08.11.2009 | Czytano: 1889

Klasa A: Jednym radość, drugim smutek(+foto)

Jesień za nami. Oczywiście piłkarska. W minioną niedzielę rozegrano ostatnią kolejkę w podhalańskiej klasie A. Już wcześniej mistrzem jesieni zostali piłkarze z Szaflar. Nie było na nich mocnych. Zdobyli nie tylko najwięcej punktów, ale byli najskuteczniejszym zespołem. Zdobyli najwięcej goli i najmniej tracąc.

Szaflarzanie więc z poczuciem dobrze spełnionego obowiązku mogą udać się na zasłużony zimowy odpoczynek. Niedźwiedzim snem nie mogą jednak spać, bo licho ( czytaj: rywale) nie śpi. Niespokojną i pracowitą zimę będą za to mieć zespoły z dolnych rejonów tabeli. Tam ścisk panuje niesamowity. Między piątym a ostaniem zespołem jest tylko siedem punktów różnicy. Wiosna zapowiada się bardzo ciekawie.




Czarni Czarny Dunajec – Huragan Waksmund 3:3 (1:1)
Bramki: Dzielawa 29, Pająk 48, Bandyk 67 karny – Oraczko 37, B. Drożdż 75, A. Mroszczak 89.

Sędziował Krzysztof Nosal z Harklowej.
Żółte kartki: Dzielawa, M. Głowacz – Oraczko, D. Mroszczak.

Czarni: Czyż – Gacek, Szwajnos, Gruszka (40 Kajmowicz), Kantor, Peterman (30 Mariusz Topór), M. Głowacz, A. Głowacz, Dzielawa, Bandyk, Pająk.
Huragan: Cyrwus – Budz (76 Sral), W. Waksmundzki I, Sz. Drożdż, Handzel, Oraczko (76 Ł. Rogal), K. Rogal, Bryja, D. Mroszczak, B. Drożdż, A. Mroszczak.

Gospodarze kwadrans przed zakończeniem spotkania prowadzili 3:1 i chyba nikt z miejscowych fanów nie spodziewał się, że pozwolą sobie odebrać trzy pewne punkty. Ból jest tym większy, że stracili dwa punkty wyłącznie na własne życzenie. W dodatku oba gole po strzałach z zerowego kąta. Inna rzecz, iż miejscowi mieli problemy ze składem. W 30 minucie kontuzji nabawił się Peterman, a 10 minut później Gruszka. Ponieważ na ławce przebywał tylko rezerwowy golkiper, on też zmuszony został do gry w polu.

Mecz rozpoczął się dobrze dla gospodarzy, którzy w 29 minucie objęli prowadzenie. Pająk podał piłkę w polu karnym do Dzielawy, a ten będąc mocno naciskany przez obrońców, padając posłał ją do siatki. Radość z prowadzenia nie trwała długo. 8 minut później centra z prawej strony doszła do nadbiegającego na 14 metr Oraczki. Ten bez przyjęcia, z pierwszej piłki uderzył, co prawda nieczysto, ale ta skozłowala tuż przed bramkarzem i znalazła się za jego plecami.

Po zmianie stron gospodarze odzyskali prowadzenie. Wykonywali rzut wolny ze środka boiska. Gacek idealnie głową dośrodkował do Pająka. Piłka nim znalazła się za linią bramkową skozłowała przed bramkarzem, który zaskoczony mógł jedynie wzrokiem odprowadzić ją do bramki. W 67 minucie szarża Pająka została nieprzepisowo zatrzymana w polu karnym i arbiter wskazał na „wapno”. Takich sytuacji nie zwykł marnować Bandyk. Wydawało się, że gospodarze takiej zaliczki już nie zmarnują. A jednak! W 75 minucie B. Drożdż z ostrego kąta przelobował bramkarza gospodarzy, a w 85 minucie po rzucie rożnym, przy linii końcowej, A. Mroszczak minął Gacka oraz Szwajnosa i uratował punkt Huraganowi.

