05.04.2016 | Czytano: 861

Upadek mistrzów

W Soczi było wspaniale. Medale i nadzieje na lepszą przyszłość zimowych sportów. Tymczasem złoto naszych mistrzów w minionym sezonie straciło blask. Tak kiepskiej zimy nie było od dawna. Nasi olimpijscy mistrzowie nie byli w tym sezonie na podium w żadnej międzynarodowej imprezie.


Pałka Guzik najlepsza

Honoru polskich nart broniła Krystyna Pałka Guzik, ale ona w Soczi medalu nie zdobyła. Biathlonistka z Czerwiennego dwukrotnie stawiała na podium Pucharu Świata. W Canomore zajęła drugie miejsce w sprincie, a w Presque Ise – trzecie i dziesiąte w klasyfikacji generalnej. To historyczne osiągnięcie, które do tej pory nie udało się żadnej innej naszej biathlonistce. Czternaste miejsce Krystyny Guzik w sezonie 2012/13 oraz Weroniki Nowakowskiej w sezonie 2014/15 było tej pory najlepszym wynikiem w Pucharze Świata. Nic więc dziwnego, że została zwyciężczynią rankingu Polskiego Związku Biathlonu w sezonie 2015/16. Niestety w jej cieniu były pozostałe zawodniczki, które miały jedynie drobne przebłyski.
Docelową imprezą były mistrzostwa świata w Oslo. Zakończyły się wielkim niedosytem. Strzelanie to było to, co nie pozwalało osiągać dobre wyniki w całym sezonie. Zawodniczki strzelały, a Pan Bóg kule nosił. Jak jedna miała dobre strzelanie, to inna zawiodła i taka mieszanka była ze startu na start. Tylko występ żeńskiej sztafety był na miarę oczekiwań, bo otarł się o medal. Panie nadał należą do światowej czołówki, a panowie… do najsłabszych, są ogonami w międzynarodowej stawce.

- W przyszłości powinniśmy się skupić nad strzelaniem. Bez dobrego strzelania, nie ma wyników. To było widać – powiedziała Krystyna Pałka Guzik po występie w mistrzostwach świata.

Nie obyło się bez konfliktu w kadrze biathlonistek. Po nieudanych mistrzostwach przeciwko trenerowi Adamowi Kołodziejczykowi wystąpiła część zawodniczek. Nie chcą z nim pracować Weronika Nowakowska i Magdalena Gwizdoń, która w tym roku przygotowywała się pod okiem Ukraińca Nikołaja Pankina. Nowakowska zdecydowała się na urodzenie dziecka i zawiesiła karierę sportową. Czy wróci? – Bardzo bym chciała wrócić na igrzyska, ale nie wrócę jeśli trenerem będzie Adam Kołodziejczyk. Jest apodyktyczny i nie szanuje ludzi, z którymi pracuje – otwarcie przyznała Nowakowska.

Mistrzowie kwalifikacji

Największy zawód sprawili nam skoczkowie. To była katastrofa, a tak miło było po Letnim Grand Prix, gdzie wysoką dyspozycją błysnął Dawid Kubacki. Dla Kamila Stocha, podwójnego złotego medalisty igrzysk olimpijskich, był to bardzo, ale to bardzo nieudany sezon. Mistrz gdzieś się zagubił. Jego skoki były loterią. Zresztą cała kadra Łukasza Kruczka skakała w kartkę. Świetna była w kwalifikacjach, ale w konkursie tego nie potrafiła potwierdzić. Trener stracił pracę, bo nastąpiło zmęczenie materiału. W kadrze nie było atmosfery. Zawodnicy nie byli w stanie skoczyć za sobą w ogień, już tak bezgranicznie trenerowi nie ufali. Do tego doszła bezsensowna rywalizacja kadry A z B. Kruczka zastąpił Stefan Horngacher. Przed Austriakiem czempionat w Lahti oraz igrzyska Pjongczang i trudne zadanie przywrócić polskim skokom dawny blask.
Żaden ze skoczków nie stanął na podium PŚ, a na miejsca w pierwszej dziesiątce kibice czekali jak na pierwszą gwiazdkę. Trzecie miejsce drużyny w Zakopanem było jedyną jaskółką, która wiosny nie uczyniła. Pojawił się młody Andrzej Stękała, który był szósty w PŚ w Trodheim i polecieć w Vikersund ponad 230 metrów. Odrodził się Stefan Hula. Ta dwójka może zaliczyć sezon do udanych.

Justyna odpuściła

A co z biegami? Justyna Kowalczyk i… wielka pustka. Problemy zdrowotne wyeliminowały Ewelinę Marcisz i Sylwię Jaśkowiec. Nie wiadomo czy po przerwie macierzyńskiej do biegania wrócą Paulina Maciuszek i Kornelia Kubińska.

Nasza dwukrotna mistrzyni olimpijska miała slaby sezon. Od początku zmagała się z dolegliwościami zdrowotnymi i sprzętowymi. Często powtarzała: „muli mnie”. W większości startów plasowała się w drugiej bądź trzeciej dziesiątce. Ani razu nie stanęła na podium PŚ.

U panów przebłyski miał Maciej Staręga, który specjalizuje się w sprintach. Na tych dystansach osiągnął życiowe wyniki – ósme i piąte miejsce. Niestety o pozostałych reprezentantach – Jan Antolec i Paweł Klisz – trudno coś dobrego napisać. Ich szczytem było zmieszczenie się w setce zawodników!

Gdzie ta obiecana hala?!

Również polscy panczeniści mogą sezon spisać na straty. Tylko w pojedynczych biegach PŚ udawało się stawać na podium. Wielkich sukcesów nie odnieśli w mistrzostwach świata na dystansach, w wieloboju oraz w wieloboju sprinterskim. Najlepiej spisał się Artur Waś oraz obie drużyny, które stawały na podium.

Po sukcesach w Soczi panczeniści rozpieścili kibiców i polityków. Ci ostatni obiecywali kryty tor. Miał powstać przed kolejnymi igrzyskami, ale wszystko wskazuje na to, że znowu się nie uda. Politycy lubią gadać głupoty, ale potem nie potrafią się z obietnic wywiązać.

- Od 2010 roku odnosimy sukcesy, a jednak nic dla nas nie zrobiono – stwierdził z żalem Wiesław Kmiecik, trener naszej męskiej reprezentacji.

Bez wielkich oczekiwań

Snowboradziści odnosili sporadyczne sukcesy, ale na podium PŚ się nie znaleźli. W Pucharze Europy blisko była podium Aleksandra Król i Weronika Biela. W narciarstwie alpejskim nie liczymy się od lat, więc oczekiwań nie było żadnych.

Polska nigdy nie była potęgą w sportach zimowych. Nie może się równać z Norwegią, Francją czy Austrią. Nie ten potencjał, ale tak słabych wyników, jak w zakończonym sezonie, chyba nikt się nie spodziewał. Optymiści twierdzą, że gorzej już być nie może i podkreślają, że każdy sportowiec przechodzi kryzys. Może dobrze, że dotknął nas między igrzyskami.

Stefan Leśniowski
 

Komentarze







reklama