29.05.2011 | Czytano: 1439

Klasa A: Jacek Bąk w Huraganie(+foto)

AKTUALIZACJA(Dużo zdjęć): W Huraganie Waksmund zadebiutował Jacek Bąk. Nie jest to wielokrotny reprezentant kraju, ale... jego syn. Skąd się wziął na Podhalu? Zakochany jest w hokeju na lodzie i podjął treningi w MMKS-ie. Teraz łyżwy zamienił na piłkarskie korki.

Nosił wilk razy kilka ponieśli i wilka – tak można powiedzieć o porażce Porońca, na własnym boisku z Jarmutą Szczawnica. To był hit kolejki. Często takie mecze określa się grą o sześć punktów. Jarmuta po okresie słabszej gry złapała drugi oddech i goni lidera. Poroniec ma już tylko punkt przewagi nad piłkarzami z uzdrowiska i Tylmanowej. Lubań, który ma bardzo udaną wiosnę nie zwalnia tempa. Zgarnął kolejny komplet punktów. Tym razem w Krościenku. Młoda drużyna Ryszarda Darlewskiego zawiesiła wysoko poprzeczkę aspirantowi do wygrania ligi. O sukcesie tylmanowian zdecydował gol zdobyty z karnego przez niezawodnego Podgórskiego.

Zacięta walka toczy się o utrzymanie. Ogromny krok do przodu zrobili kluszkowianie, którzy zainkasowali komplet punktów nad nieobliczalnym Huraganem. Wyprzedzili Chabówkę, którą kolejny raz została „rozbita”. Orkan potrzebował 46 minut. Nie do zatrzymania był Filipek, który skompletował hat tricka.

Zażarcie o byt walczą piłkarze z Frydmana, którzy zremisowali z Orawą. Mimo, iż prowadzili 2:0. W dodatku na jej terenie, gdzie trudno o punkty możniejszym ligi niż ZOR.

Dramatyczna końcówka meczu była w Ludźmierzu. Gospodarze długo przegrywali i wydawało się, że nic się nie zmieni. Gol w 68 min. Borkowskiego również nie zapowiadał wygranej gospodarzy. W 93 min. stał się cud. Rajczak trafił do bramki Babiej Góry i został bohaterem meczu.

W Rabce w pierwszej połowie lepsze wrażenie sprawiali Czarni, ale swojej przewagi nie potrafili udokumentować bramką. Jak posyła się futbolówkę do bramki pokazali przyjezdnym po przerwie rabczanie i to oni cieszyli się z kompletu punktów.


Orawa Jabłonka – ZOR Frydman 3:3 (2:1)
Bramki: Owsiak 23, 63, T. Nowak 11 – Kawa 25, 80, E. Brynczka 55.

Sędziował Jerzy Drabik z Nowego Targu.

Orawa: Guziak – Kita, Stokłosa, T. Nowak, Marcin Nowak, Mateusz Nowak, Matonóg (46 Zembal), P. Jazowski (75 Dziurczak), Janiczak (86 Kasprzak), Owsiak, Cieluch (65 Chowaniec).
ZOR: M. Janczy – J. Iglar, Gacek, Pisarczyk, M. Błachut, S. Błachut, Kawa, D. Milaniak (80 Prelich), K. Milaniak, E. Brynczka, Zygmond.

