20.02.2010 | Czytano: 1548

Serce zaczęło bić mocniej ( + zdjęcia )

Piotr Kostela zrobił furorę podczas kwalifikacyjnego turnieju do mistrzostw świata w unihokeju. W bardzo ważnych meczach z Danią i Francja zdobył po dwa gole. Z Duńczykami wybrany został MVP meczu.

- Były to najlepszy turniej w wykonaniu naszej reprezentacji – mówi Piotra Kostela. – W meczu z Duńczykami zagraliśmy najlepszy mecz w obronie. Trenerzy świetnie rozpracowali rywala. Wiedzieliśmy kogo mamy się najbardziej obawiać, jaką taktykę na nas zastosują. Niczym nas nie zaskoczyli. Był to też mój najlepszy mecz w kadrze. Cieszę się, że ta chwila przyszła właśnie na spotkanie z drużyną, która od lat gra w światowej elicie. Również z Francją, w decydującym meczu o awansie, świetne zagrałem. Udało mi się zdobyć dwa gole i dołożyć swoją cegiełkę do historycznego awansu. Z trójkolorowymi mieliśmy problem ze skutecznością. Ich dwumetrowy bramkarz świetnie się poruszał między słupkami, ale pod naszym naporem w końcu skapitulował. Na pewno nie osiągnąłbym tego wszystkiego, gdyby nie współpartnerzy z piątki. Reżyserem gry był najlepszy polski środkowy, Bartek Augustyn, który wszystko widział na boisku, dogrywał świetne piłki, a ponadto angażował się w grę obronną. W tyle rządził i dzielił duet Kasperek – Dziurdzik. Jeśli oni świetnie grali, nie mogłem być od nich gorszy. Wspierali mnie w ataku i wykorzystywałem sytuacje. Chciałbym podziękować Szarotce za możliwość przygotowania się z nią do tego czempionatu. Sukces zrodził się ze świetnej atmosfery w drużynie. Na zgrupowaniu pojawili się wszyscy najlepsi z kraju i z zagranicznych lig. Mieliśmy kilka dni na zgranie formacji, dopasowanie taktyki.
 

Trenerzy kadry zapowiadają, że nikt nie ma miejsca w drużynie na grudniowe mistrzostwa świata. Celują w ćwierćfinał.
– Walka o miejsce w zespole będzie na pewno ostra – przyznaje Piotr Kostela. Trenerzy udowodnili, iż sporo można się od nich nauczyć. Przed czempionatem globu weźmiemy udział w dwóch turniejach Polish Open, w których zagrają zespoły z najwyższej półki. To pozwoli nam się ograć. Uważam, że jesteśmy w stanie wygrać z Łotyszami i znaleźć się w ćwierćfinale, tym bardziej, iż na ich terenie zremisowaliśmy 2:2.
Piotrek chyba nie przypuszczał, iż sportowe laury zbierać będzie w unihokeju. Był przecież świetnie zapowiadającym się młodym hokeistom. Specjaliści mówi o nim: „Ma talent i smykałkę do hokeja”. Nie ma się czemu dziwić, w końcu w jego żyłach płynie hokejowa krew. Ojciec uganiał się za czarnym kauczukowym krążkiem w Podhalu i Cracovii.

- Nie zmieniłbym dyscypliny, gdyby nie problemy zdrowotne – zwierza się. – Miałem 16 lat, gdy podczas wigilijnego sparingu moje serce zaczęło szybciej bić. Musiał udać się do szpitala. Lekarze stwierdzili, iż mam wrodzoną wadę serca. Przeszedłem dwie operacje. Na trzy lata porzuciłem sport, ale wilka ciągnie do lasu. Nie mogłem żyć bez sportu, tym bardziej, iż serce zaczęło normalnie bić. Powróciłem do zdrowia. Koledzy namówili mnie, bym przyszedł na ich zajęcia z unihokeja. Tak się zaczęło. Szybko dostałem powołanie do drużyny narodowej i bodziec do podnoszenia swoich umiejętności.
Kostela na co dzień jest zawodnikiem X3M Górale Nowy Targ, niemal etatowym już wicemistrzem kraju. Od lat jego team nie może „ugryźć” lokalnego rywala, Szarotki.

- W Szarotce są zawodnicy, którzy od unihokeja zaczynali sportową przygodę, a u nas jest wielu byłych hokeistów, którzy z różnych przyczyn zaprzestali uganiać się za krążkiem – twierdzi. – Przewyższają nas techniką i taktyką. Nadrabiamy to walecznością, ale zawsze w konfrontacji z nimi brakuje ma jednego kroczku. Jak choćby przed dwoma laty, kiedy w finale prowadziliśmy w meczach 1:0 i byliśmy na dobrej drodze, by wygrać drugi pojedynek. Wtedy dużym naszym wzmocnieniem był trener Ryszard Kaczmarczyk, który świetnie nami dyrygował. Wydawało się, że w przyszłym roku to my staniemy na najwyższym stopniu podium. Niestety trener odszedł i zamiast zrobić krok do przodu stanęliśmy w miejscu.

Stefan Leśniowski

Komentarze







reklama