28.02.2010 | Czytano: 1222

Bilans na zero

W mistrzostwach Polski juniorów w unihokeju doszło do długo oczekiwanych nowotarskich derbów. Takie mecze zawsze wyzwalają ukryte pokłady motywacji i umiejętności. Można z każdym przegrać, ale porażka z lokalnym rywalem boli najbardziej. Honor na to nie pozwala. W końcu idzie o królowanie w mieście.

Derby nie wyłoniły „króla”, zakończyły się wynikiem remisowym. W pierwszym meczu górą byli Górale, w rewanżu lepsza okazała się Szarotka. Oba spotkania toczyły się w napiętej atmosferze. Zawodnikom nerwy puszczały. Szybko jednak głowy ochłonęły i gra toczyła się dalej. Tylko w jednym przypadku głowa osiągnęła temperaturę wrzenia. Do incydentu doszło w końcówce drugiego meczu. Niezadowolony z sędziowskiego werdyktu Starmach zbyt agresywnie zareagował. Nie uspokoiła go nawet kara 2 + 10 minut, jeszcze „podskakiwał” i otrzymał najwyższy wymiar kary w skali trzystopniowej. Nawet emocje go nie usprawiedliwiają. Wielcy sportowcy potrafią trzymać nerwy na wodzy.

- W pierwszym pojedynku zawiodła nas skuteczność - twierdzi szkoleniowiec Szarotki, Artur Kasperek. – Mało strzelaliśmy na bramkę, popełnialiśmy głupie błędy w obronie, które z zimną krwią wykorzystał przeciwnik. Kapitalne spotkanie w przeciwnej drużynie rozegrał Lipkowski, motor napędowy drużyny. W ważnych momentach brał ciężar gry na siebie, dogrywał piłeczki lub sam decydował się na strzał. W moim zespole kroku dotrzymywał mu Chlebda. Dobrze w bramce spisywali się obaj bramkarze.

- Rozegraliśmy świetne spotkanie w obronie i ataku – twierdzi z kolei trener Górali, Piotr Kostela. – Obrońcy kapitalnie blokowali strzały ciałem. To pomagało bramkarzowi w interwencjach, bo wystąpił po chorobie.

W rewanżu padł podobny rezultat tylko w drugą stronę. Po ostatnim gwizdku sędziego ręce unihokeistów Szarotki poszły w górę w geście triumfu. Gra była podobna jak dzień wcześniej. Na gol odpowiadano golem. Były piękne akcje, ale też sporo bezpardonowej walki. Bandy często zmieniały swoje położenie.

- Oba zespoły grają na podobnym poziomie i o sukcesie decyduje dyspozycja dnia. Niedziela była naszym dniem – mówi Artur Kasperek. - Zaprezentowaliśmy się zdecydowanie lepiej w ataku. Przede wszystkim zagraliśmy skutecznie, częściej zatrudnialiśmy bramkarza, który miał sporo roboty. Na wyróżnienie zasługuje gra bramkarzy, Chlebdy i Korwela. Ten ostatni wystąpił po zapaleniu płuc.

- Sędziowie totalnie się pogubili – twierdzi Piotr Kostela. – Unihokeiści czynią postępy, więc od sędziów powinno się wymagać tego samego. Światowe trendy idą w innym kierunku. Trzeba było tylko wybrać się na kwalifikacyjny turniej do mistrzostw świata i zobaczyć jak tam się gwiżdże. Zabrakło nam skuteczności. W obronie graliśmy dobrze. Przy prowadzeniu 3:2 bramkarz popełnił błąd i gra nam się posypała.

Blast Szarotka Nowy Targ – X3M Górale Nowy Targ 3:5 (1:2, 0:1, 2:2) i 5:3 (1:0, 1:2, 3:1)
I mecz:
1:0 –  Chlebda (2:52),
1:1 – Garb – T. Brzana (8:09),
1:2 – Lipkowski – Chrobak (9:15),
1:3 – Żuk – T. Brzana (28:40),
2:3 – Tomalak (48:10),
2:4 – Furczoń (48:47),
3:4 – Siaśkiewicz – Jarząbek (50:49),
3:5 – Furczoń – Lipkowski (55:23).

II mecz:
1:0 –  Chlebda (10:55),
1:1 – Bukański – T. Brzana (31:34),
1:2 – Furczoń (33:11),
2:2 – Chlebda (35:28),
2:3 – Zubek (44:16),
3:3 – Korwel (45:15),
4:3 – Wątorek (51:270,
5:3 – Chlebda (53:59).

Blast szarotka: Bujak ( 40 Tylecki): Korwel – Ryś, Kawa – Sołtys; Tomalak – Chlebda – Jarząbek, Wątorek – Sawina – Czeladziński, Siaśkiewicz. Trener Artur Kasperek. W drugim meczu Paprocki strzegł bramki, w trzeciej Tylicki.
X3M Górale: P. Brzana; Chrobak – Starmach, Garb – Barszczewski; Furczoń – Żuk – Lipkowski, Polaczek – Bukański – T. Brzana, B. Sikora – Zubek – Subik. Trener Piotr Kostela.

Stefan Leśniowski


Komentarze







reklama