20.03.2013 | Czytano: 2227

Oblany bytomski egzamin

Hokeiści Podhala zrobili krok do tyłu w drodze do PLH. Drugie spotkanie w Bytomiu przegrali na własne życzenie. W stylu, za który powinni się czerwienić. Nowotarżanie prowadzili 4:1 i dali sobie wydrzeć ciężko wywalczoną przewagę.

Wypisz, wymaluj – tak można powiedzieć o początku meczu. Podhale objęło prowadzenie, podobnie jak wczoraj po zagraniu Ziętary i trafieniu Bomby. Wydawało się, że górale mają mecz pod kontrolą, ale nie ustrzegli się błędów. Szczególnie Tomasika w 14 minucie był brzemienny w skutkach. Przed własną bramką podał wprost na kij Radwanowi, a ten z prezentu skwapliwie skorzystał. Nowotarżanie znowu fatalnie grali w tyłach. Aż skóra cierpła co wyprawiali przy rozegraniu krążka, nawet zza własną bramką podania były niecelne, a bytomianie jak sępy tylko czyhali na „patelnie”. W 16 minucie Bryniczka stanął oko w oko z golkiperem gospodarzy, ale skończyło się tylko … na przesuniętej bramce.

- Tercja wyrównana, ale bytomianie są bardzo groźni – komentował Jacek Kubowicz, obecny z Bytomiu. – Trzeba być w każdej zmianie maksymalnie skoncentrowanym. Jeden błąd i padł gol. Trzeba też każdą akcję kończyć strzałem, a my jeszcze szukamy podania, a tego ostatniego brakowało. Gospodarze grają bardzo ofiarnie, wracają się do własnej tercji i skutecznie się bronią.

Taka gra wymaga niespożytych sił, a tych – tak się wydawało - zaczęło ubywać gospodarzom. Już nie z taką swobodą rozbijali ataki górali, nie z taką łatwością ich powstrzymywali. Często musieli uciekać się do gry faul, a to okazało się wodą na młyn przyjezdnych. Dwa gole zdobyli grając w przewadze (Neupauer i Zarotyński). Szczególnie czwarte trafienie Zarotyńskiego poprzedziła wspaniała akcja.

- To była klasa. Krążek jak po sznureczku wędrował do kija do kija i ulokowany został pod poprzeczką. Graliśmy w tej fazie meczu cierpliwie. Szkoda tylko, że prowadząc 4:1 pozwoliliśmy wrócić do gry bytomianom. Zdobyli gola do szatni, a to my mogliśmy się wcześniej cieszyć z piątej zdobyczy. Neupauer po wyjściu z ławki kar nie wykorzystał sytuacji sam na sam. Trzeba być niesamowicie czujnym, nie odpuszczać ani na moment – przestrzegał Jacek Kubowicz.

Niestety Podhale nie było czujne. Rozpoczęło trzecią tercję niefrasobliwie, od faulu w tercji ataku. Polonia wykorzystała grę w przewadze i dostała wiatr w żagle. Odzyskała siły i wigor. A goście? Sprawiali wrażenie zmęczonych. Chwilę później mecz zaczynał się już od nowa. Strużyk, zaraz po wznowieniu w tercji Podhala, znalazł lukę między parkanami Rajskiego. Podhale na własne życzenie zaprzepaściło trzybramkową przewagę i wróciło… do paniki w grze obronnej. Straciło piątego gola na minutę i 27 sekund przed końcem, a potem wycofało bramkarza i Stoklasa trafił do pustej bramki.

- Wracamy do domu w smutnych nastrojach – mówi Jacek Kubowicz. – Przegraliśmy wygrany mecz. Wszystko układało się po naszej myśli. Mieliśmy mecz pod kontrolą, ale... Teraz można gdybać, że Neupauer nie wykorzystał sytuacji sam na sam. Byłoby po meczu. Za błędy słono się płaci. Sytuacja się skomplikowała, ale teraz bytomianie przyjeżdżają do nas, a jak widać własne lodowisko jest w tej serii handicapem. Nie z takiej opresji się wychodziło w przeszłości. Trener musi odbudować mentalnie zespół i uczulić, że nawet trzybramkowa zaliczka nie gwarantuje wygranej, że trzeba do końca być skoncentrowanym.

- Dobry mecz zagraliśmy do stanu 4:1 – twierdzi drugi trener Podhala, Rafał Sroka. – Neupauer nie wykorzystał sytuacji sam na sam i sprawdziło się powiedzenie „nie dasz, dostaniesz”. W trzeciej tercji głupie faule Bieli i Adamovičsa, przegrany bulik i stało się. Piąty gol to indywidualny błąd napastnika w kryciu. Brak doświadczenia zdecydował o naszej przegranej. Przy stanie 4:1 nie powinno się wypuścić zwycięstwa z rąk.

Polonia Bytom - MMKS Podhale Nowy Targ 6:4 (1:1, 1:3, 4:0)
0:1 Bomba (Ziętara, Voznik) 7:07
1:1 Radwan 13:48
1:2 Neupauer (Łabuz) 21:55 w przewadze
1:3 Neupauer (Zarotyński, Biela) 27:07
1:4 Zarotyński (Neupauer, Biala) 30:58 w przewadze
2:4 Gawlina (Stoklasa) 38:41
3:4 Radwan (Urban) 47:00 w przewadze
4:4 Strużyk (Wróbel) 47:27
5:4 Wróbel (Strużyk) 58:33
6:4 Stoklasa (Puzio) 59:11

Sędziowali: Baca – Pomorzewski, Noworyta (wszyscy Oświęcim).
Kary: 12 – 8 min.
Stan rywalizacji play off do trzech wygranych: 2:1.

Polonia: Szydłowski - Kantor, Banaszczak (2), Gawlina, Kukulski, Kłaczyński – Urban (4), Vrana, Puzio, Stoklasa (2), Radwan – Owczarek, Stępień (2), Strużyk, Wróbel (2), Stasiewicz – Kogut, Minge, Mazur, Wieczorek. Trener Andrzej Secemski.
MMKS Podhale: Rajski – Mrugała, Łabuz, Biela (2), Neupauer (2), Zarotyński – Landowski (2), Talaga, Ćwikła, Bryniczka, F. Wielkiewicz – K. Kapica, Adamovičs (2), Bomba, Voznik, P. Ziętara – Tomasik, Gaczoł, Ištocy, D. Kapica, Michalski. Trener Marek Ziętara.

Stefan Leśniowski

Komentarze







reklama