30.05.2012 | Czytano: 1618

Dobrze jest wrócić do domu

Marek Ziętara - trener roku w polskim hokeju. Zdobył wszystko co było do zdobycia – mistrzostwo Polski i Puchar Polski. Po raz pierwszy w historii sanoczanie stanęli na podium. Wydawało się, że będzie kontynuował dzieło, które rozpoczął w Sanoku. Tymczasem zdecydował się na powrót w rodzinne strony i objęcie zespołu, który spadł do pierwszej ligi. Czeka go trudne zadanie odbudowania potęgi „Szarotek”. Poznajmy bliżej nowo-starego szkoleniowca Podhala w alfabetycznej wyliczance.

A – jak awans
To słowo kojarzy mi się z debiutem w roli pierwszego trenera ekstraklasowego zespołu. Po rezygnacji sanoczan z usług Milana Janučuški otrzymałem propozycję objęcia sterów pierwszej drużyny. Na decyzję miałem dosłownie kilka godzin. Podjąłem wyzwanie, bo doszedłem do wniosku, że nadszedł czas na samodzielną pracę. Z perspektywy czasu była to słuszna decyzja.

B – jak bank informacji
Ten termin przylgnął do mnie po sezonie 2009/10, gdy doprowadziliśmy z Janučušką „Szarotki” do mistrzowskiej korony. W tym duecie miałem za zadanie rozpracowywanie przeciwnika, analizę jego gry w przewagach i osłabieniach, wyszukiwanie słabych punktów i eliminowanie mocnych. Na podstawie moich obserwacji ustalana była taktyka i decydowaliśmy komu przydzielić „plastra”. Jak choćby w finałowych meczach Podhala z Cracovią, w których Tomek Malasiński z dobrym skutkiem uprzykrzył życie Leszkowi Laszkiewiczowi.

C – jak choleryk w boksie
Ci, którzy mnie znają, wiedzą, że cholerykiem nie jestem. Uważam, że zawodnik profesjonalny powinien wiedzieć, co do niego należy na lodzie, jak powinien wykonywać nakreślone przez trenera zadania. Jeśli tego nie robi, to czas na ostre rozmowy są w szatni w przerwie meczu lub po nim. Czasami zdarzają się sytuacje, że trener „wyjdzie z siebie”. Adrenalina podczas ważnych spotkań jest tak duża, że trudno kontrolować nerwy. Na pewno wtedy gestykuluję i głośnymi uwagami mobilizuję zawodników do lepszej gry. To część zawodu trenerskiego.

D – jak daleko od domu
„Dobrze jest wrócić do domu” – pisał Lian Hearn. Miał sporo racji. Trenerem jestem od 17 lat, z czego 10 spędziłem poza domem. To szmat czasu. Pora poświecić go rodzinie. Decyzja o pracy w Nowym Targu miała to na celu.

E - jak emocje
Największe emocje przeżyłem podczas finałowego spotkania o Puchar Polski w Sanoku. Presja i emocje były ogromne. Zdobyliśmy drugi raz z rzędu puchar, a o tym zdecydowały dopiero rzuty karnego. Zwycięskiego gola zdobył Krzysiek Zapała.

F – jak faworyt
W Sanoku nie zostawiłem spalonej ziemi. Sanok jest faworytem do mistrzostwa Polski. Ma stabilny skład, który wzmocnił jeszcze dwoma dobrymi graczami.

G - głupia rzecz, którą w życiu zrobiłem
Zbyt pochopnie zrezygnowałem z pracy w Cortinie. Miałem możliwość pozostania we Włoszech na stałe wraz z rodziną. Do dzisiaj ta sprawa spędza mi sen z powiek.

H – jak hokej
To rodzinna pasja. Wychowałem się w hokejowej rodzinie i przesiąkłem nim do cna. Jako mały burząc uganiałem się za czarnym kauczukowym przedmiotem, by potem grać w poważnej drużynie, aż wreszcie wybrałem studia i zostałem trenerem. Hokej to coś więcej niż pasja, życiowy wybór. Lubię to robić i staram się, w to co robię, wkładać całe serce, by efekty satysfakcjonowały zawodników i kibiców.

I – jak Italia
Jeden z najwspanialszych okresów w mojej trenerskiej karierze. Pracowałem w urokliwym miejscu, w czołowym klubie Serie A i ze świetnymi trenerami. Bardzo mile wspominam ten okres również z tego powodu, że zdobyłem mistrzostwo Włoch z juniorami.

J – jak Janučuška
Dobry kolega, z którym współpracowałem 3,5 lata. Cenię go za to, że był dla mnie partnerem. Nieraz rola drugiego trenera ma różne oblicza. Nie byłem u niego tzw. „stojakiem”, podejmowaliśmy wspólnie decyzje, doceniał moje opinie. Mogliśmy o wszystkim rozmawiać.

K – jak krytyka
Nie tylko trener jest narażony na krytykę. Krytyka jest rzeczą normalną i trzeba nauczyć się z nią żyć. Ja na nią się nie obrażam. Prawdziwa cnota krytyk się nie boi.