 


 

Skawianin Skawa – Jarmuta Kolex Szczawnica 3:3 (2:0)
Bramki: Lubiński 20, M. Mastela 43, Sutor 49 – Szewczyk 57, 85, Pietrzak 57.

Sędziował Roman Baran z Witowa.
Żółte kartki: K. Mastela, K. Gackowiec, R. Skawski – Szewczyk, Dominik Wiercioch.

Skawianin: K. Siepak – Żądło, R. Skawski, K. Gackowiec, Surlas, Stachura, K. Mastela, Skwarek, Lubiński, M. Mastela, Sutor.
Jarmuta Kolex: Fałowski – Dawid Wiercioch (61 Gałuszka), Dominik Wiercioch, Tomczak, Opiela (46 Szczepaniak), Pietrzak, Smoleń, Ł. Wiercioch, Darlewski, Michalik, Szewczyk.

- Możemy sobie pluć w brodę, że prowadząc 3:0 nie zdołaliśmy dowieść zwycięstwa do końcowego gwizdka sędziego – mówi trener Skawianina, Jacek Ryś. – Koszmarna dla nas była 57 minuta, w której straciliśmy dwa gole. Do tego momentu chłopcy bezbłędnie realizowali założenia taktyczne. Graliśmy z kontrataku, umiejętnie rozbijając ataki szczawniczan. Szczególnie pierwsza odsłona była w naszym wykonaniu koncertowa. Goście byli zaskoczeni takim obrotem sprawy. Nie spodziewali się, że zawiesimy im tak wysoko poprzeczkę. Pierwszego gola zdobyliśmy po świetnym zagraniu M. Masteli w „uliczkę” do Lubińskiego. Ten niczym samochód Formuły 1 odjechał obrońcom i pewnie pokonał bramkarza. Tuż przed przerwą wykonywaliśmy rzut rożny i tym razem M. Mastela znalazł piłce drogę do siatki. Gdy 4 minuty po przerwie zdobyliśmy trzeciego gola ( po rogu M. Mastela wycofał piłkę na 16 metr, a Sutor zerwał „pajęczynę” – przyp. SL) wydawało się nam, że nic złego nam się przytrafić nie może. Niestety takie myślenie drogo nas kosztowało. To już kolejny mecz, który powinniśmy wygrać, a tylko remisujemy.

57 minutę długo będą wspominali gospodarze. W niespełna 60 sekund stracili dwa gole. Najpierw piękną przewrotką po dośrodkowaniu z rzutu rożnego popisał się Szewczyk, a zaraz po wznowieniu gry, fatalny błąd gospodarzy z zimną krwią wykorzystał Pietrzak. Zaś w 85 minucie stoper Skawianina poślizgnął się i Szewczyk skorzystał z jego uprzejmości. Jeszcze gospodarze mieli okazje, by odwrócić losy spotkania, lecz uderzenie Skwarka w pięknym stylu sparował Fałowski.

 


 

Sokolica Krościenko – Babia Góra Lipnica Wielka 1:2 (0:0)
Bramki: Gaweł 48 – T. Lach 75, Polaczek 83.

Sędziował Jerzy Drabik z Nowego Targu.
Żółte kartki: Gaweł – S. Skoczyk.

Sokolica: T. Zając – Kasprzak, M. Bobak, Plewa, Waksmundzki, K. Bobak, Czubiak, K. Zając, Jawor, Gaweł (80 Murzyn), Orkisz.
Babia Góra: Ignaciak – T. Mikiłusiak, Jazowski, Michalak, T. Lach, S. Skoczyk, G. Skoczyk (77 Lichosyt), Węgrzyn (70 Machajda), Kucek (70 B. Skoczyk), Kramarz, Polaczek.

