08.02.2009 | Czytano: 4239

Z wypiekami na twarzy (+galeria zdjęć)

Tego jeszcze w historii polskiego hokeja nie było. Chyba nawet w świecie nigdy nie doszło do pojedynku najmłodszych adeptów hokejowej sztuki ( od pięciu do ośmiu lat) z profesjonalnym zespołem, mistrzem sezonu zasadniczego i głównym faworytem do mistrzostwa kraju.

Wynik tej niecodziennej konfrontacji nie jest ważny, ważny był - jak to ujął kapitan „Szarotek”, Jarosław Różański – szczytny cel, by pomóc w zbiórce pieniędzy na sprzęt dla dzieci, które zaczynają przygodę z tą jakże piękną i męską dyscypliną sportu. Kibice nie zawiedli, nie skąpili też grosza. Za to trzeba wszystkim podziękować – aktorom widowiska, którzy uraczyli nas przednią zabawą i tym, którzy rzucili do puszki.

Młodzi już godzinę przed meczem zbierali się w szatni. Z wypiekami na twarzy czekali na tych, których podziwiają i chcą ich naśladować. – Mój całą noc nie spał, tak bardzo był przejętym tym wydarzeniem – mówiła jedna z matek. Zawodowcy też przyznawali się do stresu. – Mam stres, bo to najważniejsze wydarzenie sezonu – śmiał się Przemysław Piekarz. – Mam w naborze dwóch bratanków i twierdzą, że muszą wujka pokonać – twierdził Tomek Malasiński, którzy wyszedł na lód, mimo iż rano dopiero dotarł do domu z Litwy.

Tomasz Malasiński i jego bratankowie


- Gramy bez obcokrajowców, ale musimy wygrać – mówił kierownik drużyny Wojasa, Jacek Kubowicz. - Czyżby ktoś obiecał im nagrodę? – zastanawiali się rodzice.

W miarę wybicia godziny zero, gorączka wzrastała. Trybuny się zapełniały, a zniecierpliwieni młodzi hokeiści, już 35 minut przed pierwszym gwizdkiem wyjechali na lód. – Co goście nie dojechali? Boją się wyjść? Przecież obiecałem Voznikowi, że nie będziemy grać ciałem – żartował były arbiter, Marek Skalski, nie widząc na rozgrzewce „wojasowców”.

Jako jeden z ostatnich do szatni przyszedł Martin Voznik, oczywiście przyprowadził ze sobą syna, który wystąpił przeciwko tacie. – Syn pokaże ci, gdzie „raki zimują” – zagadnął go jeden z fanów naboru. – Wybijemy im hokej z głowy – zripostował Voznik.


Martin Voznik z synem


- Pokażemy im, że się ich nie boimy. Złoimy im skórę – odgrażał się jeden z odważniejszych „szkrabów” z naboru. Za moment z wojowniczym okrzykiem na ustach wyprowadził swój zespół na lodowisko.

Na tym skończyły się przedmeczowe wojenki, a rozpoczął się prawdziwy bój. Nie było zlituj się. Walka na całego. Dla Naboru nie było straconych krążków. Gdy źle się działo na lodzie, wychodziło ich na zmianę nawet dziesięciu. Młodzi rzucali się pod nogi mistrzom, przyjmowali krążek na ciało. – Ale grają ofiarnie – dziwił się wiceprezes SSA Wojas Podhale, Aleksander Bukański. Przybył, bo jak sam stwierdził „pańskie oko konia tuczy”. Czyżby trwała jakaś walka o miejsce w składzie na play off? Był bardzo tajemniczy, nie chciał zdradzać szczegółów. W boksie „Szarotek” tym razem za coachów robili - Michał Kubinek i Krzysztof Zborowski.

„pańskie oko konia tuczy”



Krzysztof Zborowski i Michał Kubinekw roli coachów


Umówiliśmy się, że przepuszczę 15 goli – żartował Tomek Rajski, zapytany ile razy skapituluje. Nie da się ukryć, że w pierwszych fragmentach meczu był najbardziej zapracowanym człowiekiem na tafli. Przeciwnicy go nie oszczędzali. Zwijał się jak w ukropie i mimo wspaniałych parad, pięć razy w pierwszej połowie ( grano dwa razy po 20 minut) musiał wyjmować krążek z siatki. Nabór prowadził już 3:0. – Ej, przyłóżmy się, bo straszliwie nami kręcą – apelował na ławce Wojasa, Przemysław Piekarz. – Może wprowadzimy szóstego gracza? – zastanawiał się Jarek Różański. Nim skończył, Rajski zdenerwowany nieporadnością swoich kolegów z pola, przechwycił krążek przejechał z nim całe lodowisko i zdobył gola. Sędziowie jednak go nie uznali, gdyż zastosowali „najnowszy” przepis IIHF. Więcej na bramkarza nałożyli karę 2 minut i… sam winowajca musiał udać się na ławkę kar. Wojas musiał sobie radzić bez bramkarza. Radził sobie wyśmienicie, bo zdobył nawet w tym okresie gola. Po raz drugi do siatki trafił Martin Voznik. – Masz śpiwór? – pytał go jeden z fanów. – Nie wiem czy się nie naraziłeś żonie i synowi. Noc możesz pod mostem spędzić. Nie mogę wyjść z formy przed play off – usprawiedliwiał się największy żartowniś w podhalańskim obozie, ale chyba przemyślał sprawę, bo więcej razy już nie trafił do bramki Naboru.


