Biało –czerwoni po pokonaniu Włochów, Słoweńców i dzisiaj „bratanków” zajęli pierwsze miejsce w turnieju z kompletem punktów.
Pierwsza tercja, podobnie jak wczoraj ze Słowenią, była słaba w wykonaniu naszej drużyny narodowej. Po błędzie Kiełbickiego, który nie wybił krążka z tercji, Węgrzy objęli powadzenie. Uderzenie spod niebieskiej linii zostało przekierunkowane przez B. Hovatha. Polacy mieli okazje, by doprowadzić do wyrównania, bo przez minutę gali w podwójnej przewadze, ale - jak w poprzednich spotkaniach – fatalnie ją rozgrywali. Strzelali na węgierską bramką, ale niecelnie. Celowniki były mocno rozregulowane.
Duga odsłona była lepsza w wykonaniu naszej reprezentacji. Doprowadziła do wyrównania, po kapitalnej akcji Wałęgi, który w sytuacji oko w oko z bramkarzem, oszukał go i między nogami wpakował krążek do siatki. Gol- stadiony świata! Polacy mieli sporo okazji, by objąć powadzenie, gdyby nie fatalna skuteczność.
W trzecim występie w reprezentacji Łukasz Kamiński zdobył pierwszą bramkę. Łyszczarczyk spod bandy podał na dugi słupek, a jego kajan posłał krążek do siatki. 7 minut później kolejny wychowanek „Szarotek” pokonał węgierskiego golkipera. Dziubiński z korytarza między bulikami trafił w okienko. W końcówce Tyczyński powędrował na ławkę kar i nasi rywale 2 minuty i 25 sekund przed końcem wycofali bramkarza. Ten manewr nie przyniósł im gola.
Polska – Węgry 3:1 (0:1, 1:0, 2:0)
0:1 B. Horvath – Ortenszky (10:31)
1:1 Wałęga – Paś – Bizacki (24:09)
2:1 Kamiński – Łyszczarczyk (42:03)
3:1 Dziubiński – Kapica – Wanacki (49:27)
Polska: Miarka – Bizacki, Bryk, Kiełbicki, Wałęga, Paś – Górny, Naróg, Łyszczarczyk, Syty, Sadłocha – Wanacki, Biłas, Kapica, Tyczyński, Dziubiński – Florczak, Zieliński, Gościński, Krzemień, Kamiński.
Stefan Leśniowski
Foto PZHL FB