Beniaminek otrząsnął się po laniu jakie sprawił mu ludźmierski Wiatr. W pierwszej połowie bardzo mądrze się bronił i czyhał na kontry. Gospodarze byli częściej w posiadaniu piłki, ale nic z tego nie wynikało. Byty strzały z dystansu, ale bardzo niecelne. Zresztą z obu stron. Tylko w pierwszych 20 minutach można było odnotować akcje godne reporterskiego laptopa. W 10 minucie Orkisz przestrzelił w wybornej sytuacji, a 4 minuty później Czubiak potężnie uderzył z wolnego z 25 metrów, lecz Ignaciak był na posterunku. W odpowiedzi główkował Polaczek, minimalnie niecelnie.

Druga część meczu rozpoczęła się wyśmienicie dla gospodarzy, którzy w 48 minucie objęli prowadzenie. Mimo ostrego kąta Gaweł zdołał zmieścić piłkę w długim rogu bramki strzeżonej przez Ignaciaka. Za moment ten sam piłkarz mógł po raz kolejny pokonać ostatnią instancję przyjezdnych. Uderzał z 10 metrów, lecz tym razem Ignaciak wyciągnął się jak struna i wyekspediował futbolówkę na róg.

Ostatni kwadrans toczył się już pod dyktando gości. W 75 minucie szybko wykonali rzut wolny. Jawor nie pokrył T. Lacha, który głową z bliska trafił w okienko. Remis gości nie zadawalał. Poszli więc za ciosem i 8 minut później zdobyli gola ( dobitka z 5 metrów Polaczka) na wagę trzech jakże ważnych punktów.

 


 

ZOR Frydman – Bystry Nowe Bystre 2:3 (0:1)
Bramki: E. Brynczka 56, S. Janczy 77 - P. Salamon 18, Potrząsaj 46, Malacina 57.

Sędziował Jan Pawlikowski ze Stasikówki.
Żółte kartki: Kutarnia, Zygmond, M. Blachut, E. Brynczka – Powrózek, P. Salamon, Zep, A. Żołnierczyk, Jaszewski.
Czerwone kartki: Kutarnia ( 85 min. – druga żółta), Zygmond ( 88 min. – druga żółta).

ZOR: Masłowski – Kutarnia, Wójcik, A. Janczy, M. Błachut, G. Błachut, S. Janczy, B. Brynczka, Zygmond, Ferko, E. Brynczka.
Bystry: Graca – A. Żołnierczyk, M. Żołnierczyk, Zep, Powrózek, Bobak, Jaszewski, Potrząsaj, Prokop, P. Sarna, Malacina.

Gospodarze już w 5 minucie mogli objąć prowadzenie, ale Graca pokazał klasę i obronił kąśliwy strzał Wójcika. Golkiper gości miał ułatwione zadanie, gdyż Wójcik wolnego wykonywał z dość ostrego kąta. Tego zawodnika jednak nie należy lekceważyć nawet z takich trudnych pozycji. Nie raz dał próbkę swoich umiejętności z tego stałego fragmentu gry. W 18 minucie na ławce Bystrego wybuch okrzyk radości, a na murawie w objęciach kolegów zniknął P. Salamon. Trwała kanonada na bramkę Masłowskiego. Piłka kilka razy skozlowała obrońcom, a 3- 4 metry od bramki trafiła na głowę P. Salamona i zatrzymała się dopiero w siatce. Gospodarze „próbowali” się odgryźć gościom, ale efektem ich ataków były tylko rzuty rożne. Wykonali ich siedem, ale po żadnym piłka nie trafiła do piłkarza ZOR-u. Goście bezceremonialnie wybijali ją w pole. Świetne okazje miał E. Brynczka, ale zbyt lekko uderzał. Zaś kąśliwe uderzenie zza szesnastki padło łupem golkipera Bystrego. W 33 minucie mogliśmy podziwiać akcje rodem z ekstraklasowych boisk. Powrózek kapitalnie zgasił futbolówkę na klatce piersiowej na 16 metrze i natychmiast uderzył z woleja. Piłka minimalnie poszybowała nad poprzeczką.

