03.06.2022 | Czytano: 7755

Babilon 28 MMA. Rewelacyjny debiut Cyrwusa! W 70 sekund pokonał rywala! Kalata zaś potrzebował 37 sekund! (+zdjęcia)

Gala Babilon MMA 28 zagościła w MHL w Nowym Targu. Kibice zobaczyli osiem pojedynków, w tym jedno na zasadach K-1.

W najważniejszym starciu Piotr Wawrzyniak (MMA 9-5-0) skrzyżował rękawice z Adamem Łaguną (MMA 6-1-0). Stawką tej walki był pas mistrzowski organizacji w wadze średniej.
 
Wawrzyniak wszedł do klatki po dwóch wygranych z rzędu. W maju ubiegłego roku ciosami w drugiej rundzie rozbił Adriana Błeszyńskiego, natomiast w pół roku później jednogłośną decyzją sędziów pokonał Tymoteusza Łopaczyka. Jego rywal był niepokonany od sześciu pojedynków. Przegrał tylko w swoim. debiucie, w 2017 roku z Georgesem Eidem. W pozostałych starciach kolejno przed czasem kończył Ashleya Gibsona, Jacka Rolinskiego, Mateusza Pawlika, Kamila Mękala, Mateusza Janura i Piotra Kalenika. Ta walka zostanie stoczona jako ostatnia. To miala być  wisienka na trocie gali.

Pojedynek rozpoczął się od mocnego uderzenia Wawrzyniaka. Po jego prawym sierpowym w szczękę Łaguna po 20 sekundach znalazł się na macie. Wawrzyniak kontrolował walkę w parterze.   Rywal starał się jeszcze bronić. Zdołał nawet wyjść do stójki, ale kolejny cios  Wawrzyniaka w głowę znokautował rywala. To był ciężki nokaut.  
 
84 kg: Piotr Wawrzyniak zwyciężył przez nokaut po 2 minutach i 53 sekundach  Adama Łagunę

.Tymczasem jako pierwsi starli się, w formule semi pro, gdzie wykluczone są uderzenia łokciami i skrętówki, 26 – letni reprezentant Hoły Team Nowy Targ/Spartakus Zakopane - Krzysztof Pitoń z wrocławianinem  Tomaszem Ostrowskim. Pierwsze starcie dla wrocławianina. Pitoń atakował, ale nadziewał się na kontry rywala i po jednej z nich zaczął mu krwawić łuk brwiowy. Każdy cios wyprowadzany  przez Pitonia w drugim starciu był kontrowany przez Ostrowskiego. Ostrowski wchodził idealnie w tempo i w trzecim starciu powalił Pitonia i okładał go ciosami. Jego zwycięstwo nie podlegało dyskusji. Zarówno w stójce  jak i w parterze rozdawał karty.
 
93 kg, semi-pro: Krzysztof Pitoń jednogłośnie przegrał przez techniczny nokaut (uderzenia) w rundzie trzeciej z  Tomaszem Ostrowskim.

W drugiej walce zmierzył się Andrzej Karkula (Hoły Team i Jarosz Team Rabka Zdrój) z najmłodszym zawodnikiem turnieju 22-letnim  Julianem Sudołem  (Kraków). Wygrał zawodnik gospodarzy przed poddanie rywala. Karkula świetnie walczył, kombinacyjnie. Wywierał presje w stójce, potem było zejście na nogi i  obalenie rywala po zamarkowaniu ciosu prawym prostym   Po 2 minutach i 10 sekundach  wygrał przez duszenie zza pleców. To była kluczowa akcja.
 
63 kg, semi-pro: Andrzej Karkula  przez duszenie za pleców pokonał  Juliana Sudoła

W kategorii 61,2 kg skrzyżowali rękawice – 25 – letni zapaśnik Bartosz Stawinoga (Poznań) z 27 – latkiem Tobiaszem Le (Cieszyn). To był bój  debiutantów w MMA. Le rozpoczął od uderzeń na korpus i nogi. Lepiej czuł się w stójce, ale wysokie kopnięcia powodowały, że przeciwnik go powalił i w parterze okładał go na korpus i na głowę, jednak zdołał Le z tego uwolnić się i bardzo umiejętnie  trzymał na dystans  Stawinogę. Ten w drugim starciu zdołał obalić Le, ale cieszynianin był bardziej aktywny, mimo iż był na spodzie. Wyszedł z tej opresji i zaatakował. W trzeciej rundzie Le świetnie kontrował. Stawinoga był bezradny. nawet mając rywala w parterze, nie potrafił tego wykorzystać. W końcówce Le porozbijał mocnymi ciosami rywala.  
 
