29.01.2009 | Czytano: 2608

Nowa jakość

Drużyna – mozaika charakterów, skomplikowana komórka, której cząstką jest trener, współodpowiedzialny za jej losy. Trener znając wartość swojego kolektywu opracowuje plany, wytycza sobie i zawodnikom cel działania.

Jego praca powinna być skierowana na osiągniecie konkretnego celu. Musi umieć kierować zespołem, któremu oddał do dyspozycji umiejętności i kwalifikacje. Musi być fachowcem obeznanym z fachową literaturą, jak również z podstawami wiedzy pedagogicznej i psychologii. Musi także uwzględniać tradycje i zwyczaje drużyny, z którą pracuje. Trener mobilizuje zawodników do maksymalnego wysiłku i zjednuje sobie dla swoich planów zawodników, uwzględniając ich indywidualne cechy charakteru.

Dobry trener cieszy się ze zwycięstwa swego zespołu, a przyczyny niepowodzeń rozsądnie analizuje. Na pewno nie zostawi drużyny w końcówce meczu ( 7 minut przed końcem), gdy ta jest w potrzebie ( czytaj: dostaje lanie), by chyłkiem, ze wstydu, ukryć się w domowych pieleszach. W dodatku, gdy ta drużyna złożona jest z juniorów. A taki przypadek swego czasu zdarzył się w Nowym Targu. Do dzisiaj prezes MMKS, Jan Gabor nie chce znać tego trenera.

Nieodzowne jest, by trener w towarzyskich kontaktach swoim zachowaniem i postawą dawał dobry przykład. Powinien być ojcem, a zarazem surowym szefem. Musi utrzymać w zespole atmosferę współpracy, wzajemnego zaufania i życzliwości. Praca pedagogiczna trenera jest bardzo trudna i odpowiedzialna. Nie wszyscy potrafią temu wyzwaniu sprostać, bo często w ofierze trzeba złożyć prywatne życie.

Skąd przyszły mi do głowy takie rozważania? Otóż rzecz jest daleko prostsza niż mogłoby się wydawać. W hokejowej drużynie Wojasa, w listopadzie, doszło do zmiany asystenta. Miejsce „wiecznego” drugiego Tadeusza Kalaty ( ten od ucieczki; patrz wyżej) zajął Marek Ziętara. Kalata „wyleciał”, bo miał zły kontakt z młodzieżą, czego zresztą ani nie potwierdził, ani nie zaprzeczył oficjalny komunikat spółki. Tajemnicą poliszynela było, że młodzi za nim nie przepadali, bo po prostu ich dołował.

Ci, którzy są częstymi bywalcami treningów „Szarotek”, od razu zauważyli ogromną różnicę w wykonywaniu tego samego zawodu. Dodajmy od razu, że jakość pracy diametralnie uległa zmianie. Na korzyść! Ziętara nie ogranicza się jedynie do ustawiania pachołków na lodzie, rozrzucania krążków i „drzemania” pod bandą, jak czynił jego poprzednik. No, może od czasu do czasu postrzelał bramkarzom. On zawód trenera traktuje z powagą. Zdaje sobie sprawę, że od jego zaangażowania, kwalifikacji, wiedzy, inicjatywy, zależy rozwój tej dyscypliny sportu. On tą wiedzę ma i chce się nią podzielić z młodymi adeptami hokejowej sztuki. Nie ukrywa, że chce nadal pogłębiać swoją wiedzę, a przy takim nauczycielu jak Milan Jančuška z pewnością ją wzbogaci. Kalata też miał świetnych nauczycieli (Ewald Grabowski, Aleksander Pieriebiejnos…), pracował u ich boku wiele lat, ale na niewiele się to zdało. Nie chciał wypłynąć na szersze wody. Zabrakło mu ambicji, a może odwagi?

Wszystkich obserwatorów treningów uderzyło, że 15 – 20 minut po treningu Ziętara zostaje z młodymi hokeistami i doradza im jak mają zachowywać się w danej sytuacji, jak mają doskonalić poszczególne elementy - techniki kija, strzału, ustawienia na lodzie, itp.

- Milan Jančuška tak rozplanowuje trening, by ostatni kwadrans bądź 20 minut było do indywidualnej dyspozycji zawodników – mówi Marek Ziętara. – W tym czasie staram się wykorzystać mankamenty szczególnie młodych graczy. Oni bowiem wymagają szczególnej opieki. Ćwiczymy technikę strzału i jego precyzje, wznowienia, bo z tym młodzi mają największe problemy. Jest to fragment treningu, że nie trzeba się spieszyć, ale spokojnie i dokładnie ćwiczyć i eliminować mankamenty. Oczywiście musi być ktoś, kto zauważy i skoryguje błędy. Bardzo ważne jest, by poświęcać im jak najwięcej czasu. Mamy drużynę opartą na dwóch doświadczonych piątkach i dwóch młodych, wchodzących do zespołu, a w których drzemią ogromne rezerwy. Ten rezerwuar trzeba z nich wydobyć, bo to kapitał na przyszłość. Trzy miesiące, poprzez obserwacje i rozmowy, poznawałem charaktery zawodników, ich osobowość, możliwości i psychikę. To jest bardzo istotne nie tylko w punktu szkoleniowego, ale także psychologicznego. Każdy wymaga innego traktowania, a młody musi wiedzieć, że trener jest jego przyjacielem i w trudnych momentach może na niego liczyć.


Stefan Leśniowski

Komentarze







reklama