Chyba nikt się nie spodziewał, że gospodarze stracą punkty z czerwoną latarnią tabeli. Tym bardziej, iż rozpoczęli mocnym akcentem. Po 23 minutach prowadzili 2:0. Gole były przedniej urody. W 11 min. Mateusz Nowak zainicjował akcję długim podaniem z własnej połowy zza obrońców, dopadł do piłki T. Nowak i przelobowal bramkarza. Trafienie Owsiaka z 23 min. – to był majstersztyk. Przyjął futbolówkę w polu karnym i przerzucił ją nad obrońcą, potem nad drugim i trafił z 4 metrów pod poprzeczkę. Wydawało się, że będzie to spacerek Orawian po boisku. Zapewne też byli tego samego zdania, bo w ich szeregi wkradł się błogostan. Tymczasem 2 minuty później goście zdobyli pierwszego gola, po nieporozumieniu Mateusza Nowaka ze Stokłosą. Kawa nie miał litości dla kiksiarzy i z woleja trafił do siatki. Ten gol uskrzydlił gości, którzy stali się bardziej zadziorni i z determinacją walczyli o swój byt. 10 minut po zmianie stron E. Bryniczka doprowadził do wyrównania, z niegroźnie wyglądającej sytuacji. Znów zabrakło komunikacji między defensorami gospodarzy i E. Brynczka padając „kosą” ulokował piłkę w krótkim rogu. Gospodarze jeszcze się poderwali i w 63 min. Owsiak po raz dugi znalazł sposób na pokonanie ostatniej instancji gości. Przechwycił bezpańską piłkę i wykonał indywidualny rajd zakończony strzałem po ziemi w krótki róg bramki. Wydawało się, że podopieczni Bogdana Jazowskiego zgarną komplet punktów, gdy tymczasem nadeszła 80 minuta. Kawa na 25 metrze z obrońcą na ”plecach” odwrócił się i „wystrzelił”. Piłka skozłowała przed bramkarzem i zatrzepotała w siatce.


Poroniec Poronin – Jarmuta Szczawnica 1:2 (1:1)
Bramki: Łukaszczyk 14 – Michalik 41, Borucki 68.

Sędziował Konrad Kolak z Nowego Sącza.
Żółte kartki: Cudzich, Ustupski, J. Stasik, M. Grela – Mastalski, Diop, W. Wiercioch, Bobak, Rogowski.
Czerwone kartki: J. Stasik (52 min. druga żółta) - Diop (39 min. druga żółta).

Poroniec: Bużek – Bobak, Cudzich, Galica, J. Stasik, Chrobak, Michał Stasik, Łukaszczyk (70 Rzadkosz), Ustupski, M. Grela, Zarycki (27 Tatar, 80 Maciej Stasik).
Jarmuta: Bobak – Mastalski, Borucki, Kaliciecki, Dominik Wiercioch, Diop, Pietrzak (46 Latawiec), W. Wiercioch, Hrydziuszko, Lach (80 Gałuszka), Michalik (71 Rogowski, 90 Waligóra).

Mecz walki. Żaden z piłkarzy nie odstawiał nogi, toteż często piłkarze padali na murawę, a arbiter temperował futbolistów żółtymi kartkami. W 39 min. musiał wyrzucić z boiska Senegalczyka Diopa, któremu po raz drugi pokazał „cytrynę”. Wtedy jego zespół przegrywał 0:1. Łukaszczyk w 14 min. wrzucił futbolówkę bramkarzowi za kołnierz. Dokonał tego z 18 metrów, po odbiciu piłki od obrońców. Jak na lidera przystało od pierwszego gwizdka sędziego ruszył do skomasowanych ataków. Już w pierwszej minucie gospodarze rozklepali defensywę przyjezdnych i Chrobak znalazł się oko w oko z Bobakiem, który obronną ręką wyszedł z opresji. 3 minuty później M. Grela przyjął piłkę na 12 metrze i będąc w dogodnej sytuacji... poślizgnął się. W 28 min. Chrobak powinien podwyższyć na 2:0. Otrzymał crossowe podanie i nie zgasił piłki, lecz próbował z pierwszego zaskoczyć ostatnią instancję Jarmuty. Próba była nieudana, gdyż futbolówka poszybowała w niebiosa. W 41 min. goście wykonywali rzut rożny. Piłka przeszła całą linię defensywą Porońca i zamykający akcję Michalik trafił pod poprzeczkę.

W drugiej połowie zmienił się obraz gry. Jarmuta prezentowała się lepiej, miała więcej zgry, częściej była w posiadaniu piłki. Zbyt wielu klarownych sytuacji nie stworzyła, ale te, które miała, pozwoliły jej odnieść jakże ważne zwycięstwo.

