10.04.2024 | Czytano: 5162

THL. Kto na plus, kto na minus?

Kto zawiódł, a kto dał zespołowi najwięcej? Obcokrajowcy przyćmili swoich, czy też było odwrotnie? Oceniamy hokeistów Podhala w zakończonym sezonie.



 
Statystyki rządzą sportem! Nie byłoby ich, gdyby nie matematyka. Współczesny sport bez matematyki nie istnieje. Jest policzalny w najdrobniejszym szczególe.  Jeszcze  kilka lat temu  statystyki były skromne, dzisiaj rozbudowane są do granic. Wystarczy wejść na stronę EDGE IQ, która zajmuje się statystykami i analizami w NHL. Od liczb można dostać zawrotu głowy.  Od kiedy pojawiły się komputery, analizowany jest każdy moment, począwszy od liczby goli, podań, odbiorów, przechwytów, wygranych pojedynków ciało w ciało,  wygranych wznowieniach, minut przebywania na lodzie, pozycji na lodzie, z której padają bramki po zagraniu danego zawodnika, skończywszy na interwencjach bramkarzy.
 
Główne zadanie analityków? Określić przydatność gracza dla drużyny (transfery, czytaj: nie kupować kota  w worku),  znaleźć słabe i mocne strony przeciwnika, ale również poszukać silnych i słabych stron własnej drużyny. Jak „pokryć” zawodnika, by nie potrafił wykorzystać swojej pozycji do strzału. Rachunek prawdopodobieństwa i inne matematyczne metody mogą nam rozjaśnić obraz, ale  - każdy kto sportem się zajmuje – wie, że niebagatelną rolę odgrywa przypadek czy trudny do oszacowania czynnik ludzki (np. sędzia). Największą siłą sportu jest nieprzewidywalność.  Ktoś kiedyś powiedział, że „ statystyki są jak spódniczki mini, bardzo dużo pokazują, ale nie to co najciekawsze”.  Tak może jest  jeszcze w polskich warunkach, ale krok po kroku to się zmienia. Nad tym pracują ludzie z hokej.net, którzy przy ekranie spędzają sporo godzin, by  ustalić strzelca czy asystenta bramki. Przeglądają wideo, bo arbitrzy nie zawsze podają właściwego strzelca czy asystenta. Niemniej nawet te dane, którymi aktualnie dysponujemy,  są pomocne i na tyle  precyzyjne, że  trenerzy, menadżerowie czy działacze mogą je wykorzystywać w budowie drużyny. Pomagają im w podejmowaniu strategicznych decyzji opartych bardziej na logice, a mniej na instynkcie, czy jak kto woli nosie  trenera.
 
Po tym długim wywodzie, przejdźmy do sedna sprawy, a więc oceńmy hokeistów Podhala w zakończonym sezonie. Kto zawiódł, kto dał zespołowi najwięcej? Którzy zawodnicy byli na minucie, a którzy na plusie? Obcokrajowcy przyćmili swoich, czy też było odwrotnie? No to do dzieła!
 
Otwieramy stronę hokej.net ze statystykami Podhala. Kolumna plus/ minus dużo mówi ile gracz dał drużynie. Ile razy był  przy strzelonych golach w równowadze lub osłabieniu, a ile przy puszczonych w równowadze lub przewadze.  Prawdę mówi o tym jak „wyważony” jest gracz.  Jak spisuje się z przodu i w tyle.  Najgorszy wynik ma Johan Lorraine, który  zakończył sezon na minus 24 (!). Nie bywałe, by obcokrajowiec był tak mało przydatny drużynie. A jednak, nie on sam! Nie przedłużono z nim kontraktu, a także z Andriejem Themaram (-6), który długo leczył kontuzję. Trzeci odstrzelony został Jegor Kudin, który  miał akurat bilans dodatni (6).  
 
Nie tylko z nimi powinno się rozstać Podhale. Najbardziej zaskakujące liczby widnieją przy Alexie Szczechurze i Michaelu Cichym. Obaj solidarnie zapracowali na minus 18. To wynik tragiczny, a mieli być  motorem zespołu. Kibice jarali się, gdy ogłoszono ich transfer.  Ten duet najlepszy okres miał jednak dawno temu, w Tychach, a w poprzednim sezonie  Unia z nich nie była zadowolona. Znaleźli więc przytułek w Podhalu. Widać rozeznanie w góralskim klubie co do jakości graczy nie było najlepsze, zapewne zwabiły włodarzy nazwiska.  Szczechura już  w Oświęcimiu zanotował ujemny wynik (-6). 
 
Minus 20 – to niechlubny rezultat Marata Soroki,    14 z minusem  widnieje przy nazwisku Tarek Paranica, 12 przy Phil Kiss, a 10 przy Filipp Pangiełow Jułdaszew.    Z wychowanków Podhala, w grupie graczy na minus znalazł się Damian Tomasik i Łukasz Kamiński – po minus 10 oraz Adrian Słowakiewicz (-11), a nie są to pierwszoroczniaki w ekstraklasie i należało od nich więcej wymagać.   Młodzież Podhala również bez rewelacji, ale tematem tej grupy zajmiemy się niebawem w osobnym artykule.
 
Kto ciągnął drużynę? Patryk Wronka, niekwestionowany lider. 57 punktów to jego dorobek w punktacji kanadyjskiej, na który zapracował 20 golami i 37 podaniami. W klasyfikacji plus/minus jest na plus 16. Drugi w tej  klasyfikacji jest  Dimitrij Załamaj (+9), a za nim Filip Wielkiewicz  (+8) i Damian Kapica (+7). Bartłomiej Neupauer, który w klubowej  klasyfikacji kanadyjskiej zajął drugą lokatę ( 35 pkt; 20 g +15 a) zakończył sezon z minus 1.  
 
Nad tymi liczbami powinni pochylić się trenerzy i działacze, którzy podpisują kontrakty.  
 
Stefan Leśniowski
 

Komentarze







reklama