02.07.2019 | Czytano: 2972

Marcin „Arab” Kalata – będę dążył do znokautowania Michała Piwowarskiego

- Walczę z aktualnym Mistrzem Europy w ju-jitsu, ale będę dążył do znokautowania Michała Piwowarskiego – mówi Marcin „Arab” Kalata przed ćwierćfinałową walką turnieju wagi ciężkiej w MMA, która odbędzie się 5 lipca w Gdyni na gali Krystiana Każyszki “Rocky Warriors Cartel 3”. Transmisja w TVP Sport.

Pochodzący z Bańskiej Niżnej, a mieszkający w Murzasichle 35-letni Marcin Kalata to wielokrotny medalista amatorskich Mistrzostw Świata w Las Vegas. Poprzez takie turnieje bardzo solidnie przygotowywał się do profesjonalnej kariery, którą rozpoczął rok temu od zwycięstwa z Kamilem Mindą. W drugim pojedynku spotka się w Arenie Gdynia z 30-letnim żołnierzem zawodowym ze Szczecina Michałem „Piwo” Piwowarskim (2-1).

- 2-krotnie z udziału w finale Mistrzostw Świata wyeliminowała mnie poważna kontuzja, a konkretnie złamanie ręki. Szczególnie w moim debiucie w 2014 roku miałem wielką szansę na wywalczenie tytułu IMMAF. A już po zawodowym debiucie znów trapiły mnie kłopoty zdrowotne, na szczęście jest już w porządku i w pełni gotowy pod każdym względem przyjadą na „RWC 3” do Gdyni – powiedział góral Marcin Kalata.


Obecnie trenuje u Wojciecha Hołego w NKSW Hoły Team, a wcześniej ćwiczył w Spartakusie Zakopane. Na co dzień prowadzi niewielki pensjonat w Murzasichle w powiecie tatrzańskim.

- Lubię się bić stójce i zdecydowanie dobrze czuję się w tej płaszczyźnie walki. W parterze też sobie radzę. Niech Michał nie sądzi, że będę dążył tylko do pojedynku kickboxersko – bokserskiego. Na pewno będę dążył do pokonania przed czasem mojego najbliższego rywala, nieważne czy przez KO czy TKO – dodał.

Marcin Kalata mierzy 188 cm i jest o 5 centymetrów wyższy od Michała Piwowarskiego, wagowo będzie podobnie, obaj wniosą do klatki ok. 106-107kg. Szczecinianin, który świetnie radzi sobie w ju-jitsu i grapplingu, mówił, że jest atutami będą siła fizyczna, parter, zapasy. Co w takim razie może przesądzić o sukcesie górala z Tatr?

- Michał jest dobrym zawodnikiem, ale jednopłaszczyznowym. Widziałem, że stara się jak najszybciej obalać przeciwnika i w ten sposób wygrywać. Ale ja postaram się przed tym ustrzec i wygrać w Gdyni. W stójce będę miał dużą przewagę – uważa.


Amatorsko Marcin Kalata zaczął walczyć w 2012 roku, jeszcze przed 30 urodzinami.

- Bardzo trudne walki toczyłem w Mistrzostwach Świata, a w Polsce też nie brakowało ciekawych wyzwań. Jednym z nich była „trylogia” z Łukaszem Borowskim. Najpierw z nim przegrałem, w rewanżu zwyciężyłem na gali „Colloseum” pod Wielką Krokwią w Zakopanem, zaś trzecia walka zakończyła się wygraną na punkty Łukasza, chociaż ja z tym werdyktem się nie zgadzam. Do czwartego pojedynku już raczej nie dojdzie, Borowski zajął się bardziej trenerką – powiedział.

Podczas „RWC 2” w Golinie wyłonieni zostali pierwsi półfinaliści turnieju wagi ciężkiej - Filip Stawowy (Poznań) pokonał Mateusza Śledzia (Świdwin), a Konrad Dziczek (Olsztyn) wygrał z Edisem Besziciem z Bośni i Hercegowiny. Drugą parę półfinałową utworzą zwycięzcy pojedynków w Arenie Gdynia między Michałem Piwowarskim a Marcinem Kalatą oraz wrocławianinem Adamem Pałaszem a warszawianinem Mateuszem Łazowskim.

- Trudno powiedzieć kto jest faworytem całego turnieju, wszyscy mają ambicję bycia najlepszym. Jadę do Gdyni po efektowne zwycięstwo. Z innych uczestników, na zgrupowaniu w Zakopanem poznałem Konrada Dziczka. Zobaczymy, może z nim spotkam się w wielkim finale – przyznał Marcin Kalata, który w swojej karierze miał okazję trenować min. z Karolem Bedorfem i Danielem Grabowskim, a także z byłym pretendentem do tytułu zawodowego Mistrza Świata w boksie Mariuszem Wachem.

Materiał prasowy

Komentarze









reklama