05.01.2010 | Czytano: 1127

Skwaszony „Franek”

- Taki hokej warto oglądać. W pierwszych 40 minutach było w nim wszystko co prawdziwy kibic uwielbia. No, może jedynie bramek zabrakło, ale bramkarze stanęli na wysokości zadania. Za to tempo było bardzo wysokie. Oba zespoły stworzyły mnóstwo świetnych sytuacji – powiedział o wygranej potyczce z Zagłębiem drugi szkoleniowiec „Szarotek”, Marek Ziętara.

- Pojedynek z Zagłębiem był dla nas bardzo ważny z powodu bonusów. Musieliśmy go wygrać. Mamy teraz przed play off lepszy bilans spotkań – mówi Milan Baranyk, który został przesunięty do ataku dowodzonego przez Zapałę. Na drugim skrzydle hasał Kolusz.

- Z decyzją trenera się nie dyskutuje. Gram gdzie mnie wystawia. Nie robi mi to różnicy, w której piątce występuję. Zawsze staram się pokazać z jak najlepszej strony – powiedział.

Szkoleniowcy Podhala rozbili też drugą piątkę. Malasińskim i Kmiecikiem dyrygował Voznik. Sprawcą całego zamieszania okazał się Bakrlik, który w meczu z Cracovią złapał „dychę”. Od razu po odsiadce kary został odesłany pod prysznic. Skrucha „Franka” na nic się zdała, bo szkoleniowcy okazali się bezlitośni i wylądował w czwartej formacji. Na rozjeździe miał skwaszoną minę. Sprawiał wrażenie jakby na wszystkich się obraził. – Pretensje może mieć tylko do siebie. Niech przemyśli swoje czyny – powiedział trener Podhala, Milan Jančuška.

- Nadarzyła się okazja do wypróbowania innych ustawień. Szukamy też optymalnego ustawienia przed play off – dodawał drugi trener, Marek Ziętara.

Złość „Franek” wyładował już w 3 minucie na poprzeczce, którą ostemplował i dał sygnał kolegom do skomasowanych ataków. Gospodarze byli zszokowaniu taktyką górali. Nie przypuszczali, że zaatakują od pierwszej minuty. Liczyli zapewne, że będą bronili własnej bramki i czyhali na błąd przeciwnika, by go skontrować. Tymczasem golkiper gospodarzy miał sporo pracy w pierwszych minutach spotkania. Bronił jednak szczęśliwie, ale w 13 minucie musiał skapitulować. Zmusił go do tego Kolusz, najlepszy kolega, z którym kilka sezonów wstecz razem przygotowywali się do sezonu według wskazówek trenera od lekkoatletyki. Gol zdobyty przez „Kolosa” śmiało można okrzyknąć – lodowiska świata! Dostał „gumę” na niebieskiej linii będąc na pełnej szybkości, odwrócił się o 180 stopni i pociągnął z nadgarstka. Czarny kauczukowy przedmiot zerwał „pajęczynę” w przeciwległym rogu bramki, a on za moment utonął w objęciach kolegów. Sosnowiczanie dopiero po golu śmielej zaatakowali. Mieli trzy „setki”, próbowali zaskoczyć Zborowskiego strzałami z dystansu, ale jego „rak” świetnie funkcjonował. Dużo szczęścia miał przy akcji Jarosa w 18 minucie i dobitce T. Kozłowskiego. Raz w sukurs przyszedł mu słupek, po strzale Podlipniego.

Zawodnicy grali czysto aż do ostatniej sekundy odsłony. Wtedy na ławkę kar powędrował Kmiecik, a zaraz po przerwie dołączyli do niego Galvas i Suur. Gospodarze wykorzystali okres przewagi i Dronia strzałem z wysokości bulika doprowadził do wyrównania. „Zbora” nie miał szans, gdyż obrońcy się rozjechali. W tej części meczu w głównych rolach wystąpili bramkarze.

