22.05.2012 | Czytano: 1726

Powiało optymizmem i normalnością

Miesiąc minął jak działa nowy zarząd MMKS Podhale, z którym sympatycy hokeja wiążą duże nadzieje. Trzeba przyznać, że zakasał rękawy i próbuje ratować 80- latka. Przede wszystkim w klubie zapanowała normalność, wróciły czasy, gdy drzwi klubu stały otworem dla każdego. Sportowe Podhale rozmawia z trzema nowymi członkami zarządu – Robertem Zamarlikiem (prezes), Agatą Michalską i Januszem Kmiecikiem.

Pozostała dwójka z poprzedniego zarządu – Mirosław Mrugała i Grzegorz Pustułka nie bierze czynnego udziału w pracach. – Zjawiają się, gdy są potrzebni wyjaśnić lub wyprostować pewne sprawy – mówi Robert Zamarlik. – Są na każde nasze żądanie. Chcą współpracować. Reagują pozytywnie na każdą naszą prośbę – dodaje Agata Michalska.

- Czy po miesiącu pracy macie państwo dla sympatyków hokeja „good news”?
Robert Zamarlik: - Oczywiście. Została podpisana umowa z Markiem Ziętarą, który będzie trenerem pierwszej drużyny. Trenerem wspomagającym Rafał Sroka, a kierownikiem Jacek Kubowicz.

- Mamy sztab szkoleniowy, tylko czy będą mieli kogo trenować?
RZ: - Oprócz Rafała Dutki, który dostał zatrudnienie w Tychach i Jarka Różańskiego, który przeniósł się do Oświęcimia, żaden inny zawodnik nie składał propozycji przejścia do innego klubu. Również kluby nie składały takiej oferty. Trenerzy mają więc zawodników. Prowadzimy rozmowy z sześcioma hokeistami, których widzimy w składzie, a którzy grali w poprzednim sezonie. Do wtorku mają czas, by się określić. Czy zostają, czy decydują się na grę w innym zespole.

- Nazwiska?
- RZ: - Na razie nie mogę powiedzieć o kogo chodzi, bo trwają negocjacje.

- Są to zawodnicy z pierwszej, drugiej piątki?
RZ: - I z pierwszej, i z drugiej plus bramkarz. Może to być też Zamarlik. Tylko nie wiem czy zechce grać (śmiech).

- Zamarlik już grał w pierwszej lidze po powrocie z Australii. Możemy pójść tym tropem i odkurzyć niektórych graczy, którzy zawiesili przedwcześnie łyżwy na kołku. Podczas meczu „wspaniałych” pomoc deklarowali byli reprezentanci kraju, w wieku najlepszym dla sportowca.
RZ: - Dobór zawodników zostawmy trenerowi. On dobrze wie, na kogo postawić. Ma postawione cele, a tym najważniejszym jest powrót Podhala do ekstraklasy.
Agata Michalska: - Ma wizję zespołu i to będzie jego decyzja.

- A co z zadłużeniem wobec zawodników, które może zamknąć drużynie drzwi do występów w pierwszej lidze? Mam na myśli nieotrzymanie licencji.
AM: - Nie ukrywamy, iż mamy dług wobec zawodników. Ci najważniejsi wystosowali już pisma do PZHL, na które odpowiedzieliśmy zgodnie z prawdą. Na razie nic nie wskazuje, byśmy mieli nie otrzymać licencji. Kontrakty rozkładały się na część podstawową, nagrody uznaniowej i premii meczowej. Każda z tych pozycji została uregulowana, ale nie w optymalnym wymiarze. Chcemy się z zawodnikami rozliczyć. Przyjęliśmy, że do września uregulujemy zalęgłości wobec nich.

- Ugody z nimi popisaliście? Na raty będziecie ich spłacać?
AM: - Nie uzgodniliśmy tej opcji z zawodnikami. Szukaliśmy porady u prawnika i dopuszczamy taki manewr. Oczywiście, jeśli zajdzie taka potrzeba.

- Ile wynosi dług klubu?
RZ: - 580 tysięcy wliczając w to zalęgłości wobec graczy z sezonu 2010/11. W tym są także zalęgłości wobec Urzędu Skarbowego i ZUS.
AM: - 130 tys. do Urzędu Skarbowego udało się rozłożyć na 12 rat różnej wysokości. Wnioski będziemy dopiero składali. 23 tys. jesteśmy winni ZUS-owi. Z tą kwotą poradzimy sobie w ramach aktualnej działalności.

