Jarmuta Kolex Szczawnica – Olimpia Pisarzowa 2:1 (2:0)
1:0 Kolasa 18,
2:0 Kolasa 32
2:1 Sobonkiewicz 65.
Sędziował Mariusz Wrażeń z Gorlic.
Widzów 200.
Jarmuta: Bobak – Diop, Ojrzanowski, Jasiurkowski, Labidi, Sulir (65 Ciesielka), M. Pietrzak, J. Pietrzak, Borowicz, Salamon, Kolasa.
Olimpia: Ciuła – Szkaradek, Pociecha, Górski, Tumidaj (67 Baranowski), Raczek, Sejmiej (65 Jabłoński), Sobonkiewicz (67 Kurzeja) Wielek, Nawalianiec, Kociołek.
Jarmuta Kolex Szczawnica wygrała bardzo ważny mecz z Olimpią Pisarzowa, ale okoliczności tej wygranej były mało przyjemne dla piłkarzy obu drużyn a szczególnie dla zawodnika Olimpii Łukasza Sobonkiewicza, który doznał groźnej kontuzji złamania kości strzałkowej.
To zdarzenie miało miejsce w 65 minucie spotkania. Gospodarze w tym momencie prowadzili 2:0 i właśnie wspomniany Sobonkiewicz zdobył dla swojego zespołu kontaktowego gola ale po skierowaniu piłki do siatki upadł tak nieszczęśliwie, że uległ kontuzji. Sędzia Mariusz Wrażęń przerwał mecz i poprosił o wezwanie karetki pogotowia. Ta przerwa trwała prawie 30 minut. Po tym okresie oczekiwania spotkanie zostało wznowione, ale bramek w tym meczu więcej już nie było. Piłkarze obu drużyn ze względu na wcześniejsze okoliczności grali już nieco ostrożnie. Owszem oba zespoły miały jeszcze swoje szanse ale nie były to okazje klarowne. Mecz zaczął się dla gospodarzy od zmarnowanej okazji. W 3 minucie Borowicz zamiast dogrywać piłkę do nieobstawionego Kolasy sam próbował pokonać bramkarza gości, ale ponieważ kąt do oddania strzału był duży to nie trafił w światło bramki. W 18 minucie rajd prawym skrzydłem przeprowadził Jacek Pietrzak i z końcowej linii boiska dośrodkował po ziemi wprost na nogę Kolasy a ten dopełnił formalności. W 32 minucie gdy goście próbowali wyjść z piłką ze swego pola karnego piłkarze Jarmuty zastosowali mocny pressing i opłaciło się bo Kolasa wyłuskał piłkę bramkarzowi i wpakował futbolówkę do pustej bramki. Po zmianie stron w 65 minucie miała miejsce wyżej wspomniana sytuacja w której Sobonkiewicz zdobył gola.
- Nareszcie zagraliśmy tak jak powinniśmy grać w całych rozgrywkach, z pełnym zaangażowaniem pewnie i pomysłowo. Już do przerwy powinniśmy prowadzić przynajmniej czterema bramkami. W naszej drużynie zabrakło kilku zawodników zazwyczaj z wyjściowego składu, ale zmiennicy spisali się bardzo dobrze i stąd nasza ważna wygrana - powiedział po meczu grający trener Jarmuty Jacek Pietrzak.
Orkan Szczyrzyc – Orkan Raba Wyżna 2:3 (1:1)
Bramki dla Orkana Raba Wyżna: Filipek dwie, Pluta.
Orkan Raba Wyżna: Szklarz – Świder (60 Dziechciowski), Skwarek, Możdżeń, Lenart – Gromczak, Teper, Skawski, Pluta – Borzęcki (75 Kasiniak), Filipek (87 H. Bochnak).
Sporego kalibru niespodziankę sprawili piłkarze Orkana Raba Wyżna pokonując na wyjeździe wyżej notowanego swego imiennika ze Szczyrzyca 3:2.
Podhalanie, którzy jeszcze niedawno przeżywali kryzys formy powoli wracają do swojej dyspozycji z jesieni gdy ogrywali jednego rywala za drugim. Ten wynik gwarantuje rabianom pozostanie w lidze a nawet daje niezłą pozycją wyjściową do gry o wyższe cele. Gospodarze, ktrzy wyszli na boisko zbyt pewni siebie zostali skarceni już w 8 minucie. Piłkarze ze Szczyrzyca rozgrywali piłkę przed swoim polem karnym, ale niespodziewanie goście zastosowali pressing po którym to jeden z graczy drużyny gospodarzy zagrał piłkę do swojego bramkarza. Piłka do golkipera Szczyrzyca nie dotarła bo przechwycił ją Filipek i przedryblował bramkarza po czym posłał piłke do pustej już bramki. W 15 minucie z kolei błąd popełnił zawodni z Raby Wżnej bo wrzucając piłkę z autu podał ją rywalom co oni skwapliwie wykorzystali strzelając gola. W 26 minucie Skawski zagrał do wychodzącego Filipka ten minął obrońcę i uderzył na bramkę. Kąt był jednak znaczny i piłka przeszła obok słupka. Druga połowa znowu zaczęła się bardzo udanie dla Podhalan. W 56 minucie Teper podciągnął do 30 metra przed bramke rywali i posłał potężną bombę, niestety trafił tylko w spojenie, do odbitej piłki wystartował jednak Pluta i z 11 metrów pokonał wychodzącego bramkarza. Kilkanaście minut później Pluta strzałem zza pola karnego trafił piłką tylko w słupek. Kolejna akcja rabian dała im jednak trzeciego gola. Teper zagrał prostopadłą piłkę do Filipka, ten kolejny raz ograł atakującego go obrońcę i pewnym strzałem umieścił futbolówkę w siatce. W doliczonym czasie gry sędzia, który na ogól dobrze prowadził zawody dopatrzył się rzekomego faulu Lenarta w polu karnym i podyktował przeciw rabianom rzut karny zamieniony przez gospodarzy na gola. Zrobiło się trochę nerwowo, ale goście dowieźli trzeba przyznać nieoczekiwaną wygraną do zakończenia meczu.
