17.11.2009 | Czytano: 1165

Pozszywany Sulka

Nowotarżanie rozpoczęli drugą fazę mistrzostw Polski od pewnej wygranej. - Nie było to spotkanie tak świetne jak przed pięcioma dniami. Toczyło się w wolniejszym tempie. Zagłębie było słabiej dysponowane i nie dotrzymywało nam kroku. Zagraliśmy spokojnie, nie wdając się w niepotrzebną wymianę i szarpaną grę. Czekaliśmy cierpliwie co zrobi rywal, by go skontrować i wypunktować – mówi drugi trener „Szarotek”, Marek Ziętara.

Debiutujący w sosnowieckiej bramce Nowak (Dzwonek - wysoka gorączka, Rajski – jeszcze nie gotowy do gry po kontuzji) od pierwszego gwizdka sędziego miał mnóstwo pracy. Halny z Podhala wiał z potężną siłą. Zagłębie wyszło na lód jakieś wystraszone. Strzały Dziubińskiego i Bakrlika golkiper sosnowiczan jeszcze zlikwidował, ale... W 8 minucie Malasiński z Koluszem „zakręcili” rywalami w narożniku lodowiska, a ostatni backhandem podał do Kapicy. 17 –latek z Podhala zachował się jakby z niejednego pieca chleb jadł. Położył bramkarza na lodzie, przerzucił krążek na backhand i posłał go do bramki. Trzeci mecz i trzeci raz wpisuje się na listę strzelców. Nowotarżanie poszli za ciosem i 30 sekund później Ziętara przechwycił „gumę” odbitą po strzale Gruszki i umieścił pod poprzeczką nad leżącym Nowakiem.

Jeśli ktoś w tym momencie myślał, iż gospodarze się poddadzą, był w błędzie. Być może górale tak pomyśleli, bo zaczęli popełniać błędy. Sosnowiczanie zaczęli z dużą łatwością dochodzić do strzeleckich pozycji. W 13 minucie Koszarek ostemplował słupek, lecz chwilę później T. Bernat zmusił do kapitulacji Zborowskiego. W 16 minucie Nowak jakimś cudem zatrzymał Kolusza, a w odpowiedzi G. DaCosta nie dał rady „Zborze”. 34 sekundy przed końcem odsłony goście wybijali krążek z tercji po bandzie. Przechwycił go Luka i atomowym strzałem posłał go pod poprzeczkę.

Tylko w drugiej części pierwszej tercji mogło serce mocniej zabić i być niepewny o los górali. – To tylko takie złudzenie. Wynik był bardzo mylący. Gospodarze mogą mówić o dużym szczęściu, że zdobyli dwa gole – prostuje Marek Ziętara.

Jak się później okazało, była to najciekawsza tercja. W kolejnych dominowali przyjezdni. Dokumentując to kolejnymi bramkami. W 25 minucie zdobyli je dwie w odstępie zaledwie 76 sekund. Kolusz po wytargnięciu do tercji rywala odegrał „gumę” na niebieską linię do Ivičiča, po strzale którego Malasiński zmienił lot krążka i Nowak był bezradny. Chwilę później Kmiecik oddał strzał zza obrońcy, ostatnia instancja miejscowych „wypluła” krążek, a nadjeżdżający Bryniczka backhandem wpakował go pod „łatę”. Gospodarze próbowali zaskoczyć Zborowskiego strzelając z każdej pozycji jak tylko znaleźli się w jego tercji.

Trzecia tercja rozpoczęła się fatalnie dla Sulki, który dostał w twarz krążkiem. Z rozciętą górną wargą pojechał na szycie do szpitala. Maciek, z powodu znieczulenia, miał problemy z mówieniem, ale ustami kolegi Tomka Malasińskiego przekazał: – Po strzale jednego zagłębiaków, krążek po rykoszecie odbił się od łyżwy naszego zawodnika i trafił mnie centralnie w górną wargę. Rozciął ją na wylot. Założono mi sześć szwów, po trzy na zewnątrz i wewnątrz wargi.

A potem... Nowotarżanie tylko 66 sekund pozwolili marznąc Różańskiemu ( w imię starej znajomości) na ławce kar. Wybawił go Suur strzałem z korytarza międzybulikowego. Potem Kolusz wystrzelił zza obrońcy, a krążek odbiwszy się od słupka i nogi bramkarza wylądował w siatce. 58 sekund przed końcem, gdy Podhale grało w przewadze, strzał T. DaCosty odbił się od kija nowotarskiego obrońcy, zaskakując Zborowskiego.

- Byliśmy zdecydowanie lepszą drużyną. Przede wszystkim świeższą, a tym samym dynamiczniejszą i szybszą. Gospodarze nie nadążali za naszymi akcjami, stąd też stwarzaliśmy mnóstwo sytuacji pod ich bramką – ocenił spotkanie drugi trener „Szarotek”, Marek Ziętara.

Liczby meczu
1 – tylko tyle z pięciu liczebnych przewag wykorzystali nowotarżanie i...stracili jednego gola.
6 – tyle szwów założono Maćkowi Sulce na rozciętą wargę.
25 – tyle razy strzelali gospodarze.
30 – tyle sekund dzieliło pierwsze i drugie trafienie Podhala.
31 – tyle strzałów oddali nowotarżanie na bramkę Nowaka.
58 – tyle sekund brakowało do końcowej syreny, gdy górale stracili gola grając w...przewadze.
66 – sekund tylko siedział na ławce kar Różański.
76 – w odstępie tylu sekund „Szarotki” zdobyły trzeciego i czwartego gola

Zagłębie Sosnowiec – Podhale Nowy Targ 3:6 (2:2, 0:2, 1:2)
0:1 – Kapica – Kolusz – Malasiński (7:43),
0:2 – Ziętara – Gruszka (8:13),
1:2 – T. Bernat – T. DaCosta – Luka (14:35),
2:2 – Luka – T. Bernat (19:26),
2:3 – Malasiński – Ivičič - Kolusz (24:25),
2:4 – Bryniczka – Kmiecik (25:41),
2:5 – Suur – Voznik – Ziętara (46:27 w przewadze),
2:6 – Kolusz - Malasinski – Łabuz (55:37 czterech na czterech),
3:6 – T. DaCosta – Luka (59:02 w osłabieniu).

Sędziowali: Kupiec (Oświęcim) – Klich i Wieruszewski (Sosnowiec).
Kary: 14 – 8 min.
Widzów 1000.

Zagłębie: Nowak – Bychawski – Galvas (2), Banaszczak (2) – Gabryś (2), Dronia – Duszak, Ł. Podsiadło; T. DaCosta – T. Bernat – Luka, Opatovsky (2) – Kisiel – Sarnik, G. DaCosta (4) – Koszarek – Różański (2), T. Kozłowski – Ślusarczyk – M. Bernat. Trener Milan Skokan.
Podhale: Zborowski; Dutka – Suur, Ivičič – Łabuz, Sroka – Sulka (2), Kret (2) – D. Galant; Baranyk – Voznik – Bakrlik (4), Kapica – Kolusz – Malasiński, Ziętara – Dziubiński – Gruszka, Neupauer – Byrniczka – Kmieick. Trener Milan Jančuška.

Stefan Leśniowski

Komentarze







reklama