Po zmianie stron, już pierwsza ofensywna akcja górali, przyniosła im bramkową zdobycz. Waksmundzki minął dwóch rywali i znajdując się przy linii końcowej wycofał futbolówkę na 16 metr do nadbiegającego Hałgasa. Przy jego uderzeniu z pierwszej piłki bramkarz nawet nie drgnął. Ten gol całkowicie odebrał ochotę do gry gospodarzom. „Próbowali” grać, ale nic im nie wychodziło. Mieli ogromne problemy ze sforsowaniem linii defensywnych maniowian. „Dobił” ich Anioł, który z 35 metrów zerwał „pajęczynę:” w bramce gospodarzy. Przyjezdni mogli wygrać w wyższych rozmiarach, gdyby Kurnyta i Pietrzak wygrali pojedynek oko w oko z Wilkiem. Gospodarze w końcówce zdobyli gola na otarcie łez. Po rzucie rożnym, wprowadzony kilka minut wcześniej, Wojdyła zmusił Gawrona do kapitulacji.
- Zagraliśmy z kontry, a więc to co uwielbiamy robić. Dobre boisko sprzyjało naszej grze – powiedział trener Lubania, Bartłomiej Walczak.
MKS Trzebinia-Siersza - Lubań Maniowy 1:3 (0:1)
0:1 - Gąsiorek 30,
0:2 Hałgas 46,
0:3 Anioł 61,
1:3 Wojdyła 80.
Sędziował Tomasz Kita (Brzesko).
Żółte kartki: Jędrzejczyk, Skwarczeński - Anioł, K. Potoczak, Kowalczyk, Waksmundzki.
Trzebinia: Wilk - Zdun, Ołownia Skwarczeński, Cieszyński, Czech, W. Szwed (83 Grzesiakowski), Jędrzejczyk Sabuda, Drobniak, Boś (75 Wojdyła)
Lubań: Gawron - Anioł, Babik, Gąsiorek, K. Potoczak (80 Firek), Sral (61 Komorek), Krzystyniak (77 Kowalczyk), Hałgas, Waksmundzki, Kurnyta, Pietrzak.
Stefan Leśniowski