Wawrzyniak wszedł do klatki po dwóch wygranych z rzędu. W maju ubiegłego roku ciosami w drugiej rundzie rozbił Adriana Błeszyńskiego, natomiast w pół roku później jednogłośną decyzją sędziów pokonał Tymoteusza Łopaczyka. Jego rywal był niepokonany od sześciu pojedynków. Przegrał tylko w swoim. debiucie, w 2017 roku z Georgesem Eidem. W pozostałych starciach kolejno przed czasem kończył Ashleya Gibsona, Jacka Rolinskiego, Mateusza Pawlika, Kamila Mękala, Mateusza Janura i Piotra Kalenika. Ta walka zostanie stoczona jako ostatnia. To miala być wisienka na trocie gali.
Pojedynek rozpoczął się od mocnego uderzenia Wawrzyniaka. Po jego prawym sierpowym w szczękę Łaguna po 20 sekundach znalazł się na macie. Wawrzyniak kontrolował walkę w parterze. Rywal starał się jeszcze bronić. Zdołał nawet wyjść do stójki, ale kolejny cios Wawrzyniaka w głowę znokautował rywala. To był ciężki nokaut.
84 kg: Piotr Wawrzyniak zwyciężył przez nokaut po 2 minutach i 53 sekundach Adama Łagunę
.Tymczasem jako pierwsi starli się, w formule semi pro, gdzie wykluczone są uderzenia łokciami i skrętówki, 26 – letni reprezentant Hoły Team Nowy Targ/Spartakus Zakopane - Krzysztof Pitoń z wrocławianinem Tomaszem Ostrowskim. Pierwsze starcie dla wrocławianina. Pitoń atakował, ale nadziewał się na kontry rywala i po jednej z nich zaczął mu krwawić łuk brwiowy. Każdy cios wyprowadzany przez Pitonia w drugim starciu był kontrowany przez Ostrowskiego. Ostrowski wchodził idealnie w tempo i w trzecim starciu powalił Pitonia i okładał go ciosami. Jego zwycięstwo nie podlegało dyskusji. Zarówno w stójce jak i w parterze rozdawał karty.
93 kg, semi-pro: Krzysztof Pitoń jednogłośnie przegrał przez techniczny nokaut (uderzenia) w rundzie trzeciej z Tomaszem Ostrowskim.
W drugiej walce zmierzył się Andrzej Karkula (Hoły Team i Jarosz Team Rabka Zdrój) z najmłodszym zawodnikiem turnieju 22-letnim Julianem Sudołem (Kraków). Wygrał zawodnik gospodarzy przed poddanie rywala. Karkula świetnie walczył, kombinacyjnie. Wywierał presje w stójce, potem było zejście na nogi i obalenie rywala po zamarkowaniu ciosu prawym prostym Po 2 minutach i 10 sekundach wygrał przez duszenie zza pleców. To była kluczowa akcja.
63 kg, semi-pro: Andrzej Karkula przez duszenie za pleców pokonał Juliana Sudoła
W kategorii 61,2 kg skrzyżowali rękawice – 25 – letni zapaśnik Bartosz Stawinoga (Poznań) z 27 – latkiem Tobiaszem Le (Cieszyn). To był bój debiutantów w MMA. Le rozpoczął od uderzeń na korpus i nogi. Lepiej czuł się w stójce, ale wysokie kopnięcia powodowały, że przeciwnik go powalił i w parterze okładał go na korpus i na głowę, jednak zdołał Le z tego uwolnić się i bardzo umiejętnie trzymał na dystans Stawinogę. Ten w drugim starciu zdołał obalić Le, ale cieszynianin był bardziej aktywny, mimo iż był na spodzie. Wyszedł z tej opresji i zaatakował. W trzeciej rundzie Le świetnie kontrował. Stawinoga był bezradny. nawet mając rywala w parterze, nie potrafił tego wykorzystać. W końcówce Le porozbijał mocnymi ciosami rywala.
