IV liga: Zostawili serce na boisku. Nerwowa końcówka (+zdjęcia, tabela)

Lubań Maniowy – LKS Szaflary 0:3 (0:1)
0:1 Kwiatek 38
0:2 F. Kamiński 68
0:3 F. Kamiński 74
Lubań: Świerad – Kasica (46 Pluta), Augustyn (78 Zagata), Bałos, Duda, Dudzik (78 Jurek), M. Firek, Górecki, Jandura, Kurnyta (80 M. Sikora), Ziemianek (46 Kasperczyk)
Szaflary: Żuk – Hreśka, Strama (65 M. Kantor), Rusnak (78 Mrowca), K. Kantor, Pawlikowski, Stawicki, Wojtanek (54 Baboń), F. Kamiński, Kwiatek, Gałdyn (88 Mucha)

Bardzo ofensywnie spotkanie rozpoczęli szaflarzanie. Obrona Lubania miała dużo problemów z zatrzymaniem rozpędzonego Kamińskiego. W 5 minucie na pozycję wyszedł Kwiatek, minął balansem ciała na lewo Świerada, ale nie udało mu się umieścić futbolówki w siatce strzałem z ostrego kąta. Kolejne zagrożenie miało miejsce w 12 minucie, Kamiński ośmieszył obronę, ruszył wzdłuż linii bramkowej i oddał strzał „zewniakiem” tuż przy dalszym słupku. Dziesięć minut później dobrą piłkę od Gałdyna otrzymał kolejny raz Kamiński, w niewygodnej pozycji uderzył tylko w boczną siatkę. Potem do głosu doszli gospodarze. Groźnie zrobiło się pod bramką Szaflar po centrze lecącej gdzieś pod poprzeczkę ale Żuk skutecznie interweniował. Po pół godzinie gry kolejny raz do wysiłku zmuszony został golkiper Szaflar, który wyciągnął się łapiąc strzał lecący pod górny pręt bramki. Następna próba – tym razem z dystansu Dudzika minęła minimalnie lewy słupek. Szaflary w ofensywnej akcji odpowiedziały golem. W polu karnym dwukrotnie zablokowany został Kamiński, po drugiej próbie strzału piłka idealnie trafiła pod nogi Kwiatka, a ten ulokował ją w siatce. Gospodarze mogli wyrównać po kolejnej próbie z dystansu Dudzika, którego strzał z trudem nad poprzeczką przeniósł Żuk. Druga połowa rozpoczęła się podobnie jak pierwsza od mocnego uderzenia Szaflar. Na bramkę ruszył Kwiatek, ale wyjście Świerada uratowało zespół Lubania. Po godzinie gry obiecującą sytuację stworzył Kasperczyk, płasko kopnięta piłka nie leciała w światło bramki ale niewiele zabrakło aby Duda wpakował ją do siatki na wślizgu. Świetny strzał z rzutu wolnego z okolic 40 metra oddał Górecki. Potężna bomba odbita od jednego z graczy po drodze do bramki zmusiła Żuka do popisania się fantastyczną robinsonadą. W 68 minucie Kamiński wparował bezkompromisowo w pole karne między dwóch obrońców. Po wyłuskaniu futbolówki oddał precyzyjny płaski strzał tuż przy lewym słupku podwyższając rezultat. Po tym co sześć minut później z blokiem defensywnym zrobił Kamiński, ręce same składały się do oklasków. Napastnik Szaflar przełożył sobie piłkę na lewą nogę, oszukał dwóch obronców i zupełnie zaskoczył Świerada strzałem po bliższym słupku. W 78 minucie uderzenie z dystansu Dudzika ostemplowało poprzeczkę. Nieco ożywienia w szeregach Lubania wnieśli rezerwowi ale bardzo skupieni na obronie szaflarzanie nie dali sobie dziś wbić gola.

Watra Białka Tatrzańska – Orkan Szczyrzyc 2:1 (1:0)
1:0 Pazurkiewicz (Kuchta) 8 głową
2:0 Pazurkiewicz (Dobranowki) 82 głową
2:1 Kaczor 85
Watra: Możdżeń – Kuchta, Lewicki, Gąsiorek, Świerzbiński, Pazurkiewicz (90 Rabiański), Misiura (60 Kostrzewa), Kosturko, Czubin (90 Bartos), Dobranowski (86 Rokicki), Kołbon
Orkan:Piwowarczyk – Gargas (60 Kurczab), Boczoń, Olejarz, Śliwa, Ślążyk, Wojtasiński (60 Piekarczyk), Wsół (60 Limanówka), Kaczor, Tabor, Kurek

Białczanie weszli bardzo dobrze w to spotkanie. W 8 minucie precyzyjnie ze skrzydła dorzucał Kuchta, a piłkę do siatki głową skierował Pazurkiewicz. Gospodarze uskrzydleni szybko objętym prowadzeniem konstruowali kolejne bramkowe sytuacje. Do szczęścia zabrakło precyzji połączonej z dobrą dyspozycją Piwowarczyka, który dwukrotnie zatrzymał piłkę zmierzającą w światło bramki. Pod koniec pierwszej połowy do głosu doszedł Orkan, a kunsztem w swoim fachu wykazać musiał się Możdżeń. Po przerwie goście rzucili jeszcze większe siły do ataku. Możdżeń dwoił się i troił między słupkami, a białczanie szukali okazji z kontry. Bardzo bliski trafienia w tym spotkaniu był Świerzbiński. Zawodnik Watry wywalczył pozycję w powietrzu po rzucie rożnym, a jego strzał głową trafił w poprzeczkę. Białczanie podwyższyli rezlutat w 82 minucie po dobrej, składnej akcji. Piłkę dogrywał Dobranowski, a drugiego gola w meczu zdobył Pazurkiewicz. Goście złapali kontakt pięc minut przed końcem regulaminowego czasu gry. Podanie z bocznego sektora na bramkę zamienił Kaczor. W końcówce zrobiło się nerwowo, Orkan szukał wyrównującego trafienia do ostatnich minut. Gościom, na drodze do zdobycia punktu stanął świetnie dysponowany Możdżeń, broniąc piłkę meczową po strzale głową Piwowarczyka.

Krzysztof Kościelniak; zdjęcia Michał Adamowski