61,2 kg: Bartosz Stawinoga - Tobiasz Le 0:3 (27:30, 26:30, 26:30)

Zaraz po nich do klatki weszli Hubert Lotta z Poznania (MMA 3-2-0) i Krzysztof Mendlewski Murowana Goślina (MMA 4-2-0). Ten ostatni miał ogromną przewagę wzrostu.  Lotta zdołał wyjść ze skrętkówki. Długie nogi Bendlewskiego pomogły mu  w walce w parterze. Lotta już z tego nie wyszedł, nie zdołał wrócić do stójki  i po 2 minutach i 57 sekundach sędzia przerwał walkę przez duszenie zza pleców.  

65,8 kg: Krzysztof Mendlewski wygrał przez poddanie (duszenie zza pleców) z Hubertem Lottą.

W kolejnej walce miejscowi kibice mieli swojego zawodnika. Do klatki wszedł debiutant, znany i utytułowany Strongman, mistrz Polski z 2020 roku. czterokrotny wicemistrz kraju – Robert  „Kropek” Cyrwus. Dzisiaj spróbował swoich sił w innej dyscyplinie. Jego rywalem był  zawodnik z Poznania Grzegorz Smoliński, dwa razy walczył i dwa razy przegrał przez TKO. Bardzo szybko, bo po 70 sekundach  Cyrwus wywołał aplauz na widowni. Naciskówka na szczękę zmusiła rywala do poddania.  Cyrwus wykorzystał większy zasięg ramion i większą wagę. To się nazywa debiut!
 
W rozmowie z dziennikarzem Polsatu czy będzie kontynuował przygodę w tym sporcie, odpowiedział, że czas pokaże. – Podhale górą! – wykrzyknął. – Daliście mi kopa i za to wam dziękuję. 37 kilogramów się pozbyłem. Coę nie coś w MMA jednak potrafię. Lubię sobie podjeść, musiałbym lodówkę sprzedać, by nie jeść – zakończył Robert Cyrwus, przy ogromnym aplauzie publiczności.
 
120 kg: Robert Cyrwus  przez duszenie zza pleców pokonał po 70 sekundach  Grzegorza Smolińskiego

Kolejne emocje czekały nowotarżan w walce  Marcina „Araba” Kalaty (2-3, 2 KO) z reprezentującym austriackim klub Fatihem Aktas (6-9, 5 KO, 1 SUB).  Fighter Hoły Team Nowy Targ   przed starciem powiedział, iż chce się pozbyć pecha. – Wierzę, że pech mnie opuści – powiedział.
 
Polak nie chciał być gorszy od swojego klubowego kolegi i również bardzo szybko, bo po 37 sekundach  odesłał przeciwnika do narożnika. Trzecie zawodowe zwycięstwo Kalaty w zawodowym oktagonie. Zaczął od kopnięć, wrzucił rywala na siatkę i dokończył dzieło ciosem przez gardę.  – Dziękuję za doping! Dedykuję wygraną zmarłej siostrze i dzieciom – powiedział triumfator.  
 
120 kg: Marcin „Arab” Kalata przez techniczny nokaut w 37 sekundzie pokonał  Fatihem Aktasem

W pojedynku, jedynym na gali, na zasadach K1, spotkali się- nowosądeczanin Rafał Dudek z Dominiakiem Zadarą (Mysłowice). Pojedynek legend – tak określono to starcie. Wszyscy ostrzyli sobie na wielkie emocje. I były, mimo iż trwał krótko. Dudek osłabił rywala ciosami na korpus i w klinczu kolanami. Pojawiła się opuchlizna pod okiem Zadory, interweniował lekarz i nie zezwolił na kontynuowanie walki, która trwała 2 minuty i 27 sekund.  
 
77,1 kg: Rafał Dudek wygrał przez TKO po 147 sekundach z Dominikiem Zadorą

Stefan Leśniowski, zdjęcia Maciej Gębacz

Komentarze









reklama