61,2 kg: Bartosz Stawinoga - Tobiasz Le 0:3 (27:30, 26:30, 26:30)
Zaraz po nich do klatki weszli Hubert Lotta z Poznania (MMA 3-2-0) i Krzysztof Mendlewski Murowana Goślina (MMA 4-2-0). Ten ostatni miał ogromną przewagę wzrostu. Lotta zdołał wyjść ze skrętkówki. Długie nogi Bendlewskiego pomogły mu w walce w parterze. Lotta już z tego nie wyszedł, nie zdołał wrócić do stójki i po 2 minutach i 57 sekundach sędzia przerwał walkę przez duszenie zza pleców.
65,8 kg: Krzysztof Mendlewski wygrał przez poddanie (duszenie zza pleców) z Hubertem Lottą.
W kolejnej walce miejscowi kibice mieli swojego zawodnika. Do klatki wszedł debiutant, znany i utytułowany Strongman, mistrz Polski z 2020 roku. czterokrotny wicemistrz kraju – Robert „Kropek” Cyrwus. Dzisiaj spróbował swoich sił w innej dyscyplinie. Jego rywalem był zawodnik z Poznania Grzegorz Smoliński, dwa razy walczył i dwa razy przegrał przez TKO. Bardzo szybko, bo po 70 sekundach Cyrwus wywołał aplauz na widowni. Naciskówka na szczękę zmusiła rywala do poddania. Cyrwus wykorzystał większy zasięg ramion i większą wagę. To się nazywa debiut!
W rozmowie z dziennikarzem Polsatu czy będzie kontynuował przygodę w tym sporcie, odpowiedział, że czas pokaże. – Podhale górą! – wykrzyknął. – Daliście mi kopa i za to wam dziękuję. 37 kilogramów się pozbyłem. Coę nie coś w MMA jednak potrafię. Lubię sobie podjeść, musiałbym lodówkę sprzedać, by nie jeść – zakończył Robert Cyrwus, przy ogromnym aplauzie publiczności.
120 kg: Robert Cyrwus przez duszenie zza pleców pokonał po 70 sekundach Grzegorza Smolińskiego
Kolejne emocje czekały nowotarżan w walce Marcina „Araba” Kalaty (2-3, 2 KO) z reprezentującym austriackim klub Fatihem Aktas (6-9, 5 KO, 1 SUB). Fighter Hoły Team Nowy Targ przed starciem powiedział, iż chce się pozbyć pecha. – Wierzę, że pech mnie opuści – powiedział.
Polak nie chciał być gorszy od swojego klubowego kolegi i również bardzo szybko, bo po 37 sekundach odesłał przeciwnika do narożnika. Trzecie zawodowe zwycięstwo Kalaty w zawodowym oktagonie. Zaczął od kopnięć, wrzucił rywala na siatkę i dokończył dzieło ciosem przez gardę. – Dziękuję za doping! Dedykuję wygraną zmarłej siostrze i dzieciom – powiedział triumfator.
120 kg: Marcin „Arab” Kalata przez techniczny nokaut w 37 sekundzie pokonał Fatihem Aktasem
W pojedynku, jedynym na gali, na zasadach K1, spotkali się- nowosądeczanin Rafał Dudek z Dominiakiem Zadarą (Mysłowice). Pojedynek legend – tak określono to starcie. Wszyscy ostrzyli sobie na wielkie emocje. I były, mimo iż trwał krótko. Dudek osłabił rywala ciosami na korpus i w klinczu kolanami. Pojawiła się opuchlizna pod okiem Zadory, interweniował lekarz i nie zezwolił na kontynuowanie walki, która trwała 2 minuty i 27 sekund.
77,1 kg: Rafał Dudek wygrał przez TKO po 147 sekundach z Dominikiem Zadorą
Stefan Leśniowski, zdjęcia Maciej Gębacz