28.09.2014 | Czytano: 1864

V liga: Tylko jeden punkt(+zdjęcia)

Niestety nie był to udany weekend dla naszych podhalańskich drużyn w V lidze. Jarmuta Szczawnica i LKS Szaflary doznały porażki, jedynie Huragan zdobył jeden punkt.

Orzeł Wojnarowa – Huragan Waksmund 0:0
Huragan: Rejczak – B. Mroszczak, Sz. Garcarz, B. Handzel, B. Drożdż, J. Mroszczak, (70 J. Waksmundzki), Gogola (74 W. Zagata), M. Handzel, M. Potoczak (78 M. Garcarz), T. Cyrwus, P. Zagata.

Po serii wcześniejszych niepowodzeń w grze piłkarzy Huraganu Waksmund w ostatnim tygodniu coś drgnęło. Wprawdzie Huragan w wyjazdowym meczu z Orłem w Wojnarowej tylko bezbramkowo zremisował, ale sama gra poza skutecznością był już co najmniej poprawna. Oznaki poprawy dały się zauważyć już w środowym meczu pucharowym Huraganu z Orkanem Raba Wyżna wygranym przez waksmundzian 2:0. W meczu w Wojnarowej podopieczni trenera Bartłomieja Walczaka dominowali przez całe spotkanie a gospodarze tylko raz tak na poważnie zagrozili bramce Huraganu. Było to w 17 minucie kiedy to jeden z graczy Orła oddał kąśliwy strzał na bramkę gości, ale Rejczak nie dał się zaskoczyć i sparował ten strzał na rzut rożny. Wcześniej w 15 minucie w dogodnej sytuacji strzeleckiej w zamieszaniu podbramkowym bramkarz Orła obronił uderzenie Tomasza Cyrwusa z 10 metrów. Ten sam zawodnik przestrzelił w 26 minucie uderzając piłkę głową z 5 metrów zgraną z rzutu rożnego. W 28 minucie Przemysław Zagata po podaniu od Gogoli wyszedł na pozycję sam na sam bramkarzem Orła i przegrał z nim pojedynek zresztą nie jedyny raz w tym meczu bowiem taka samą sytuację miał w 43 minucie meczu. Wcześniej po strzałach T. Cyrwusa piłka nieznacznie mijała bramkę gospodarzy albo po uderzeniu B. Mroszczaka z 5 metrów znowu kapitaną interwencją popisał się golkiper gospodarzy. W drugiej połowie Huragan nie stwarzał już tak wielu sytuacji bramkowych ale całkowicie dominował na boisku oddając na bramkę gospodarzy mnóstwo strzałów. Były w tym meczu także takie sytuacje w których sędzia w niezrozumiały sposób reagował. W 72 minucie po dalekim podaniu P. Zagata głową „przebił” piłkę do przodu, z futbolówką minął się bramkarz Orła i dopadł do niej T. Cyrwus po czym kopnął piłkę do pustej bramki, tam z linii bramkowej ręką wybił ją obrońca gospodarzy. Niestety żadnej reakcji sędziego nie było. Gdy kilka minut później w polu karnym faulowany był B. Mroszczak arbiter owszem odgwizdał faul ale nakazał wykonanie tylko rzutu wolnego z linii szesnastki. Kapitalne uderzenie T. Cyrwusa zmierzające w okienko bramki na róg sparował bramkarz Orła. Na domiar wszystkich nieszczęść jakie w tym meczu spotkały Huragan strzał Wojciecha Zagaty w 85 minucie zatrzymał się na słupku bramki gospodarzy.

