16.01.2009 | Czytano: 1512

Grypa szaleje w...

…nie w Naprawie jak pisał Jalu Kurek, lecz w Podhalu. Lider ekstraklasy pojechał do piwnego miasta bez swojego kapitana Różańskiego, Voznika, Dutki i Gruszki. Każda formacja ofensywna została rozbita. Trener musiał więc przemeblować ustawienia. W pierwszej formacji kapitana zastąpił Batkiewicz, środek między Baranyka i Kubenko wstawił młodego Bryniczkę, a za Guszkę na skrzydło trzeciego ataku desygnował Kmiecika.

- To nic nie znaczy, że „Szarotki” są osłabione. To solidna drużyna i trzeba bardzo uważać – powiedział kapitan tyszan, Adrian Parzyszek. Jego zespół po 300 dniach powrócił na swoje lodowisko. Trwał remont kapitalny. Obiekt prezentuje się okazale, w którym zasiadł komplet widzów, spragnionych dobrego hokeja. Z okazji otwarcia była okazja do kilku uroczystości. Zaprezentowania Pucharu Polski, który na własność zdobyli tyszanie, przekazanie przez prezydenta miasta czeku na 150 tysięcy złotych za ten wyczyn. Najważniejsze jednak było uhonorowanie Henryka Grutha, legendy polskiego hokeja, wywieszeniem – jak w NHL-owieskiej tradycji – pod sklepieniem hali. Godne naśladowania wydarzenie.

Tyszanie chcieli wygrać i po ciężkim boju zrobili prezent swoim fanom. Od pierwszego gwizdka rzucili się na rywala. Gorąco było pod bramką Zbrowskiego, który bronił bardzo spokojnie i z wyczuciem. Najwięcej okazji zmarnował Sarnik, ale najlepszą Wołkowicz. „Szarotki” świetnie w swojej tercji blokowali strzały rywala. – Tak mieliśmy grać od początku. Czekać na rywala, rozbijać jego ataki w tercji neutralnej, neutralizować każde poczynania i szukać błędów rywala, by wyprowadzić kontrę – mówi drugi trener Podhala, Marek Ziętara.

Goście wyprowadzali kontry, ale one załamywały się w tercji środkowej, bądź już w tercji tyszan. Nic więc dziwnego, że prawdziwego testu w pierwszych 20 minutach golkiper miejscowych nie przeszedł. „Szarotki” doczekały się błędu gospodarzy w 15 min. Bezpański krążek w tercji neutralnej przejął Dziubiński i stanął do pojedynku oko w oko z Sobeckim. Przegrał go, lecz dobitka Malasińskiego wyładowała w siatce. Skrzydłowego Podhala nie pokrył Śmiełowski. Niemniej po analizie wideo okazało się, że Dziubiński faulował w polu bramkowym bramkarza i gola nie uznano. – Jeśli sędzia gola nie uznał, to powinien przynajmniej nałożyć karę na bramkarza tyskiego, za ruszenie bramki – przekonywał kapitan Podhala, Rafał Sroka.

Trzy minuty później Paciga otrzymał prostopadłe podanie od Mejki i w sytuacji sam na sam znalazł lukę między parkanami Zborowskiego. Trener Milan Jančuška. Mocno wzburzyła decyzja arbitra. – Był pół metrowy spalony – powiedział z przekonaniem Rafał Sroka. Potwierdziły to telewizyjne powtórki, ale gol został uznany. Zaspała para liniowych Przyborowski – Radzik, która dwa dni wcześniej została zawieszona, ale…nie dotarło do nich oficjalne potwierdzenie i Wydział Sędziowski nie zmienił wcześniejszej obsady. Ten gol tylko na chwilę przystopował górali, którzy w 39 min. doprowadzili do wyrównania. Świetnie wprowadził się do drużyny nowy nabytek Ivičič. Byrniczka wygrał wznowienie, a słowacki obrońca huknął z niebieskiej linii nie do obrony.

Ostatnia tercja obfitowała wreszcie w gole i ciekawe akcje. Skończyły się szachy, a sygnał do zmiany scenariusza dał Kačiř, który oszukał tyską obronę i sytuacji sam na sam nie zmarnował. Tychy nie zasypiały gruszek w popiele i szybko wyrównali. Za moment Wołkowicz z Bagińskim zakończyli skutecznie dwójkowy kontratak. „Szarotki” doprowadzili do wyrównania, po 40 sekundach. Po kolejnych 33 sekundach Baranyk backhandem pokonał Sobeckiego. Ostatnie słowo w tym meczu należało do gospodarzy. Najpierw Woźnica, a chwilę później były gracz Podhala, Paciga pokonali Zborowskiego. Po meczu stwierdził, iż zemsta jest rozkoszą Bogów. Dużo było szczęścia w tej akcji, bo „guma” wpadła do siatki po odbiciu się od łyżwy Sulki. Wcześniej za bramką faulowany był Zapała, który do boksu wrócił z rozciętą głową.
- Sędziowie podjęli kilka kontrowersyjnych decyzji – twierdzi Marek Ziętara. – To wprowadziło zbyteczną nerwowość w poczynania drużyn. Przez dwie tercje realizowaliśmy przedmeczowe założenia, ale w trzeciej dwa katastrofalne błędy obrońcy, zdecydowały o wyniku. Przy takiej stawce, dwie bramki przewagi to ogromny kapitał. Trudno w takiej sytuacji było „pchnąć” do przodu. Niemniej trzeba obiektywnie przyznać, że tyszanie mieli lekką przewagę. Na pewno stworzyli sobie więcej sytuacji.

GKS Tychy – Podhale Nowy Targ 5:3 (0:0, 1:1, 4:2)
1:0 – Paciga – Bacul – Mejka (27:52),
1:1 – Ivičič – K. Bryniczka – Kubenko (38:16),
1:2 – Kačiř (44:50),
2:2 – Bacul (46:10),
3:3 – Baranyk – Petrina (47:23),
4:3 – Woźnica (48:32),
5:3 – Paciga (51:05).

Sędziowali: Wolas (Oświęcim) – Przyborowski, Radzik (Krynica).
Kary: 8 - 8 min.
Widzów 4000.

Tychy: Sobecki; Gonera – Jakeš, Majkowski – Mejka, Kotlorz – Śmiełowski; Paciga (2) – Parzyszek (2) – Bacul, Sarnik – Garbocz – Proszkiewicz (2), Woźnica – Bogiński (2) – Wołkowicz, Krzak, Banachewicz. Trener Miroslav Ihnačak.

Podhale: Zborowski; Sroka (2) – Sulka, Ivičič – Petrina, Łabuz (4) – Kret; Kačiř – Zapała – Batkiewicz, Baranyk – Bryniczka – Kubenko, Malasiński – Dziubiński (2) – Kmiecik, Iskrzycki. Trener. Milan Jančuška.

W innych meczach:
Naprzód Janów – Cracovia 5:3,
Zagłębie Sosnowiec – Stoczniowiec Gdańsk 1:2 ( grupa „silniejsza”),
Polonia Bytom – JKH Jastrzębie 1:2,
Ciarko Sanok – TKH Toruń 3:2 ( „słabsza”).

Stefan Leśniowski

Komentarze







reklama