Pierwsza akcja po przerwie przyniosła bramkowa zdobycz dla gości. Do dośrodkowania z prawej strony głowę dołożył Potrząsaj i bramkarz był bezradny. W 56 minucie gospodarze zdobyli kontaktowego gola. Indywidualną akcję przeprowadził G. Błachut, który minął trzech rywali i uderzył z ostrego kąta. Bramkarz „wypluł” futbolówkę przed siebie, a nadbiegający E. Brynczka wpakował ją do siatki. Niespełna 60 sekund później przyszła odpowiedź gości. Szybka wymiana piłki Jaszewskiego z Malaciną rozmontowała defensywę, a ostatni z wymienionych nie dał szans Masłowskiemu. Gospodarze nie poddali się i w 77 minucie ponownie pokonali Gracę. Z rzutu rożnego dośrodkował Wójcik wprost na głowę S. Janczego, a ten za moment przyjmował gratulacje od kolegów. W końcówce gra się zaostrzyła i dwóch miejscowych piłkarzy wyleciało z boiska.

 


 

Orkan Raba Wyżna – Lubań Tylmanowa 4:1 (3:0)
Bramki: Traczyk 13, Zubek 18, Teper 42, Możdżeń 80 – M. Konopka 83.

Sędziował Adam Ślusarek z Nowego Targu.
Żółte kartki: Radoła, J. Kasprzyk – P. Ciesielka.

Orkan: Marcin Szklarz – J. Kasprzyk, Chrobak, Polczak, Antolak (63 G. Kasprzyk), Teper, Bochnak, Zubek (30 Michał Czyszczoń), Traczyk, Możdżeń (80 Bala), Radoła.
Lubań: Salamon (46 M. Noworolnik) – Ł. Kozielec, P. Ciesielka, Piksa, M. Konopka, J. Noworolnik, B. Konopka, R. Kozielec, Talarczyk (46 Wiatr), M. Udziela (46 T. Udziela), K. Ciesielka (67 T. Kozielec).

Nie było to porywające widowisko, mimo iż padło w nim aż pięć goli. Zbyt dużo gry było środkiem pola, a sytuacji bramkowych jak na lekarstwo. Gospodarze okazali się jednak mistrzami stałych fragmentów gry, z których przyjezdnym zadali trzy trafienia.

Losy spotkania praktycznie rozstrzygnęły się w pierwszych 20 minutach. Gospodarze zadali dwa nokautujące ciosy, po których rywal się już nie podniósł. Otworzył wynik spotkania Traczyk, który głową zakończył dośrodkowanie z rzutu rożnego Tepera. Wszystko się działo w feralnej 13 minucie. 5 minut później Zubek zerwał „pajęczynę” z bramki Lubania, po wolnym z 20 metrów. Tuż przed przerwą na 3:0 podwyższył Teper, po zagraniu J. Kasprzyka z wolnego zza obrońców.

Po zmianie stron gospodarze zadowoleni z wyniku nie forsowali wysokiego tempa. Goście zaś mieli zbyt ubogi arsenał, by się odgryźć rywalowi. Gra toczyła się przeważnie w środkowej strefie boiska. Dopiero w samej końcówce piękną koronkowa akcję przeprowadził tercet J. Kasprzyk, Traczyk i Możdżeń. Bezbłędnie rozmontowali defensywę gości i ostatni z wymienionych nie miał najmniejszych problemów z ulokowaniem futbolówki w siatce. Tylmanowianie w końcówce wykorzystali rozluźnienie w szeregach Orkana i M. Konopka strzałem tuż przy słupku ustalił wynik spotkania.

 


 

Granit Czarna Góra – LKS Szaflary 1:3 (0:2)
Bramki: Józef Hełdak 47 - Sulka 7, F. Kamiński 15, Mrugała 60.