- Rozegraliśmy jedno z najlepszych spotkań w tej rundzie ale niestety tylko zremisowane. Powodów dlaczego nie zakończyło się ono naszą wygraną znajduję dwa. Po pierwsze znowu byliśmy bardzo nieskuteczni tak jak w kilku poprzednich meczach a po drugie nie mogę zrozumieć decyzji sędziego nie przyznającego nam dwu ewidentnych karnych. Oczywiście „jedenastka” to jeszcze nie gol ale w tym elemencie dotychczas dobrze sobie radzimy. Nie lubię krytykować sędziów ale po meczu zapytałem pana Kurka dlaczego nie podyktował rzutów karnych to mi odrzekł bo nie gwizdnął. Oczywiście wielkiej filozofii w tym nie ma a my w ten sposób straciliśmy dwa dodatkowe punkty, które się nam absolutnie należały. Tak na marginesie to nasi zawodnicy wykreowali bramkarza gospodarzy na bohatera meczu. Niemniej jednak widać symptomy poprawy w grze i oby to wkrótce przełożyło się na zdobywane punkty - podsumował mecz trener Huraganu Bartłomiej Walczak.


Jarmuta Szczawnica – Płomień Limanowa 0:3 (0:2)
0:1 K. Koza 27,
0:2 T. Łątka 28,
0:3 Odziomek 88.

Sędziował: Krzysztof Ziaja z Nowego Sącza.
Widzów: 200

Jarmuta: Wójcikiewicz – Labidi, Babik, Diop, Jasiurkowski – Mastalski, Pietrzak, Hrydziuszko, Czapp (60 Borucki) – Mlak, Pawełczak ŻK.
Płomień: Ł. Koza – Pietruch ŻK (63 Jantas), Guzik, Zawada, M. Łątka – Michura, T. Łątka, Kaim (80 Musiał), Odziomek – K. Koza (58 S. Koza), Kowalczyk.

Drużyna Jarmuty Szczawnica w meczu z Płomieniem Limanowa została w klasyczny sposób wypunktowana niczym bokser. W 27 i w 28 minucie goście zdobyli bliźniaczo podobne gole co ustawiło całe spotkanie.

Nim jednak doszło do tego nieszczęścia dla zespołu z Pienin to szczawniczanie mieli dwie kapitalne okazje na otwarcie wyniku. Najpierw w 3 minucie po dośrodkowaniu Babika ani Czapp na bliższym słupku ani zamykający akcję Diop nie trafili w piłkę i szansa została zmarnowana. Jeszcze lepszą okazję miał w 7 minucie Pawełczak, ale przegrał pojedynek sam na sam z bramkarzem Płomienia. Goście przeczekali chwilowy napór gospodarzy i w 27 oraz 28 minucie zadali gospodarzom dwa okazało się „śmiertelne” ciosy. Najpierw K. Koza a następnie T. Łatka po stratach gospodarzy w środkowej strefie dostawali podania zza plecy obrońców i pewnie finalizowali akcje sam na sam z Wójcikiewiczem. W pierwszej połowie szanse na kontaktowego gola mieli: Mastalski i Pietrzak, ale obu nie udało się wbić piłki do bramki rywali. Po zmianie stron mecz nic nie stracił ze swej atrakcyjności bo obie drużyny grały wedle zasady „cios za cios” tyle że były to ciosy bardzo nieskuteczne. Pod koniec spotkania gdy gospodarze postawili wszystko na jedną kartę, goście wyprowadzili klasyczną kontrę i zdobyli trzecią ustalającą wynik spotkania bramkę.

- Trudno przewidzieć jak potoczyły by się losy meczu gdybyśmy na jego początku zdobyli bramki z wyśmienitych okazji. W piłce nożnej zasada, że jak nie wykorzystujesz okazji to sam tracisz bramki sprawdziła się w naszym meczu w sposób dla nas okrutny. Nie twierdzę, że wygralibyśmy ten mecz, ale wcale nie musieliśmy go przegrać. Trzeci gol był konsekwencją naszej determinacji do odrobienia straty i postawienia wszystkiego na jedną kartę. Płomień to dobry zespół, ale nie na tyle aby nie można było z nim powalczyć. Z pewnością absencja kilku czołowych graczy: Kurowskiego, W. Wierciocha, Ciesielki i Piszczka nie ułatwiła nam realizacji nakreślonego planu gry - podsumował mecz trener Jarmuty Jerzy Grabara.


