21.04.2010 | Czytano: 1113

Równać do MMKS

Polski hokej znalazł się na ostrym zakręcie. Wyjść może z niego tylko wtedy, gdy praca z dziećmi i młodzieżą będzie taka jaka jest w MMKS Podhale Nowy Targ. Ten młodzieżowy klub nie ma sobie równych w kraju. Jest kolekcjonerem tytułów mistrza Polski. Nie zdobywa ich tylko wtedy, gdy centrala polskiego hokeja nie dopuści go do rozgrywek.

Tak jak w tym roku juniorów. Nie pozwoliła im bronić mistrzowskiego berła, tylko dlatego, że występowali w pierwszej lidze. Sztab szkoleniowy w PZHL powinien natychmiast podać się do dymisji, albo zostać wyrzucony przez prezesa, bo wyraźnie działa na szkodę firmy, polskiego hokeja. Chyba, że popiera działania, mające karać tych, którzy nie chcą być przeciętniakami, podnosząc sportowy poziom.

- Dla MMKS sezon był jak zwykle udany – twierdzi szef szkolenia MMKS, Jacek Szopiński. – Na krajowym podwórku dominujemy, co nie jest zaskoczeniem. Od wielu lat mamy ustalony program szkolenia, a grupy budowane są na zasadzie klas sportowych. Prawie wszystkie oparte są na pełnych rocznikach, tylko jedna składa się z chłopców urodzonych w dwóch rocznikach. Juniorzy już tradycyjnie występowali w pierwszej lidze. Z dobrym skutkiem się ogrywali z seniorskimi zespołami, w większości tocząc wyrównane boje. Grając w tej lidze zawodnicy mają większą motywację do pracy i zmuszeni są do większego wysiłku podczas spotkań, niżby rywalizowali w kadłubowej lidze juniorów. W CLJ nie było sensu grać, mijało się to z celem, bo zespoły miały wąskie składy 10- 12 –osobowe, w dodatku posiłkowały się młodszymi rocznikami. Zawodnicy zamiast podnosić poziom, cofaliby się. Dzięki grze w pierwszej lidze nabrali doświadczenia i odgrywają czołowe role w drużynach narodowych. Całymi stadami przechodzą do seniorskiej drużyny występującej w PLH. Szkoda, że w związku tego nie rozumieją i zapadły decyzje o niedopuszczeniu nas do finałów MP juniorów. Tylko dlatego, że chcieliśmy podnieść poziom. Ponieśliśmy przecież dodatkowe koszty, bo gra w pierwszej lidze jest zdecydowanie droższą przygodą niż występy w juniorskiej lidze. Uważam, że w mistrzostwach powinni brać udział najlepsi, w najsilniejszych składach. To powinien być przegląd bezpośredniego zaplecza.

To, że takie działania przynoszą sporo korzyści sportowych już nie raz przekonali się sternicy MMKS. W tym sezonie również podczas mistrzostw Polski juniorów młodszych. Większość zawodników grała w pierwszej lidze i to było widać na lodowisku w Sosnowcu. To było również widać podczas mistrzostw świata 18- latków w Krynicy. To nowotarżanie ciągnęli biało – czerwony wózek, bo na dobrą sprawę kadra miała niecałe dwie piątki nadające się do grania.

- W sezonie regularnym nie zajęliśmy najwyższego miejsca, ale było to spowodowane tym, iż drużyna nie grała w optymalnym składzie – mówi Jacek Szopiński.Wielu graczy występowało w pierwszej lidze, a Damian Kapica w PLH. Ci chłopcy teraz przechodzą do juniora, ale nie wiemy jeszcze gdzie będziemy stratować. Musimy poważnie się zastanowić, po tegorocznym pstryczku w nos.

Sternicy PZHL w tym sezonie nie zorganizowali oficjalnych mistrzostw Polski młodzików i żaków. Doszli widocznie do przekonania, że naturalizacja 30 –letnich obcokrajowców, to przyszłość polskiego hokeja. Nieoficjalny czempionat zorganizowały więc kluby. Młodzicy MMKS porządnie zbili tyłeczki rówieśnikom z innych klubów. – Bezapelacyjnie byliśmy najlepsi, co zresztą potwierdzają dwucyfrowe rezultaty - twierdzi szef szkolenia MMKS. – Nawet trzy drużyny, które nie przyjechały nie postawiłyby nas pod ścianę. Nasza dominacja byłaby niezagrożona. W małopolskiej lidze wystawiliśmy dwie ekipy i obie zajęły dwa pierwsze miejsca. Mistrzostwa żaków nie odbyły się z powodu żałoby narodowej. Jednak w cuglach ta grupa wygrała ligowe zmagania. W żakach młodszych również w lidze grały dwie nasze drużyny i rywale jedynie z młodszą drużyną toczyli w miarę wyrównane boje. Te drużyny musiały brać udział w turniejach w kraju i poza jego granicami, żeby rozegrać w sezonie przyzwoitą ilość spotkań.

Stefan Leśniowski

Komentarze







reklama