11.09.2018 | Czytano: 2126

Kawał dobrej roboty (+zdjęcia)

Katarzyna Krasińska, trenerka Bzik Akademii i KS Gorce Nowy Targ, jest wielką pasjonatką pięknej, acz wciąż mało popularnej na Podhalu dyscypliny, jaką jest siatkówka.


- W jednym z wywiadów stwierdziła Pani, że siatkówka to drugi sport w Polsce, jeśli chodzi o popularność i sławę. Czy ten trend według Pani wciąż jest aktualny?

- Trendy w każdej dziedzinie się zmieniają: w modzie, muzyce, czy w sporcie. Im więcej sukcesów, tym o danej dyscyplinie będzie głośniej i krzykliwiej, a jak ich nie ma lub jest mało, to temat ucicha lub zesłany jest na dalsze tory. W sporcie jest po prostu jak w życiu. Jednak mimo braku większych sukcesów naszych siatkarskich reprezentacji (kobiecej i męskiej) nadal twierdzę, że siatkówka jest w Polsce popularna ze względu na swoją unikatowość i sprzyjający dla rodzin z dziećmi klimat. Era złotych siatkarzy minęła, teraz szansę na wykazanie się mają młodsze pokolenia, a na to, wiadomo, czasem trzeba czekać latami.

- Czy na Podhalu siatkówka ma problem z przebiciem się przez sporty zimowe, czy też piłkę nożną?

- To zawsze będzie sport, który jest tutaj niszowy, nie ma co ukrywać. Przez cztery lata trenowania w Gorcach mogę śmiało powiedzieć, że tendencja jego uprawiania wśród chłopców spada, z wiadomych względów. Dlatego z trenerem Karolem Majewskim stawiamy na dziewczęta. I tutaj widać duży potencjał, gdyż brakuje dyscyplin dla dziewcząt w pozostałych klubach sportowych.

- Czy można powiedzieć, że przez ostatnie dwa lata coś poszło do przodu, jeśli chodzi o rozwój tej dyscypliny w naszym regionie?

- Oczywiście! Nieskromnie mówiąc, zrobiliśmy z Karolem Majewskim kawał dobrej roboty! Przez cztery lata wyszkoliliśmy sporą grupę dziewcząt, którym udało się zaszczepić przysłowiowego „bakcyla”. Pochwalę się, że w tym roku udało się mojemu koledze dojść do finałów mistrzostw Polski gry „dwójkami” dla dziewcząt w wieku 10 lat i zająć bardzo dobre, piąte miejsce na 32 najlepsze zespoły w kraju. Wielki szacunek dla niego, gdyż wykonał katorżniczą pracę. Wielkim osiągnięciem było już zdobycie mistrza województwa, a co dopiero znaleźć się w pierwszej piątce najlepszych drużyn w kraju! Siatkówka dzieci, a w zasadzie jej mini-wersja w naszym kraju jest naprawdę na wysokim poziomie, a województwo małopolskie jest trzecie w Polsce w rankingu Kinder+sport, zaraz po województwach: mazowieckim i śląskim. Z tego miejsca pragnę raz pogratulować Karolowi i jego zawodniczkom.

- Mówiła Pani, że widzi Pani dużą przyszłość w uruchomieniu sekcji siatkówki w Bziku. Jak to wygląda teraz, z perspektywy dwóch minionych lat?

- W Bziku udało się mi stworzyć bardzo fajną i zgraną grupkę dzieci, zarówno chłopców, jak i dziewczynek. Jest to taka trochę „mieszanka wedlowska”, ale tutaj trenuje się na zupełnie innej zasadzie, niż w klubie sportowym. Mam nadzieję, że w tym roku wystartujemy również w tym samym składzie. Dużym sukcesem jest to, że od 3 lat w Bziku utrzymują się te same dzieci, a co za tym idzie nie przerywam procesu szkoleniowego i stopniowo go realizuję. Oczywiście grupa ta jest otwarta dla wszystkich cały czas, dlatego serdecznie zapraszam na zajęcia.

- Na co zwracacie szczególną uwagę podczas pracy z najmłodszymi, a co charakteryzuje pracę z dziećmi w klubie Gorce?