Więcej zdjęć pod artykułem...


KS Tymbark – LKS Szaflary 4:2 (1:1)
Bramki dla Szaflar: P. Kamiński, Gogolak.

Szaflary: Nykaza – Szczerba, Strama, Rusnak, Hajnos – P. Kamiński, F. Kamiński, Jarząbek, Gogolak – Kwak, Kłosowski.

LKS Szaflary na mecz 9 kolejki do Tymbarku pojechały tzw. „gołą jedenastką” mimo to postawiły się twardo gospodarzom ale suma summarum przegrali 4:2.

Problemy kadrowe Szaflar wzięły się stąd, że bracia Baboniowie wyjechali zza granicę po uroczystościach weselnych Dariusza. Inne ubytki kadro wzięły się z powodu urazów lub chorób. Nieobecni na meczu z podstawowej kadry byli: Marcin Marduła, Dariusz Joniak Mariusz Maciaś, Krzysztof Palenik i Mateusz Babicz. Co więcej już w 20 minucie kontuzji doznał Kwak i Szaflary zmuszone były grać w dziesiątkę. Mimo to właśnie drużyna z Podhala jako pierwsza zdobyła bramkę w tym meczu. Piotr Kamiński mimo ostrego kąta uderzył na bramkę gospodarzy z około 15 merów i futbolówka wpadła do siatki w jej bliższy róg. Niestety niewiele minut później gospodarze wyrównali prawie w ten sam sposób. Strzał zawodnika Tymbarku znalazł drogę do siatki z tą różnicą, że przy dalszym słupku. Po zmianie stron gospodarze wyszli na prowadzenie gdy centra z prawej strony dotarła na 5 metr przed bramkę gości do nieobstawionego zawodnika. W 60 minucie Kłosowski przeprowadził akcję w której znalazł się sam przed bramkarzem Tymbarku i mógł strzelać ale zauważył lepiej ustawionego Gogolaka i podał mu piłkę a ten dopełnił formalności. W 70 minucie Strama sprezentował rywalom piłkę podając ją do jednego z graczy Tymbarku a ci z tej akcji uzyskali gola dającego im ponowne prowadzenie. W 78 minucie gospodarze strzelili kolejną bramkę po zagraniu z rzutu rożnego. I w tym momencie goście mimo gry w dziesiątkę rzucili się do odrabiania straty i byli bliscy zrealizowania tego celu. Szanse miał Kłosowski i inni zawodnicy, ale nie udało się pokonać bramkarza gospodarzy. Mimo porażki piłkarze Szaflar zostawili po sobie dobre wrażenie i mają nadzieję powetować sobie przegraną w kolejnych meczach.

- Zebraliśmy dużo pochwał za naszą postawę w tym spotkaniu. W normalnych warunkach, przy optymalnym składzie myślę, że bylibyśmy w stanie zapunktować. Kontuzje, choroby i wyjazdy to powody, które przeszkodziły w występie kilku naszym zawodnikom. Myślę jednak, że swojego występu w Tymbarku nie musimy się wstydzić. - podsumował mecz trener LKS Szaflary Grzegorz Szczepaniec.

Tekst Ryb

Komentarze







Tabela - Klasa B gr. 2

Lp Drużyna Mecze Punkty
1. KS Zakopane II 5 11
2. Gronik Gronków 6 11
3. Sokolica Krościenko 4 10
4. Gorc Ochotnica 5 10
5. Spływ Sromowce Wyżne 6 7
6. Watra Białka Tatrzańska II 4 6
7. Spisz Krempachy 5 3
8. Łęgi Nowa Biała 5 3
9. Biali Biały Dunajec 4 1
zobacz wszystkie tabele

Terminarz

zobacz więcej
reklama