Od 52 min. siły się wyrównały. Oba zespoły grały już w dziesiątkę, gdyż J. Siuta po raz drugi obdarowany został „żółtkiem”. 11 minut później gospodarze podarowali rywalowi „jedenastkę”, ale Borucki nie wykorzystał karnego. Co się odwlecze... Tenże Borucki, słynący z doskonale wykonywanych rzutów wolnych, w 68 minucie pokazał jak to się robi. Precyzyjnie uderzył z 17 metrów nad murem i futbolówka wylądowała w okienku. Mimo, iż sporo czasu jeszcze postawało do zmiany rezultatu, gospodarze nie byli w stanie odebrać Jarmucie cennych trzech punktów.


Zapora Kluszkowce – Huragan Waksmund 4:1(0:0)
Bramki: Hołyst 63, R. Jandura 76, Ł. Jędrol 80, Ślęzak 87 – K. Rogal 68 karny.

Sędziował Zbigniew Suwada z Jabłonki.

Zapora: Sikora – M. Jandura (52 Babiak), S. Plewa, Ślęzak, Firek, M. Jędrol, R. Jandura, Ł. Jędrol, Świątkowski, Hołyst, Skupień (60 Kaczmarczyk, 88 M. Plewa).
Huragan: Rejczak – W. Waksmundzki, P. Bryja, Budz, Sz. Garcarz, Pajerski (79 Szal), M. Garcarz, B. Drożdż, K. Rogal, Oraczko (46 Bąk), B. Waksmundzki.

Pierwsza połowa bez bramek, ale bardziej aktywni byli miejscowi. Po początkowym badaniu sił, w 19 min. po dośrodkowaniu z wolnego R. Jandura z 5 metrów ostemplował poprzeczkę. Potem po zagraniu Firka, Skupień był bliski otwarcia rezultatu, lecz Rejczak wyczuł jego intencje i nie dopuścił do utraty gola. Goście w końcowe zagrozili bramce Sikory. W. Waksmundzki przeprowadził rajd, uwolnił się spod opieki przeciwnika, ale strzał mu kompletnie nie wyszedł.

Gospodarze zdawali sobie sprawę, że tylko wygrana może przedłużyć ich nadzieje na utrzymanie się w tej klasie rozgrywkowej. Toteż próbowali różnych sposobów, by przedrzeć się w pobliże bramki Rejczaka, by wypracować sobie klarowną sytuację do zdobycia gola. Mieli jednak z tym problemy, gdyż piłkarze Huraganu bardzo mądrze się bronili. Trzeba było jeszcze uważać na kontry gości. Bo ci nie zasypiali gruszek w popiele. W 51 min. M. Garcarz sprawdził czujność Sikory. Ten jak struna wyciągnął się w bramce i zapobiegł utracie gola. Wreszcie nadeszła 63 min. i stadion ogarnął szał radości. Gorąco dopingowani gospodarze zdobyli gola. Hołyst uderzył wewnętrzną częścią buta i Rejczak zdołał tylko wzrokiem odprowadzić futbolówkę, która wpadała do siatki. Chyba nikt nie przypuszczał, iż ten gol będzie impulsem do kolejnych zdobyczy bramkowych. Huragan nie chciał tracić punktów. Po jednej z kontr arbiter wskazał na „wapno”. Z „jedenastki” nie pomylił się K. Rogal. Miejscowi mający nóż na gardle śmielej zaatakowali i w 76 min. R. Jandura strzałem zza szesnastki przywrócili prowadzenie gospodarzom. 4 minuty później Ł. Jędrol znalazł się sam na sam z Rejczakiem i nie dał mu najmniejszych szans obrony. „Dobił” przyjezdnych Ślęzak, który po dośrodkowaniu M. Jędrola głową posłał futbolówkę do siatki.

Odnotować należy debiut w zespole Huraganu Jacka Bąka juniora. To syn wielokrotnego reprezentanta Polski w piłce nożnej, który na Podhale zawitał z... miłości do hokeja. Za czarnym kauczukowym krążkiem uganiał się w MMKS-ie.


KS Chabówka – Orkan Raba Wyżna 0:4 (0:3)
Bramki: Filipek 11, 12, 46, Możdzeń 35.

Sędziował Roman Baran z Witowa.