Sędziował Paweł Folwarski z Rokicin Podhalańskich.
Żółte kartki: W. Maryniarczyk – Szulc, Kurańda, Mrugała, F. Kamiński.
Czerwona kartka: Janusz Hełdak ( po meczu).

Granit: P. Gogola – Janusz Hełdak, W. Maryniarczyk, J. Milon, M. Sarna, Sz. Kiernoziak, A. Gogola, Czajkowski, Lichacz (46 Józef Hełdak), P. Sarna, Sz. Twardosz (72 Z. Milon).
LKS Szaflary: Szczepaniec – Czernik, Szulc, Kasperek, P. Kamiński, Kurańda, Walkosz, Mrugała, Magulski, F. Kaminski, Sulka.

Przyjazd mistrza jesieni skrępował ruchy beniaminkowi, który w pierwszym kwadransie dał sobie narzucić jego styl gry. Gospodarze zbyt głęboko się cofnęli, co było wodą na młyn przyjezdnych. Ci już w 7 minucie objęli prowadzenie. Dla kibiców i piłkarze miejscowej drużyny gol padł po ewidentnym spalonym. Sędzia był innego zdania. Stwierdził, iż była to nieudana pułapka ofsajdowa i Sulka znalazł się w protokole strzelców. W 15 minucie szaflarzanie udowodnili dlaczego zostali królami jesieni. Szybkimi podaniami na jeden dotyk rozklepali defensywę gospodarzy i F. Kamiński w sytuacji sam na sam posłał futbolówkę do siatki obok wybiegającego bramkarza. Dopiero wtedy łydki piłkarzy Granitu przestały drżeć. Otrząsnęli się po zimnym prysznicu i zaczęli śmielej atakować. Gra się wyrównała, a w 22 minucie Sz. Twardosz stanął przed ogromną szansą zdobycia kontaktowego gola. Stadion przeszył jednak jęk zawodu, bo ich obiecujący młody piłkarz przegrał pojedynek sam na sam.

Po zmianie stron gospodarze pokazali lwi pazur. Już pierwsza ich ofensywna akcja zakończyła się golem W zamieszaniu, które powstało po rzucie rożnym na przedpolu bramkowym Szaflar, najsprytniejszy okazał się Józef Hełdak. Wyłuskał futbolówkę i posłał ją pod poprzeczkę. Od tego momentu gospodarze ruszyli do huraganowego ataku. Zamykali lidera w hokejowym „zamku” na jego połowie. Strzałów i sytuacji było bez liku, które powinny doprowadzić do wyrównania. Szaflarzanie bronili się rozpaczliwie, wybijając futbolówkę byle dalej od własnej bramki. Gospodarze nie wykorzystali czterech sytuacji sam na sam. Trzy razy się pomylił M. Sarna, a raz Sz. Twardosz. Zaś do pustej bramki nie trafił Z. Milon. Dwa razy Granit umieścił piłkę w siatce, ale w obu przypadkach arbiter dopatrzył się przewinień i bramek nie uznał. Za pierwszym razem dojrzał spalonego, a za drugim - atak na bramkarzu, który jego zdaniem miał piłkę w rekach i została mu z nich wybita. Tymczasem goście niczym rasowy bokser wyczekał aż gospodarze się wyszumią i ich skontrował. Akcja szaflarzan została zatrzymana nieprawidłowo i z wysokości pola karnego wykonywali rzut wolny. Po dośrodkowaniu Mrugała wyskoczył zza obrońców i trafił do siatki. Do samego końca gospodarze walczyli o zmianę rezultatu, ale...

 


 

Wiatr Ludźmierz – Lepietnica Klikuszowa 3:2 (3:1)
Bramki: Borkowski 12, Słaboń 38, Dobrzyński 42 – Antolec 3, Parniewicz 50.

