01.04.2017 | Czytano: 2308

Odcienie sportu. Radość i walka o życie

Sport to radości i dramaty. Łzy szczęścia przeplatają się ze łzami rozpaczy. Ale tak jest nie tylko w sporcie, to proza życia. O dramatach i sukcesach przeciętnego człowieka mało jednak kto wie.

Rozpocznijmy od łez radości. One pojawiły się w oczach naszych skoczków. Głośno o nich było w marcu. Wywalczyli drużynowe mistrzostwo świata, a przed tygodniem sięgnęli po Puchar Narodów. Gdyby ktoś rok temu powiedział, że polscy skoczkowie wkrótce zostaną mistrzami świata i zwycięzcami Pucharu Narodów, nie uwierzyłbym. Jednak zatrudnienie Stefana Horngachera na stanowisko trenera, sprawiło, iż stał się cud. Austriaka można okrzyknąć Davidem Copperfieldem w skokach. Przed nim polskie skoki kojarzone były z sukcesami jednostek – Adama Małysza i Kamila Stocha. Teraz diametralnie zmieniły oblicze. Biało –czerwoni byli siłą nie do zatrzymania. Co jednak najbardziej istotne, Horngacher szybko przekonał do siebie zawodników.

Polacy skakali najdalej w minionym sezonie Pucharu Świata. Najlepszy w klasyfikacji FIS Adidas Distance Award okazał się Kamil Stoch, a Maciej Kot był drugi. Zliczono wszystkie odległości skoków, jakie oddali skoczkowie w konkursach PŚ. Stoch zajął pierwsze miejsce (7205 m), natomiast Maciej Kot drugie (7061,5 m). Na trzecim uplasował się zdobywca Kryształowej Kuli Stefan Kraft (7051 m).

Dobrymi rezultatami mogą pochwalić się polskie snowboardzistki. Aleksandra Król zajęła ósmą lokatę w mistrzostwach świata. Świetny występ odnotowała w Pucharze Świata, zajmując w klasyfikacji generalnej jedenaste miejsce. Ona oraz jej koleżanki z reprezentacji – Weronika Biela i Karolina Sztokfisz - udanie rywalizowały w Pucharze Europy, ocierając się o miejsca na podium. Z kolei młodsi koledzy i koleżanki zgarnęli wór medali w OOM, które są mistrzostwami kraju juniorów młodszych i juniorów. Dwa „złota” zawisły na szyjach Julii Sitarz, Jakuba Gawlika Socki i Konrada Maklasińskiego. Ten ostatni dorzucił do kolekcji jeszcze srebrny krążek.

Młodzi biathloniści z Kościeliska też nie chcieli być gorsi. Joanna Jakiela wybiegała i wystrzelała trzy złote medale. Tomasz Jakieła – dwa złote i srebro, a Marcin Szwajnos upodobał sobie dwójki ( 2+2).

Gdy skoczkowie odbierali Kryształową Kule za zwycięstwo w Pucharze Narodów, Karolina Riemen Żerebecka była wybudzana z farmakologicznej śpiączki. Ona i jej rodzina przeżyła wielki dramat, który rozegrał się w hiszpańskiej Sierra Nevada.

28 – letnia Karoliną Riemen Żerebecka jechała na czempionat globu w narciarstwie dowolnym z nadzieją na medal. Ten sezon był najlepszy w jej karierze. Dwukrotna olimpijka 13 grudnia w szwajcarskiej Arosie zajęła najwyższe w historii drugie miejsce w Pucharze Świata, ustępując tylko mistrzyni olimpijskiej z Soczi Kanadyjce Marielle Thompson. W końcowej klasyfikacji skicrossu Polka była ósma, co także było jej najlepszym osiągnięciem. Wszystko to zbladło 16 marca. Na treningu nasza zawodniczka wyszła z zakrętu przy dużej szybkości. Na jednej z muld wybiło ją w górę, nad kolejną przeleciała, ale w następną z całym impetem uderzyła głową. Została przetransportowana helikopterem do szpitala. Lekarze utrzymywali ją stanie śpiączki farmakologicznej. Przed tygodniem udało się ją wybudzić i została przeniesiona z oddziału intensywnej terapii na oddział neurologiczny.

Dzisiaj trudno cokolwiek mówić o rokowaniach, odpowiedzieć na pytanie, jak długo będzie trwało leczenie i powrót do normalnego życia Karoliny. Jej powrót do sportu jest dziś totalną abstrakcją.

- To cud, że córka żyje – mówi jej mama. – Mózg to nie matematyka, nie da się przewidzieć niczego i bawić w prognozowanie, bo każdy organizm jest inny. Lekarze i my jesteśmy zadowoleni z postępów, jakie córka poczyniła po wybudzeniu ze śpiączki. To mocna, silna, wysportowana dziewczyna, świetnie odżywiona z racji uprawiania sportu.

O wielkim rozczarowaniu mogą mówić nowotarscy kibice hokeja. Podhale nie zdołało obronić trzeciej pozycji. Musiało ją oddać bytomskiej Polonii. Obcokrajowcy niczym nie zachwycili w play off, ale – jak zapewniał dyrektor sportowy Marek Ziętara  – wszystkich dopadły kontuzje. - Bez lokomotywy pociąg zwolnił tempo – powiedział. W trakcie sezonu słyszało się wiele niepochlebnych opinii o stranieri.

Do tego po raz kolejny na naszą „czarną listę” trafia MMKS. Brak wyboru prezesa, nieprzygotowane „walne”, no i tylko 11 członków uprawnionych do głosowania. Takiego zainteresowania sprawami klubowymi nie pamiętają nawet najstarsi górale.

Zima powoli oddaje pałeczkę sportom letnim. I tu kolejny raz dał o sobie znać wielki talent Katarzyny Niewiadomej. Kolarka z Ochotnicy już w pierwszych startach pokazała się, że jest niezwykle mocna i w tym sezonie trzeba się z nią mocno liczyć w światowym peletonie. Zajęła drugie miejsce w prestiżowym wyścigu Strade Bianche oraz ósma była w Trofeo Binda. A to dopiero przedbiegi!

Stefan Leśniowski
 

Komentarze







reklama