Nagle w boksie Wojasa pojawił się masażysta, Piotr Jarząbek z bidonami. Od razu mistrzowie nabrali wigoru i doprowadzili do wyrównania. Młodzi tylko zerkali na bidony i sięgnęliby po nie. – My na dopingu nie gramy – odparł jeden z rodziców. – My też. To bigos w płynie nam przyniósł – krzyknął jeden z hokeistów.

Tymczasem w 18 minucie Nabór wykonywał rzut karny. Łukasz Kamiński ładnym zwodem oszukał Rajskiego, ale…trafił w słupek.

Po przerwie obraz gry nie uległ zmianie. Boks Naboru straszliwie przeżywał każdą akcję. Nikt nie siedział, wszyscy stali, a akcje zmieniały się jak w kalejdoskopie. Atak sunął to na jedną, to na drugą bramkę. Na gol, odpowiadano golem. Mecz zakończył się remisem i… totalną bijatyką. Starsi kibice zapewne pamiętają mistrzostwa świata 20 –latków i mecz Kanady z ZSRR, który przeszedł do historii światowego hokeja. Wtedy wszyscy hokeiści „naparzali się” na lodzie i mecz nie został dokończony. W tym przypadku walka trwała do końcowej syreny, bo sędziowie – chyba w ferworze walki - zapomnieli zatrzymać czas. Niemniej ten fragment meczu najbardziej się spodobał publiczności, która nagrodziła aktorów widowiska gromkimi brawami.


Na zakończenie, dla publiczności „wojasowcy” wykonywali rzuty karne, aż do wyłonienia zwycięzcy. Został nim Piotr Kmiecik.

- Fajna impreza. Oby więcej takich akcji na szczytny cel, bo hokej to drogi sport i nie zawsze stać rodziców na zakup drogiego sprzętu. Jeśli miasto wydaje spore pieniądze na widowiska plenerowe, to powinno też dać także najmłodszym adeptom hokejowej sztuki – powiedział kapitan Wojasa, Jarosław Różański.

Nabór MMKS Podhale Nowy Targ – Wojas Podhale Nowy Targ 8:8 ( 5:5, 3:3)
1:0 – Krauzowicz (2:20),
2:0 – Kapica (3:30),
3:0 – Cebula (5:10),
3:1 – Voznik (7:59),
4:1 – E. Bochnak (8:46),
4:2 – Voznik (10:09),
4:3 – Malasiński (12:57),
4:4 – Bryniczka (18:08),
5:4 – Krauzowicz (18:28),
5:5 – Gruszka (18:53),
6:5 – Mrożek (23:42),
6:6 – Ziętara (26:12),
7:6 – Kapica (27:34),
7:7 – Piekarz (29:45),
8:7 – Krauzowicz (32:00),
8:8 – Piekarz (32:19).



Nabór: Paweł Bizub, Mateusz Neuwelt – Hubert Kwiatkowski, Samuel Voznik, Maciej Lubelski, Bartłomiej Wsół, Łukasz Kaminski, Wojciech Matyasik, Szymon Kurowski, Krystian Maj, Jakub Malasiński, Kacper Malasiński, Maksymilian Rokicki, Mateusz Gruchacz, Jakub Klimas, Piotr Figas, Maciej Krajewski, Alan Krauzowicz, Marcin Mrożek, Mateusz Truty, Adrian Skalski, Patryk Chowaniec, Karol Cebula, Mirek Rokicki, Sebastian Brynkus, Nico Stanek, Grzegorz Wójtowicz, Jan szewczyk, Michał Podraza, Karol Fryźlewicz, Jakub Worwa, Fabian Kapica, Ernest Bochnak, Wiktor Bochnak, Adam Składowski. Trenerzy: Franciszek Klocek i Janusz Hajnos.

Wojas: Tomasz Rajski – Jarosław Różański, Krzysztof Zapała, Maciej Sulka, Piotr Ziętara, Martin Voznik, Kasper Bryniczka, Przemysław Piekarz, Sebastian Łabuz, Artur Kret, Piotr Kmiecik, Bartłomiej Gaj, Dariusz Gruszka, Krystian Dziubinski, Tomasz Malasiński. Coach. Michał Kubinek i Krzysztof Zborowski.


Tekst Stefan Leśniowski
Zdjęcia Patryk Karecki


Komentarze







reklama