Sędziował Czesław Żądło z Rokicin Podhalańskich.
Żółte kartki: Handzel, Mrożek, R. Siuta – Nosalik.

Wiatr: Komperda – Handzel, Mrożek, Bobek, Cebulski, R. Siuta, Dobrzyński, Cholewa, Słaboń, Borkowski, J. Siuta (60 Luberda).
Lepietnica: Pępek – D. Szeliga, Nosalik, Dziurdzik, Parniewicz, Kowalczyk, Huzior, R. Szeliga, Wojciech Żółtek, Antolec, Wiesław Żółtek.

Jeszcze nie wszyscy kibice zdążyli przybyć na stadion, gdy ich ulubieńcy stracili gola. Wielu było w szoku. Klikuszowianie wykonywali rzut wolny. Piłkę sparował Komperda, ale tak nieszczęśliwie, że ta znalazła się przy nodze nadbiegającego Antolca, a ten po prostu zrobił swoje. Gol ten nie załamał wicelidera, który od razu ruszył do odrabiania start i... odrobił je z nawiązką. Już w 12 minucie było 1:1. Prostopadłe podanie z lewej strony Cholewy do Borkowskiego, a ten z 11 metrów posłał futbolówkę do siatki. Nim w niej zatrzepotała odbiła się wcześniej od słupka. Na wzniesienie kolejnego okrzyku radości fani miejscowej jedenastki musieli czekać aż do 38 minuty. Wtedy dopiero ich przewaga znalazła odzwierciedlenie w postaci bramkowej zdobyczy. Słaboń z około 20 metrów wykonywał wolnego. Piłka zatoczyła łuk, minęła mur i odbiwszy się od słupka wylądowała w bramce. Tuż przed przerwą podwyższył Dobrzyński, który po dwójkowej akcji z Cebulskim z 16 metrów trafił w okienko.

W drugiej połowie goście w 50 minucie złapali „kontakt” z miejscowymi,. Po dośrodkowaniu z prawej strony najwyżej do piłki wyskoczył Parniewicz i głową ją wpakował do siatki. Wydawało się, że klikuszowianie pójdą za ciosem, tymczasem mecz zrobił się nudny jak przysłowiowe flaki z olejem. Piłkarze byli już zapewne myślami przy zimowej przerwie. Z tego zakalca można wybrać jeszcze dwie akcje godne odnotowania. W 78 minucie prostopadle zagranie Handzla do Słabonia ( nieudana pułapka ofsajdowa), który przegrał pojedynek sam na sam z Pępkiem. Bramkarz Lepietnicy również był górą z Luberdą w podobnej sytuacji w trzeciej minucie doliczonego czasu gry.

LP
DRUŻYNA
MECZE
PUNKTY
BRAMKI
1
Szaflary
13
36
52-17
2
Wiatr
13
28
33-20
3
Jarmuta
13
22
31-26
4
Bystry
13
21
33-25
5
Huragan
13
18
24-27
6
Babia Góra
13
17
27-30
7
Granit
13
17
19-30
8
Orkan
13
16
26-23
9
Sokolica
13
16
23-21
10
Lepietnica
13
15
28-25
11
Czarni
13
13
26-39
12
Skawianin
13
12
22-33
13
Lubań
13
12
29-42
14
ZOR
13
11
14-28

Tekst Stefan Leśniowski
Zdjęcia Mateusz Leśniowski

Komentarze







Tabela - Klasa B gr. 2

Lp Drużyna Mecze Punkty
1. KS Zakopane II 5 11
2. Gronik Gronków 6 11
3. Sokolica Krościenko 4 10
4. Gorc Ochotnica 5 10
5. Spływ Sromowce Wyżne 6 7
6. Watra Białka Tatrzańska II 4 6
7. Spisz Krempachy 5 3
8. Łęgi Nowa Biała 5 3
9. Biali Biały Dunajec 4 1
zobacz wszystkie tabele

Terminarz

zobacz więcej
reklama