21.09.2013 | Czytano: 2695

Czarne chmury nad trenerem

Najlepszy polski zawodnik Mateusz Polaczyk odnosi sukcesy, mimo że… nie rozmawia z trenerem kadry narodowej – pisze Przegląd Sportowy. O konflikcie szkoleniowca z rodziną Polaczyków pisaliśmy już wielokrotnie.Od dłuższego czasu, niemal z każdej imprezy, mówiła o konflikcie mistrzyni świata Maria Ćwiertniewicz, nasz ekspert kajakarstwa górskiego. Za odwagę nie bardzo była lubiana, właśnie przez trenera Janusza Żyłkę Żebrackiego, nad którym zebrały się czarne chmury.

Mateusz Polaczyk, wychowanek Pienin Szczawnica, w 2011 roku został wicemistrzem świata, a rok później był czwarty podczas igrzysk olimpijskich w Londynie. W tym roku wywalczył brązowy krążek w czempionacie globu, a startował po kontuzji i przygotowywał się do tej imprezy poza kadrą, z bratem Henrykiem. 

Ten sukces może kosztować pracę cały sztab szkoleniowy reprezentacji, z Żyłką Żebrackim na czele. Decyzję w tej sprawie ma podjąć zarząd PZKaj 27 września – donosi „PS”.

- Po kontuzji barku jakiej doznał na torze w Krakowie na początku sezonu, długo wracał do zdrowia – mówi Maria Ćwiertniewicz. - Zaciskał zęby z bólu, ale nie przestał trenować. Miał nadzieję, że wystartuje w najważniejszej imprezie sezonu. Trener kadry jednak w niej go nie widział. Na szczęście prezes PZKaj zdecydował go powołać. Jak się później okazało był to świetny ruch. Już podczas Pucharu Świata w Słowenii Mateusz stanął na podium. Po srebrze MŚ z 2011 roku i czwartym miejscu na igrzyskach w Londynie, tym razem wywalczył brązowy krążek mistrzostw globu w Pradze. Do tych imprez przygotowywał go brat Henryk.

- Obecność w reprezentacji w drugiej połowie sezonu zawdzięczam prezesowi Zawisza Bydgoszcz Waldemarowi Keisterowi i prezesowi związku Józefowi Bejnarowiczowi. Gdyby nie oni, nie byłoby medalu. Trener nie chciał mnie włączyć do składu – tłumaczy Mateusz Polaczyk.


Medaliści z trenerami

 

- Wyniki bronią zawodnika i prezesa, a niekorzystnie świadczą o trenerze – twierdzi Maria Ćwiertniewicz. I dodaje: - Z tego co wiem w programie obrad zarządu jest dyskusja na temat zmian w sztabie szkoleniowym kadry.

- Trudno mi się do tego teraz odnosić. Tę rozmowę możemy przeprowadzić po zarządzie – mówi „PS”, Janusz Żyłka Żebracki, który jest zdziwiony, że mówi się o konflikcie. – Było pewne nieporozumienie po igrzyskach, bardziej ze strony zawodników. Zaakceptowałem formę takiej pracy i starałem się nie przeszkadzać, a nawet w miarę możliwości pomagałem. Za zgodą związku realizowali program szkoleniowy w dużym stopniu pod opieką trenerów indywidualnych. My wspieraliśmy ich i w miarę możliwości pomagaliśmy – zapewnia szkoleniowiec reprezentacji dziennikarza „PS”.

- Konflikt był, jest i będzie dopóty Janusz Żyłka Żebracki pozostanie na swoim stanowisku – twierdzi Maria Ćwiertniewicz. – On jest uczulony na rodzeństwo Polaczyków. Przypomnę, że od 2010 roku były problemy z Grzegorzem. Został odsunięty na dwa lata z kadry. Golgotę pokonywał Mateusz, a Łukasz po rozpływaniu w Dubaju nie jest brany pod uwagę na sezon. Rafał nie jest powołany, po mistrzostwach Starego Kontynentu. Joanny Mędoń Polaczyk pozbawiono szans startu na mistrzostwach globu, mimo iż zdobyła tytuł mistrzyni Polski. Trenerów klubowych związek powołuje, ale koszty pokrywa klub. Tak jest w przypadku trenera rodzeństwa Polaczyków, brata Henryka. Jak tu oczekiwać współpracy, kiedy można liczyć tylko na siebie i klubowych trenerów? Często bez środków do życia, jedynie ze stypendiami sportowymi.

Tekst Stefan Leśniowski
Zdjęcie Maria Ćwiertniewicz

Komentarze







reklama