Szybka odsłona, z mnóstwem sytuacji podbramkowych. Podhale w połowie meczu przez minutę i 56 sekund odpierało skomasowane ataki gospodarzy, grających z przewagą dwóch zawodników. Górale wyprowadzi nawet kontrę dwa na jeden i mogą żałować, że Bakrlik zwlekał z podaniem do Voznika. Świetną okazję miał Baranyk i Dziubiński. Vis a vis Rajskiego również się nie nudził. Nie pozwolili mu na to Luka, T. DaCosta i Opatovsky. Zaś w ostatnich sekundach tercji musiał zatrzymać duet swoich byłych kolegów z drużyny - Różańskiego i Podlipniego. Pierwsze uderzenie obronił, a dobitka Podlipniego trafiła w słupek.

- Świetnie bronił Zborowski. To był jego dzień. W ciężkich momentach pomógł drużynie – komplementował „Zborę”, Marek Ziętara.

„Szarotki” na trzecią odsłonę wyszły w zmienionym ustawieniu formacji ofensywnych. Tylko pierwszy atak nie został naruszony. Do drugiej formacji powrócił „Franek”, a na skrzydło przesunięty został Bryniczka. Dowodził nimi Voznik. Z kolei do Gruszki i Dziubińskiego desygnowano Malasińskiego. Trzecia formacja okazała się strzałem w dziesiątkę. To ona rozstrzygnęła losy spotkania, zdobywając dwie decydujące bramki.

„Szarotki” fatalnie rozpoczęły trzecią odsłonę, tracąc gola w przewadze. Po „patelni” w tercji ataku, Różański wygrał pojedynek sam na sam. Strata bramki zeźliła hardych górali, którzy szybko odpowiedzieli dwoma trafieniami. Dziubiński okazał się najsprytniejszy w zamieszaniu podbramkowym, wykorzystując błąd golkipera. Później po wygraniu wznowienia w tercji ataku, Gruszka z Dziubińskim i Malasińskim szybkimi podaniami rozmontowali obronę gospodarzy, zmuszając Rajskiego do wyjęcia „gumy” z siatki. W 58 minucie Kolusz w duecie z Baranykiem mogli postawić kropkę nad „i”, a tak końcówka była dramatyczna. Voznik 100 sekund przed końcem powędrował na ławkę kar, a 80 sekund później gospodarze wycofali bramkarza. W ostatnich sekundach Baranyk nie trafił do pustej bramki.

- Szukamy optymalnego składu, więc dokonaliśmy korekt w składzie. Zagraliśmy agresywnie w tercji przeciwnika, który miał problemy z zawiązaniem akcji. Nie ustrzegliśmy się jednak błędu przy zakładaniu zamka. Szybko jednak odrobiliśmy stratę. Do ostatniej sekundy spotkanie trzymało widzów w napięciu. Nie pozwoliliśmy się trafić, nawet grając w czwórkę przeciwko szóstce rywali – powiedział Marek Ziętara.

Zagłębie Sosnowiec – Podhale Nowy Targ 2:3 (0:1, 1:0, 1:2)
0:1 – Kolusz – Sroka – Ivičič (12:02),
1:1 – Dronia – Podlipni (21:39 czterech na trzech),
2:1 – Różański – Podlipni (41:08 w osłabieniu),
2:2 – Dziubiński – D. Galant – Gruszka (42:02 w przewadze),
2:3 – Malasiński – Dziubiński – Gruszka (43:34).

Sędziowali: Kryś (Katowice) – Hyliński (Oświęcim) i Bernacki (Sosnowiec).
Kary: 8 – 10 ( w tym 2 tech.) min.
Widzów 500.

Zagłębie: Rajski; Galvas (2) – Bychawski, Duszak – Dronia, Banaszczak – Kuc, Marcińczak – Gabryś; Luka – T. DaCosta (2) – T. Bernat (4), Różański – Koszarek – Podlipni, Opatovsky – Sarnik – Jaros, Ślusarczyk – M. Kozłowski – T. Kozłowski. Trener Milan Skokan.
Podhale: Zborowski; Ivičič (2) – Sroka, Dutka – Suur (2), D. Galant – Łabuz, Sulka; Baranyk – Zapała – Kolusz, Malasiński – Voznik (2) – Kmiecik (2), Ziętara – Dziubiński – Gruszka, Neupauer – Bryniczka – Bakrlik. Trener Milan Jančuška.

Stefan Leśniowski

Komentarze







reklama