Chabówka: Kaliński – Chojecki, Sutor, Mrożek, T. Sumara Krzysztof Rapacz, J. Zając, Nawara (65 Kołodziej), Chryc (51 M. Zając), Kamil Rapacz, Czyszczoń.
Orkan: M. Szklarz – Michał Czyszczoń, Filipek (80 T. Wójtowicz), Chrobak, Lenart, K. Bochnak, Szepelak (61 Pieczara), Możdżeń (65 H. Bochnak), T. Rapta (40 K. Rapta), Traczyk, M. Nuciak.

Gospodarze straszliwie się mordują tej wiosny. Przegrywają mecz za meczem w rozmiarach iście hokejowych. Zniweczyli cały dorobek jaki wywalczyli jesienią. W tej rundzie wygrali tylko pierwsze spotkanie, a od tego momentu fani tej drużyny nie mają powodów do zadowolenia.

Już po trzech kwadransach gry przegrywali 0:3. Na boisku nie istnieli. Przyjezdni z wielką swobodą rozgrywali akcji, bo obrona przypominała markowy ser szwajcarski. Co ja piszę, przecież nie były to dziurki jak w typowym „szwajcarze”, ale potężne kratery, które bezlitośnie wykorzystywał Orkan. Hat tricka ustrzelił Filipek, który był za szybki dla powolnych i mało zwrotnych piłkarzy z Chabówki. Pierwsze dwie bramki to wypisz, wymaluj podobnie zdobyte. W sytuacji sam na sam. Potem na listę strzelców wpisał się Możdżeń, który ze stoickim spokojem przelobował bramkarza. Tuż po przerwie przypomniał się defensywie gospodarzy Filipek, który z 18 metrów skompletował hat tricka.

Potem goście już nie forsowali wysokiego tempa gry. Nie było potrzeby, bo rywal nie stanowił zagrożenia. Trzymany był, używając terminologii bokserskiej, na dystans, a na żadne rewelacyjne zagrania nie było go stać.

 

Więcej zdjęć pod artykułem...


Wiatr Ludźmierz – Babia Góra Lipnica Wielka 2:1 (0:1)
Bramki: Brokowski 68, Rajczak 90+3 - Machajda 35.

Sędziował Paweł Bielak z Nowego Sącza.
Żółte kartki: Handzel, Borkowski – G. Skoczyk, Kucek.

Wiatr: Byrnas – Bobek, Rajczak, Handzel, Luberda, Cebulski, Krużel (46 Mrożek), Słaboń (74 Czaja), Tylka (46 Targosz), Borkowski, Malacina.
Babia Góra: Ignaciak – Lichosyt, G. Lach, T. Lach, T. Mikłusiak, P. Kucek, B. Skoczyk, Kudzia, S. Skoczyk, Machajda, G. Skoczyk.

W 2 minucie goście mogli objąć prowadzenie. G. Skoczyk z S. Skoczykiem z klepki rozegrali futbolówkę i ten ostatni z 10 metrów uderzył zbyt lekko, i Słaboń zdołał wybić piłkę z linii bramkowej. Gospodarze mieli podobną okazję. Borkowski z wolnego ( z 20 metrów) soczyście uderzył, bramkarz wybił piłkę wprost na głowę Tylki. Piłkę zmierzającą do bramki tym razem z linii bramkowej wybił obrońca gości. W sytuacjach więc był remis po półgodzinie gry, ale w 35 min. to goście cieszyli się z prowadzenia. Lipniczanie wykonywali wolnego z połowy boiska, poszła wrzutka w pole karne. Na 10 metrze opanował futbolówkę Machajda i trafił do siatki obok bramkarza.

