Kto by się spodziewał, że Poroniec, który z trudem zremisował na swoim boisku z grającymi w dziesiątkę Wierchami pokona na wyjeździe Przełęcz Tylicz 4-2. Przecież Przełęcz niedawno w Zakopanem ograła miejscowy, KS, który w tabeli stoi o kilkanaście miejsc wyżej od poronian. Piłka ma jednak ten urok, że faworyci częściej przegrywają niż w innych dyscyplinach. Ponadto drużyna Porońca to taki zespół, który jeżeli się zmobilizuje jest w stanie wygrać w lidze z każdym. Według Macieja Ejsmonda trenera Porońca gospodarze byli mocno zdziwieni, że poronianie grając taki futbol są tak nisko w tabeli. - Nie wiem czy to była kurtuazja ze strony działaczy Przełęczy, ale muszę powiedzieć, że zagraliśmy dobre spotkanie - mówi szkoleniowiec Porońca. - Niestety naszą bolączką nadal jest brak koncentracji na początku spotkań. I tak było w Tyliczu, gdyż już w pierwszych minutach meczu straciliśmy gola. To jakby obudziło mój zespół, bo przejęliśmy inicjatywę, rozegraliśmy kilka ładnych akcji, ale zabrakło precyzji w strzałach. Grając jednak tak pomysłowo kwestią czasu pozostawało doprowadzenie do remisu. Udało się nie tylko wyrównać, ale w pierwszej połowie zdobyliśmy kolejne gole i prowadziliśmy już 3-1. Można było zwycięstwo zapewnić sobie tuż po zmianie stron, gdy w jednej z akcji nasi piłkarze z 2 metrów zamiast do siatki trafiali w obrońców gospodarzy. Kontaktową bramkę gospodarze zdobyli po błędzie debiutującego w tym sezonie w bramce Michała Gutta. Na szczęście nasz bramkarz zrehabilitował się za tego gola w innych sytuacjach, gdy drużyna Przełęczy miała przewagę i stwarzała sytuacje bramkowe. Ostatecznie udało się nam przełamać chwilowy kryzys, a czwarty dla nas gol rozstrzygnął losy meczu. Zagraliśmy naprawdę dobre spotkanie i mam nadzieję, że tak będzie już do końca rundy.
Tak jak wygrana Porońca w Tyliczu tak też zwycięstwo Jordana 4-1 nad Dobrzanką było sporą niespodzianką XI kolejki. - Nie uważam zwycięstwa nad Dobrzanką za sensacyjne rozstrzygnięcie - twierdzi trener Jordana Jakub Jeziorski. - To, że jesteśmy niżej w tabeli od wielu drużyn to nie jest wynik jakichś wyraźnych dysproporcji w umiejętnościach. Raczej brak doświadczenia w spotkaniach VI ligowych mojej młodej drużyny był przyczyną wielu porażek z początku sezonu. Po prostu jak to się mówi płaciliśmy frycowe. Innym mankamentem był zastraszający brak skuteczności. Ten element w spotkaniu z Dobrzanką funkcjonował już dobrze i dlatego odnieśliśmy moim zdaniem zasłużone zwycięstwo. To, że nasza sytuacja w tabeli jest trudna raczej stawia przed nami zadanie wygrywania z teoretycznie silniejszymi rywalami, szczególnie na swoim boisku. Z takim nastawieniem wyszliśmy na mecz i to zaowocowało zasłużoną moim zdaniem wygraną. Mam nadzieję, że tak będzie w ostatnich spotkaniach rundy, gdy zmierzymy się z zespołami sąsiadującymi z nami w tabeli.
Trzecim zwycięskim zespołem z naszych drużyn w XI kolejce była Watra Białka Tatrzańska. Białczanie wygrali w Rabce z Wierchami 5-1 umacniając się na pozycji lidera, ale jednocześnie pogrążyli gospodarzy spychając ich na ostatnie miejsce. To, że Watra wygrała nie jest niespodzianką, ale, że wygrała tak pewnie bez swoich liderów to jest godne podkreślenia. Tacy piłkarze jak: Andrzej Rabiański, Stanisław Strama, czy Rafał Kuchta to rdzeń Watry a tymczasem i bez nich ten młody zespół złożony z podhalańskich piłkarzy grających niedawno w B klasach gra bardzo dojrzały futbol jak na VI ligowe standardy.
Remis 3-3 z dalekiego wyjazdu do Uścia Gorlickiego przywiozła Orawa Jabłonka. Remis tym cenniejszy, że Orawa przegrywała już 1-3. Zespół z Jabłonki pojechał na to spotkanie bez dwu zawodników z podstawowego składu: Macieja Rutkowskiego i Daniela Kucka. To z pewnością osłabiło drużynę. Swój dzień miał jednak Dariusz Owsiak zdobywca wszystkich goli dla Orawian. Co więcej Orawa w końcówce spotkania mogła przechylić jego szalę na swoja korzyść, ale trener Bogdan Jazowski nie narzeka. Remis na wyjeździe grając w dziesiątkę trzeba uznać za dobry wynik.
Niestety z wyjazdu do Podegrodzia nie mogą być zadowoleni zakopiańczycy. Niedawny wicelider przegrał z Grodem 0-2 i ustąpił miejsca w tabeli swoim rywalom. Nie jest to tragedia, bo nawet z porażką musieli liczyć się zakopiańczycy. Jednak zgodnie z założeniami trenera zespołu Janusza Bochniarza, aby awansować trzeba z wyjazdów też przywozić punkty a ta sztuka zakopiańskim piłkarzom w Podegrodziu się nie udała.
Ryb