L – jak lubię
Lubię filmy, różne gatunki, ale najlepiej relaksuję się podczas komedii. Ostatnio oglądałem dwie części Kac Vegas.

Ł – jak łzy
Tylko prawdziwy mężczyzna potrafi płakać. Nie wstydzi się łez. Były w moim życiu momenty, że polały się łzy, ze smutku i radości. Najlepiej wspomina się łzy wzruszeń z radości. Nie ukrywam, że jako trener uroniłem łezkę, w marcu tego roku, gdy z Sanokiem zdobyłem mistrzostwo Polski. Były to łzy szczęścia.

M – jak mistrzostwo
W przekroju czterech lat pracy z seniorami miałem możliwość dwukrotnie świętować mistrzostwo kraju. Uważam to za spore osiągnięcie. Na pewno każdy z tych złotych medali inny miał smak. Pierwszy zdobyty dla rodzinnego miasta. Drugi samodzielny dał więcej radości, co nie powinno nikogo dziwić.

N – jak nowinki techniczne
Każdy człowiek, nie tylko trener całe życie musi się uczyć, dokształcać. Jeśli tego nie robisz, to świat ci szybkim tempie ucieknie. Świat pędzi do przodu, wszystko się zmienia i żeby być na topie, trzeba być bardzo czujnym. Podglądać, czytać, analizować. W naszym kraju publikacji i seminariów związanych z hokejem nie uświadczysz. Nowinki techniczne są do zdobycia tylko poza granicami kraju. Mam kontakty we Włoszech i mogę powiedzieć o sobie, że jestem ”trendy”.

O – jak odpoczynek
Odpoczynek to ważna rzecz, ale ja mam go bardzo mało. Sezon praktycznie trwa 11 miesięcy. Nawet w okresie przerwy myślę o kolejnym sezonie, o przygotowaniach, jak urozmaicić trening, by zawodnicy nie byli nim znużeni, jakich dokonać wzmocnień. Jeżeli już znajdę czas na odpoczynek, to spędzam go w rodzinnym gronie.

P – jak polityka
Dla mnie temat tabu. Nie zajmuję się nią. W naszym kraju polityka to katastrofa.

R – jak rodzina
Rozłąka sprawia, że serce kocha bardziej. Rodzina jest dla mnie najważniejsza. Cenię żonę ( Barbara – przyp. aut), że przez tyle lat, kiedy byłem poza domem, była cierpliwa i wyrozumiała. 17 lat jesteśmy szczęśliwym małżeństwem. Mamy dwójkę wspaniałych chłopaków, z których jestem dumny. Kasper kończy gimnazjum, a Patryk w tym roku był do komunii. Jestem w stanie wiele poświecić rodzinie.

S – jak Szkoła Mistrzostwa Sportowego
Sześć lat spędziłem w SMS. W nim stawiałem pierwsze trenerskie kroki. Byłem asystentem Walerego Woronina w nowotarskiej SMS, a potem Wiktora Pysza. W Gdańsku już sam prowadziłem zajęcia. Porównanie z tamtej „szkółki” z obecną, to jak niebo i ziemia. Obecny SMS nie spełnia roli do jakiej był powołany. To miała być fabryka najlepszych w kraju zawodników. Obecnie produkcja nie jest wysokiej jakości. Brak „produktu”, który deptałby po piętach starszym zawodnikom w ekstraklasie. Ci mogą spokojnie spać, bo mają zapewnioną pracę. SMS to twór, który nie ma programu sportowego, a trafiają do niego zawodnicy z przypadku, a nie najlepsi. Dlatego trudno o dobre wyniki i zawodników wysokiej klasy.

T – jak taktyka
Jeden z elementów, który w sporcie odgrywa niebagatelną rolę. Taktyce poświęcam sporo uwagi na treningach, by potem można było z łatwością wdrażać ją w trakcie meczów.

U – ulubione powiedzonko
Idziemy na to chłopy – tymi słowami zwracam się do zawodników przed wyjściem na mecz.

W – jak Walek
Tata, który wiele osiągnął w hokeju. Sporo mu zawdzięczam. W trudnych momentach, przy podejmowaniu trudnych decyzji szkoleniowych zawsze mi pomaga. Konsultuję się z nim. Jest to człowiek z ogromnym bagażem doświadczeń zdobytych w zawodzie hokeista i trener. Byłoby grzechem nie skorzystać z takiej skarbnicy wiedzy. W polskim hokeju to historia. Szkoda, że niewykorzystana przez władze hokejowe, bo przecież wielu takich ludzi w kraju nie mamy.

Z – jak zapał do pracy
Zapału do pracy mi nie brakuje. Dzięki niemu staram się osiągać wyniki satysfakcjonujące mnie i ludzi, którzy mi zaufali. Mam nadzieję, że zapał pomoże mi zbudować w Nowym Targu drużynę, która osiągnie dobre rezultaty. Liczę, że w tym miejscu mój zapał do pracy się nie wyczerpie.

Wysłuchał Stefan Leśniowski

Komentarze







reklama