IV liga: Nosił wilk razy kilka, ponieśli i wilka (+zdjęcia, tabela)

Goście wygrali 2:0, wykazując się zabójczą skutecznością. Oddali bowiem dwa celne strzały na bramkę Watry i oba zakończyły się golami. Pierwszy w 67 min. Z lewej strony w pole karne gospodarzy dośrodkował Tarasek, a niepilnowany na siódmym metrze Brdej strzałem głową pokonał Majerczyka. W 88 min z kolei goście wykonywali rzut wolny z bocznego sektora boiska. Wszyscy spodziewali się - z racji ostrego kąta - dośrodkowania, a tymczasem Krupa zdecydował się na strzał, który był na tyle precyzyjny, że Majerczyk nie zdążył z interwencją i piłka tuż przy słupku wpadła za jego plecy.

Do momentu pierwszej bramki dla gości, gospodarze mieli trzy dogodne do zdobycia gola sytuacje. W pierwszej połowie najpierw Buć będąc sam przed bramkarzem Barciczanki stracił kontrolę nad piłką i akcja spaliła na panewce. Potem niemal z linii pola karnego rzut wolny wykonywał Kołbon, ale uderzył nad poprzeczką. Ten sam zawodnik ponownie stanął przed okazją w 61 min. Tym razem dobrze uderzył, piłka zmierzała do bramki tuż przy słupku, ale kapitalną interwencją popisał się Szewczyk.

- Kurcze zły jestem. Nie tyle porażką, bo jakby nie patrzeć przegraliśmy z najlepszym na ten moment zespołem w lidze, ale okolicznościami. Gdybyśmy wykorzystali choć jedną z tych sytuacji jakie stworzyliśmy, ten mecz zupełnie inaczej by wyglądał. A w dodatku pierwszego gola tracimy mając przewagę w „szesnastce” i w dodatku po strzale głową najniższego zawodnika na boisku. Trudno. Gramy dalej – ocenił grający trener Watry Mirosław Kalita.

Watra Białka Tatrzańska – Barciczanka Barcice 0:2 (0:0)
0:1 Brdej 67
0:2 Krupa 88.
Watra: Majerczyk – Bochnak (74 Petrus), Gąsiorek, Maciasz, Kostrzewa, Misiura (59 Dziubas), Kołbon, Kostruko, Kalita, Kuchta, Buć.
Barciczanka: Szewczyk – Maślanka, Szczepanik, Piotrowicz, Szetenowicz, Pastuszka (59 Brdej), Zawiślan, Krupa, Tarasek, Kalisz, K. Tokarczyk (35 Majchorowicz, 83 T. Tokarczyk ).

Wolski Lubań Maniowy – Poprad Muszyna 0:0
Lubań: Świerad – Nowak, Górecki, D. Firek, Czubiak, Karkula (70 Noworolnik), Jandura, Kołodziej (75 Zagata), Kurnyta, M. Firek (60 Ziemianek), Basisty (87 Dudzik).
Poprad: Polha – Podgórniak, Jarzębak, Meklinger, Podgórni, Bomba, Chochorowski, Wilk, Kinsky (68 Kysela), Polański (87 Imrich), Tokarz.

Pierwsza połowa to głównie twarda walka w środkowej strefie boiska. Oba zespoły stworzyły sobie po jednej klarownej sytuacji do zdobycia bramki. Pierwsi mieli ją muszynianie. W 4 min strzał z najbliższej odległości Tokarza instynktownie odbił Świerad. Lubań z kolei swoją okazję miał w 44 min po rzucie rożnym. Ze strzałem głową Kurtyny poradził sobie jednak Polha.
W drugiej połowie obraz gry niewiele się zmienił. Żadnej ze stron na dłużej nie udało przejąć się inicjatywy. W pierwszych 10 minutach groźnie z dystansu uderzali Basisty i Karkula, ale w obu przypadkach Polha dobrze interweniował. W 65 min po rzucie rożnym głową chybił D. Firek. Po chwili akcja przeniosła się na drugą stronę boiska i nieznacznie pomylił się Tokarz. W 84 min ponownie Tokarz był bliski szczęścia, ale i tym razem minimalnie przestrzelił. Na koniec warto odnotowania jest jeszcze mocne uderzenie z rzutu wolnego Góreckiego z okolic 35 metra na wprost bramki, po którym piłka w niewielkiej odległości minęła bramkę Popradu.

- Typowy mecz na remis. Myślę, że żadna strona nie może czuć się skrzywdzona takim rezultatem. My szanujemy ten punkt, choć jakiś tam mały niedosyt pozostał, bo w kliku sytuacjach mogliśmy się pokusić go bramkę, która myślę że dała by nam zwycięstwo. Mówi się jednak, że jak się nie da wygrać, to trzeba umieć zremisować – przyznał trener Lubania, Łukasz Biernacki.