21.04.2017 | Czytano: 12621

Stać polski hokej na niszczenie talentów?!

W większości środowisko hokejowe jest zaskoczone, zdziwione i nie dowierza, że selekcjoner drużyny narodowej Jacek Płachta niszczy polskie talenty.

Zawodnik, który być może w czerwcu będzie draftowany w najlepszej lidze świata NHL, nie znalazł uznania w oczach selekcjonera. Nie jest to dziwne? Chociaż po Jacku Płachcie można się było tego spodziewać, po tym co wypowiadają się o nim reprezentacji kraju, m.in. Michał Kotlorz. Przecież pominął także jednych z najlepszych strzelców w lidze – Jarosława Rzeszutko i Michaela Cichego. Ciągle narzeka się, że naszej drużynie narodowej brakuje snajperów. Po każdym meczu narzekamy na niemoc strzelecką biało-czerwonych, a tymczasem najlepsze strzelby zostały w domu.

Alanowi Łyszczarczykowi – bo o nim mowa - drugi rok z rzędu zawraca głowę. Chłopak przyjeżdża zza oceanu, chce się pokazać, a tymczasem mało dostaje szans, by mógł udowodnić przydatność do drużyny narodowej. Chociaż większość obserwatorów jest zdania, że zasłużył na powołanie. Płachta dał mu szansę debiutu w oficjalnym towarzyskim spotkaniu z Litwą w ubiegłym sezonie i…na tym się skończyło.

Alan Łyszczarczyk od ponad dwóch lat występuje w kanadyjskiej Ontario Hockey League, w jednej z najlepszych młodzieżowych lig w hokeju. To właśnie z niej do NHL trafili tacy gracze jak Patrick Kane, John Tavares, czy wcześniej legendarny Wayne Gretzky. Wychowanek Podhala już po ubiegłym sezonie był bliski draftu do NHL. Miał niezwykle udany sezon. Z Podhala „na hokejowy college” wybrał się do Czech. Tam bardziej doceniali jego wartość, bo był okres, że Alana kuszono, by reprezentował barwy narodowe naszych południowych sąsiadów.

W kadrze Płachty nie znaleźli się kolejni młodzi – Damian Tomasik i Kacper Guzik. Kadra potrzebuje świeżej, młodej krwi. Tymczasem selekcjoner traktuje młodych jak niechciane dzieci. Odnoszę wrażenie, że boi się ryzyka. To zły objaw. Jeśli wygra turniej w Kijowie, to pewnie wszyscy mu wybaczą. A jeśli się potknie? Selekcjonerzy innych reprezentacji nie boją się stawiać na młodych. I w większości przypadków takiego ruchu nie żałują. Bo weźmy choćby Finów, którzy debiutowali w ubiegłorocznym czempionacie globu - 18-letniego Sebastiana Aho i rok młodszego Patrika Lainego. Stali się gwizdami reprezentacji i mistrzowskiego turnieju.

– Drugi rok z rzędu z niedowierzaniem przyjąłem decyzję selekcjonera Jacka Płachty. W okresie kilku ostatnich i zapewne najbliższych lat jest to jedyny polski hokeista, który ma szansę być draftowanym przez kluby NHL, czyli hokejowego Olimpu, gdzie już jedenaście lat nie mamy swojego przedstawiciela. Z pewnością powołanie do reprezentacji na MŚ seniorów, a także ewentualne gole/asysty na turnieju, wzmocniłyby szanse Łyszczarczyka na wybór w drafcie. Zawodnik stoi przez życiową szansą. Docenili go Czesi gdy błyszczał w ich lidze juniorskiej i namawiali do gry w reprezentacji, docenili Kanadyjczycy angażując do Sudbury Wolves z elitarnej OHL. Wielka szkoda, że ponownie kłody pod nogi rzucają mu Polacy... – skomentował dla sport.tvp.pl ekspert TVP Sport Patryk Rokicki.

Stefan Leśniowski
 

Komentarze







reklama