- Przyznam szczerze, że to jest dobre pytanie. Zarówno w Bziku, jak i w klubie jest sekcja siatkówki, ale różnica w treningach jest duża. Przede wszystkim w klubie robimy nabór co dwa lata, jest to jednorazowe działanie, po którym już do klubu nie przyjmujemy. Jeżeli dziecko się nie załapie we wrześniu lub październiku, to w późniejszych miesiącach jest coraz trudniej wejść w grupę. To oczywiście zależy też od dziecka, jego predyspozycji do uprawiania sportu oraz odpowiednich umiejętności psychologicznych. Mówiąc krótko: trzeba być mocno utalentowanym sportowo, aby potrafić odnaleźć się w grupie, która już jakiś czas trenuje. W Gorcach trenujemy częściej, niż w Bziku i w większym wymiarze godzin, ponadto w weekendy bierzemy udział w różnych turniejach mini–siatkówki, w których tak naprawdę rywalizując, dzieci uczą się prawdziwego siatkarskiego rzemiosła. W klubie panuje dyscyplina, obowiązkowość, punktualność i ogromne zaangażowanie trenerów, jak i dzieci, czyli tak zwany „reżim” treningowy. Treningi dla dzieciaków są naprawdę wymagające i ciężkie, tutaj nikt nikogo nie zmusza, ponieważ na siłę nic się nie zdziała. Siatkówka jest stety albo niestety wysoko specjalistyczna i mocno techniczna, co składa się na wielokrotność powtórzeń, często tych samych umiejętności, co czasem jest żmudne i nie wszystkim się podoba. A na pewnym etapie zabawa siatkówką już nie wystarczy. Choć statystycznie w ciągu ostatnich 4 lat mało dzieci zrezygnowało, więc o czymś to świadczy. W Bziku z kolei panują troszkę inne zasady treningowe. Chcę, aby dzieci nie czuły presji na szybkie uczenie się siatkówki. Treningi przyjmują formę bardziej zabawową z przeplatanymi elementami siatkarskimi, dzięki czemu staje się ona bardziej radosna i przyjemna. Oczywiście wymagam od dzieci dużo, być może czasami zbyt ambitnie podchodzę do treningów, ale już tak mam, bo sama byłam tego uczona i nie lubię prowizoryczności. Natomiast na pewno w Bziku muszę wprowadzać więcej indywidualizacji, gdyż każde dziecko jest inne i na różnym poziomie, nie tylko sportowym. Ogólniej mówiąc, opiekuję się i dbam o to, żeby każdy dobrze czuł się w grupie.

- Jak często trenujecie więc w Bziku ?

- Dwa razy w tygodniu, we wtorki i czwartki. Od godziny 17 do 18:30 trenuje grupa początkująca, a od 18:30 do 20 grupa średnio-zaawansowana.

- A jak wygląda sprawa uczestnictwa w rozgrywkach z rówieśnikami? Czy Bziki biorą udział w tego typu rywalizacji?

- Z Bzikami nie bierzemy udziału w rozgrywkach, gdyż nie wyczyn i nie rywalizacja jest ideą sekcji. Oczywiście każdy trening kończy się małymi grami, czyli meczami między dziećmi, ale na żadne mecze nie jeździmy. W klubie też sytuacja nie wygląda tak kolorowo, bo żeby wziąć udział w rozgrywkach mini-siatkówki, musimy jeździć spore odległości, co jest kosztowne zarówno finansowo, jak i czasowo. Na każdy turniej dzieci muszą wstawać o godzinie 6 rano, gdyż zazwyczaj godzinę później mamy wyjazd i daleką podróż przed sobą. W Bziku dwa razy do roku hucznie spotykamy się na turniejach w Mikołajki i na Dzień Dziecka, na które staram się szukać odpowiednich rywali i sparingpartnerów pod kątem umiejętności. W tym roku również chciałabym coś takiego zorganizować.

- Jest Pani trenerem koordynatorem sekcji siatkówki w Bzik Akademii. Co nowego przyniesie sezon 2018/19 i dlaczego warto według dołączyć do zespołu siatkarskich Bzików?

- Nowy rok przyniesie dużo wyzwań i obowiązków – to na pewno. A dlaczego warto dołączyć do Bzika? Myślę, że siatkówka jest super rozwojowym sportem dla dzieci, więc dla tych, którzy nie szukają sportu wyczynowego i wyrzeczeń, zajęcia w Bziku są idealne.

Materiał prasowy – opr/sles


 

Komentarze







reklama