Po zmianie stron lepiej prezentowali się goście. Częściej byli w posiadaniu futbolówki. Babia Góra atakowała skrzydłami, a gospodarze większość akcji próbowali finalizować środkiem pola. Z marnym skutkiem. Przyjezdni w 61 min. zmarnowali „setkę”. Kudzia przejął piłkę na 30 metrze, ograł Handzla i Luberdę, znalazł się w rogu „piątki”, i ...nie trafił w światło bramki. Gospodarze odpowiedzieli akcją w 66 min. Targosz z pięciu metrów nie zdołał pokonać Ignaciaka, który wybił futbolówkę wprost pod nogi Rajczaka. Piłkę po jego uderzeniu z linii bramkowej wybił obrońca. Wyrównanie padło 2 minuty później. Luberda przeprowadził rajd od połowy boiska, wszedł między dwóch obrońców i z końcowej linii wycofał piłkę na 3 metr. Borkowski tylko dołożył nogę i mógł wpaść w objęcia kolegów. W 71 min. lipniczanie trafili do siatki, ale sędzia dopatrzył się spalonego. Końcówka meczu rozgrzała do białości kibiców. W trzeciej minucie doliczonego czasu gry goście z połowy boiska wykonywali wolnego. Próbowali szczęścia w ten sam sposób co przy pierwszej zdobyczy. Długą piłkę posłali na przedpole bramki Wiatru, ale tym razem Byrnas był na posterunku i szybko wyekspediował ją z piątki. Ta wylądowała zza obrońcami Babiej Góry, przejął ją Borkowski i zagrał na szósty metr do Rajczaka, który został bohaterem meczu. Po wznowieniu gry lipniczanie jeszcze ostemplowali poprzeczkę (G. Skoczyk).

Więcej zdjęć pod artykułem...


Sokolica Krościenko – Lubań Tylmanowa 1:2 (0:1)
Bramki: Czerwiec 57 - K. Ciesielka 20, Podgórski 58 karny

Sędziował Marcin Tesarski z Zakopanego.
Żółte kartki: Bobak - Podgórski, Krupa.

Sokolica: Kacwin – Czerwiec, Adamczyk, Dyda, M. Bobak, Plewa, Chrobak, Zając, Czubiak, Kowalczyk (66 Wybraniec), Waksmundzki (46 Kudas).
Lubań: Gołdyn – Pierzchała, W. Noworolnik, Kasprzak, Michalik, Krupa, Ł. Kozielec, P. Ciesielka, K. Ciesielka, Podgórski, Udziela (75 P. Noworolnik).

Oba zespoły walczą o różne cele. Gospodarze chcą się wydobyć ze strefy zagrożonej spadkiem, a tylmanowianie myślą o awansie. Młody zespół gospodarzy ( średnia wieku 20 lat) dzielnie stawiał czoła aspirantowi do piątej ligi. Co prawda tylmanowianie lepiej operowali futbolówką, ale...

W 20 min. obrona gospodarzy przyspała w polu karnym, Adamczyk z Bobakiem dali się ograć i K. Ciesielka w sytuacji sam na sam trafił do bramki po długim rogu. Zaraz po tym Czubiak miał identyczną sytuację, ale trafił w bramkarza. W 32 min. doszło do kontrowersyjnej sytuacji. Bobak z 40 metrów rzucił piłkę w pole karne, bramkarz gości zderzył się ze swoim obrońcą, ale sędzia widział inaczej i nie uznał gola. Tuż przed przerwą Chrobak z 5 metrów nie zdołał pokonać Gołdyna.

Sokolica do przerwy grała bez napastnika, ale po zmianie stron gospodarze nie mieli już się czego obawiać, musieli atakować. Zmiana koncepcji gry doprowadziła do wyrównania. Czerwiec ograł trzech rywali i z 20 metrów zerwał „pajęczynę” z bramki gości. Jeden punkt na tak mocnym rywalem byłby zbawienny dla Sokolicy, ale nie potrafiła dowiedź korzystnego rezultatu do końcowego gwizdka arbitra. Minutę później faul w narożniku pola karnego – trener Sokolicy twierdzi, że kontrowersyjny - i sędzią podyktował rzut karny. Skutecznym egzekutorem okazał się supersnajper tylmanowian, Podgórski. Wcześniej Kacwin obronił strzały Podgórskiego i Michalika. Im bliżej końca meczu tym większy był napór gospodarzy. Bobak z 40 metrów próbował lobować bramkarza gości, ale minimalnie pomylił się. Chwilę później Czubiak w dogodnej sytuacji trafił w bramkarza. Tenże Czubiak w 82 min. wykonywał wolnego piłka została ”wypluta” przez golkipera, dwa razy była dobijana, ale bez powodzenia. W 90 min. Plewa wrzucił piłkę na aferę, przejął ją Czubiak, lecz i tym razem posłał ją obok słupka.