- Wydaje mi się, że wygrana jak najbardziej zasłużona. Co prawda gospodarze częściej byli w posiadaniu piłki, ale to my stwarzaliśmy sobie groźniejsze sytuacje. W pierwszej połowie jeszcze troszkę za bardzo daliśmy się zepchnąć do defensywy. Zbyt szybko pozbywaliśmy się piłki. W przerwie skorygowaliśmy to sobie. Zaczęliśmy grać częściej na dwa-trzy kontakty i to dawało efekt. Naszą bronią były kontrataki. W taki sposób zdobyliśmy dwa z trzech naszych goli. Ten trzeci o efekt nieporozumienia bramkarza z obrońcą Orkana, z którego skorzystał Patryk Filipek – podsumował trener Orkana Raba Wyżna, Robert Możdżeń.
Huragan Waksmund – LKS Kobylanka 3:0 (1:0)
1:0 Wójciak 18,
2:0 Wójciak 56 z karnego,
3:0 Chorążak 62.
Huragan: Rejczak – Wróbel, Potoczak, B. Handzel, Józefczak (80 J. Mroszczak) – Chorążak, A. Mozdyniewicz (75 J. Waksmundzki), M. Handzel, B. Mroszczak (72 Szymon Waksmundzki) – Szczepan Waksmundzki (60 Ligęza), Wójciak.
Kobylanka: Karp – Żmigrodzki, Guter, Trzina, Grądalski (60 Wacek) – Kotowicz, Karaś, Przybyłowicz, Wojna – Kwarciński (60 Libront), Kozioł.
Piłkarze Huraganu Waksmund nie złożyli broni i nadal walczą o ligowy byt. W spotkaniu z broniącą się też przed spadkiem Kobylanką wygrali 3:0. Po pierwszej połowie Huragan prowadził 1:0 po trafieniu z 18 min Wójciaka, który celnie przymierzył z 20 metrów. Goście mogli wyrównać w 20 min, ale po akcji i strzale Kozioła piłkę zmierzającą do pustej bramki w ostatnich chwili wybił B. Handzel. Z kolei w 23 min Karaś w dobrej sytuacji główkował nad bramką. W 56 min gospodarze podwyższyli prowadzenie. Na listę strzelców ponownie wpisał się Wójciak, tym razem wykorzystując rzut karny po faulu na Szczepanie Waksmundzkim. W 62 min swojego gola, ustalającego wynik meczu, zdobył Chorążak precyzyjnym uderzeniem z rogu „szesnastki”.
- Najważniejsze dla nas w tym meczu było to by po prostu zdobyć komplet punktów by liczyć się jeszcze w walce o utrzymanie. Przeciwnik w tym meczu nie postawił nam wygórowanych warunków, raczej tylko zmuszał nas do gry w ataku pozycyjnym, z którym momentami mieliśmy problemy. Po korektach w przerwie, w drugiej połowie wyglądało to już lepiej. Wreszcie udało nam się wykorzystać sytuacje, które sobie wypracowaliśmy, dzięki czemu mieliśmy ten mecz pod pełną kontrolą. Chciałem też podziękować Marcinowi Rejczakowi, który bez zastanowienia pomógł nam po kontuzji Grześka Byrnasa, która na szczęście nie okazała się aż tak groźna jak wynikało po pierwszych badaniach – podsumował trener Huraganu, Marcin Zubek.
LP |
DRUŻYNA |
MECZE |
PUNKTY |
BRAMKI |
---|---|---|---|---|
1 |
Limanovia Limanowa |
24 |
65 |
64-11 |
2 |
Sokół Słopnice |
25 |
55 |
57-27 |
3 |
Orkan Szczyrzyc |
24 |
51 |
57-29 |
4 |
Orkan Raba Wyżna |
25 |
45 |
63-49 |
5 |
AKS Ujanowice |
24 |
42 |
46-36 |
6 |
Olimpia Pisarzowa |
24 |
36 |
43-44 |
7 |
Helena Nowy Sacz |
25 |
35 |
41-36 |
8 |
Gród Podegrodzie |
24 |
35 |
33-30 |
9 |
Jarmuta Szczawnica |
25 |
34 |
41-46 |
10 |
Płomień Limanowa |
25 |
33 |
41-48 |
11 |
Łosoś Łososina Dolna |
25 |
30 |
45-48 |
12 |
Huragan Waksmund |
25 |
25 |
26-42 |
13 |
LKS Kobylanka |
24 |
23 |
33-58 |
14 |
Ogniwo Piwniczna |
25 |
22 |
40-62 |
15 |
ULKS Korzenna |
24 |
21 |
25-45 |
16 |
Turbacz Maszan Dolna |
23 |
9 |
16-60 |
Pozostałe mecze XXV kolejki:
kół – Łosoś 2:1,
Płomień - Helena 6:1,
Limanovia – Gród 2:0,
Ogniwo - Korzenna 6:2,
Turbacz – Ujanowice 1:3.
Tekst Ryb
Zdjęcia Huragan: Krzysztof Grabacz
Zdjęcia Jarmuta: Wojtek (Rzusto)