Wyprawa naszych skoczków na kolejne zawody Pucharu Świat trwała… dwie doby! O 3.00 w środę prom z reprezentacją Polski na pokładzie wypłynął z niemieckiego Travemuende, dzielnicy Lubeki, do Helsinek. W stolicy Finlandii polska ekipa dotarła w czwartek popołudniu, a następnie wyruszyła samochodami w 800-kilometrową podroż do Kuusamo, nieopodal Ruki, gdzie odbywa się konkurs. W sumie podróż na miejsce przeznaczenia trwała niemal dwie dobry.
Kierownictwo naszej ekipy, w przeciwieństwie do większości pozostały reprezentacji biorących udział w rywalizacji, nie skorzystało ze zorganizowanego przez Międzynarodową Federację Narciarską czarterowego lotu z Monachium. Być może w obawie przed zakażeniami koronawirusem. Przed wyjazdem do Finlandii cała nasza ekipa poddana została kolejnym testom i wszystkie badania dały wynik negatywny. Tymczasem koronawirus dopadł Austriaków. Gregor Schlierenzaurer i Philipp Aschenwald, a także dwóch członków sztabu szkoleniowego, w tym pierwszy trener Andreas Widhoelzl, ulegli zakażeniu. Austriacki związek wysłał ekipę na kwarantannę, a do Ruki pojechał druga reprezentacja tego kraju.
Męcząca podroż nie przeszkodziła Dawidowi Kubackiemu w wygraniu serii kwalifikacyjnej do sobotnich zawodów. Skoczek z Szaflar wylądował na 135,5 m. Wszyscy Polacy zakwalifikowali się do sobotniego konkursu. Paweł Wąsek, przy wietrze nieco ponad 1 m/s w plecy uzyskał 113,5 m. i ukończył rywalizację na 28. miejscu. Zaledwie o metr bliżej lądował Klemens Murańka, który uplasował się o dwa oczka wyżej. Z tylnymi podmuchami wiatru poradził sobie Kamil Stoch. Skoczył 120,5 m, a w końcowej klasyfikacji zajął 10. lokatę. Najniżej z naszych reprezentantów uplasował się Andrzej Stękała. Uzyskał taką samą odległość jak Murańka, ale w nieco lepszych warunkach, wobec czego przypadła mu 32. pozycja.
Na 130 m lądował Piotr Żyła, który uzyskał taką samą odległość jak Paschke. Udało mu się jednak wyprzedzić Niemca i ukończył serię kwalifikacyjną na 5. miejscu. Halvor Egner Granerud i Karl Geiger lądowali na 132. m Zajęli miejsca w czołowej trójce.
Stefan Leśniowski