Wierchy Rabka – Czarni Czarny Dunajec 2:1 (0:0)
Bramki: Świder 63, Zachara 82 – M. Głowacz 86.

Sędziował Mateusz Pietruch z Zakopanego.
Żółta kartka: Tylka.

Wierchy: Karnicki – Mitoraj, Nawara, Śmieszek, Zachara, Tupta, Dachowski (90 Wójciak), K. Pędzimąż, Zając (65 Czyszczoń), Świder (83 S. Pędzimąż), Leśniak.
Czarni: Jakubczak – Papież, Długa, Szaflarski, Rawicki, A. Głowacz, Cholewa Krużel, A. Obrochta, Bandyk, M. Głowacz, Tylka.

W pierwszej połowie lepiej prezentowali się przyjezdni. Rabczanie sprawiali wrażenie jakby słoneczko ich rozleniwiło. Inna rzecz, że Czarni zagęścili środek pola i trudno było coś gospodarzom zwojować. Kto wie jak potoczyłyby się losy meczu, gdyby w 44 min. M. Głowacz nie ostemplował poprzeczki, ciut niżej posłał futbolówkę.

W przerwie miejscowi piłkarze musieli wysłuchać mocnych słów pod swoim adresem. Reprymenda odniosła pozytywny efekt. Zabrali się solidnie do roboty i na efekty nie trzeba było długo czekać. W 63 min. Świder został wypuszczony w „uliczkę” przez K. Pędzimęża i z 16 metrów w sytuacji sam na sam trafił w długi róg bramki. Golkiper nie miał najmniejszych szans obrony. W 76 min. Bandyk trafił w poprzeczkę, a w odpowiedzi Wierchy zdobyły drugiego gola. Prostopadłe podanie do Zachary i szybko znalazł się w sytuacji jeden na jeden. Goście w 86 min. zdobyli kontaktowego gola. M. Głowacz z zerowego kąta, po błędzie bramkarza, ulokował futbolówkę w siatce. 3 minuty później Zachara otrzymał idealne podanie, po którym znalazł się sam na sam, minął bramkarza i...tylko jęk zawodu przeszył stadion. Piłka zatrzepotała w siatce, tyle, że bocznej.


Jedenastka kolejki: Kacwin (Sokolica) – Dyda (Sokolica), Mastalski (Jarmuta), M. Jędrol (Zapora), Mitoraj (Wierchy) – Krupa (Lubań), Zając (Sokolica), Kawa (ZOR), K. Pędzimąż (Wierchy) – Owsiak (Orawa), Filipek (Orkan).

 

LP
DRUŻYNA
MECZE
PUNKTY
BRAMKI
1
Poroniec
21
45
66-28
2
Lubań
21
44
45-23
3
Jarmuta
21
44
36-25
4
Wierchy
21
37
33-30
5
Orawa
20
33
50-36
6
Czarni
21
32
43-33
7
Wiatr
21
29
30-36
8
Orkan
21
28
41-42
9
Huragan
21
26
33-33
10
Babia Góra
20
25
34-42
11
Zapora
21
22
42-52
12
Chabówka
21
21
30-56
13
Sokolica
21
18
32-49
14
ZOR
21
14
23-54

Tekst Stefan Leśniowski
Zdjęcia Wiatr-Babiia Góra Mateusz Leśniowski
Zdjęcia Chabówka-Orkan Rafał Zając

Komentarze







Tabela - Klasa B gr. 2

Lp Drużyna Mecze Punkty
1. KS Zakopane II 5 11
2. Gronik Gronków 6 11
3. Sokolica Krościenko 4 10
4. Gorc Ochotnica 5 10
5. Spływ Sromowce Wyżne 6 7
6. Watra Białka Tatrzańska II 4 6
7. Spisz Krempachy 5 3
8. Łęgi Nowa Biała 5 3
9. Biali Biały Dunajec 4 1
zobacz wszystkie tabele

Terminarz

zobacz więcej
reklama