- Strategia klubu wobec młodzieży?
RZ: - Młodzicy oraz żacy starsi i młodsi zostali zgłoszeni do ligi słowackiej. 28 maja odbędzie się spotkanie w Koszycach, na które udaje się Janusz Kmiecik i tam zostaną ustalone szczegóły. To ważny krok, żeby podnosić umiejętności dzieci.
AM: - Wsłuchujemy się w głosy rodziców, którzy twierdzą, iż za dużo jest spotkań w sezonie. W związku z tym wystąpimy do Małopolskiego Okręgowego Związku o zmianę systemu gry w tych grupach w kraju. Musimy występować w naszej lidze, gdyż nie dostalibyśmy zgody na grę za naszą południową granicą. Proponujemy opcję turniejową. To spowoduje, że będziemy ponosić niższe koszty utrzymania. Mamy nadzieję, że prezes MOZH przychylnie rozpaczy naszą propozycję. Chcemy dobrze szkolić, ale też ograniczać koszty.
RZ: - Świetną robotę robi Bogdan Dziubiński w pozyskiwaniu nowego narybku. Jest niesamowicie zaangażowany. Organizuje wiele spotkań w przedszkolach, szkołach, namawia dzieciaki do hokeja. Już mamy pierwszy odzew akcji. Czekamy na kolejnych nowych adeptów hokejowej sztuki. Czapka z głowy przed nim i przed pomagającym mu Rafałem Sroką. Wykonali kawal dobrej roboty.
AM: - Nie zapominamy także o starszych dzieciach. Ich też namawiamy do zapisywania się do sekcji. Będziemy ich uczyć jeździć na łyżwach. Być może wyłoni się zdolna jednostka, która uzupełni roczniki, w których mamy niedobór powstały z braku klas sportowych w poprzednich dwóch latach. Będą duże zmiany w obsadzie trenerskiej poszczególnych grup. Trenerzy jeszcze o tym nie wiedzą, bo jesteśmy przed spotkaniem z nimi. Zaproponujemy im, by oprócz prowadzenia własnej grupy, dwa razy w kwartale wspierali nabór Bogdana Dziubińskiego. Naszym zamiarem jest, aby w procesie treningowym młodzieży uczestniczyło minimum trzech trenerów.

- Wielu juniorów i juniorów młodszych będzie musiało występować w pierwszej lidze. Będziecie dysponowali wystarczającą ilością graczy, by zgłosić juniorów do rozgrywek?
- AM: - Centralnej Ligi Juniorów nie będzie, ze względu na szczupłość kadry. Trener bardzo poważnie rozważa możliwość przytulenia najzdolniejszych juniorów młodszych do pierwszej drużyny. Także finanse o tym zdecydowały, bo kosztorys występów w I ligi i CLJ niewiele się różni. Natomiast juniorzy młodsi będą grali w swoim roczniku.

- Co z kobiecym hokejem i unihokejem?
- Hokeistki zostaną zgłoszone do ligi seniorskiej, a unihokej… Muszę przyznać, że sekcji nie finansujemy. Nic na razie dla niej nie zrobiliśmy, ale niebawem to się zmieni. Chcemy rozszerzyć jej działalność. Organizowany będzie turniej w Niedzicy, a dochód z niego przeznaczony będzie na działalność sekcji.

- By zrealizować plany szkoleniowe nieodzowne są pieniądze. Czy jakiś sponsor bądź sponsorzy są na horyzoncie?
Janusz Kmiecik: - Całe społeczeństwo Podhala rzuca pieniądze. Część osób zawsze jest niezadowolonych, ale 90% deklaruje wsparcie. Trzeba koniecznie podkreślić, że wspaniałe jest społeczeństwo na Podhalu.
AM: - Nawet osoby, które kiedyś deklarowały, że nie chcą mieć już nic wspólnego z hokejem, okazuje się, że miały tylko moment zwątpienia. My na pewno go nie mamy i mieć nie będziemy. Rozmowy rozwijają się pozytywne, ale na ile pozytywne będą, to czas pokaże. Walczymy o każdego, dlatego tak ważne są dla nas media. Mówcie pozytywnie o hokeju. Ci, którzy dzisiaj mają podjąć decyzję, podejmują ją na podstawie tego, co usłyszą czy przeczytają. Wpływa to niekorzystnie i mama nigdy swoich pociech nie pośle do klubu. My nie mówimy, nie krytykuje nas. Zapewne będziemy popełniać błędy i taka krytyka będzie potrzebna. Oby tylko konstruktywna i prawdziwa.
RZ: - Nikt z nas nie jest alfa i omegą. Rozmowy, które prowadzimy ze sponsorami spoza Podhala są budujące. Podhale to nadal firma i nikt nie pyta, w jakiej jesteśmy lidze. Jeśli ktoś z zewnątrz słyszał o Podhalu, to ono zawsze kojarzy mu się z hokejem.

- Wasi poprzednicy twierdzili, iż jest kryzys ekonomiczny i rozmowy z potencjalnymi sponsorami zawsze kończyły się fiaskiem?
- Ode mnie nikt nie usłyszy, że jest kryzys ekonomiczny. Podjęliśmy się pracy w takim, a nie innym okresie i nie możemy narzekać. Pracujemy od 6 rano do północy. Traci na tym rodzina, ale chcemy klub wyprowadzić na prostą. To wymaga poświęceń, ale tym sobie głowy nie zawracamy. Każda pozytywnie załatwiona sporawa nas nakręca.
AM: - Nigdy nie zwątpiliśmy to, co robimy Wierzymy, że nasza misja się powiedzie.

- Wyszliście naprzeciw sympatykom klubu i otwarliście przed nimi szeroko drzwi. Dużo osób z tego zaproszenia skorzystało?
RZ: - Ściągnęły tłumy ludzi, co nas uradowało. Okazało się, że nie jest tak źle z naszymi sympatykami. Starają się nam pomóc jak mogą, służą radą i jak z rękawa sypali pomysłami. Wszyscy zjawili się ze świetnymi pomysłami i z możliwością ich wdrażania. To dodało nam energii do działania. Jesteśmy pełni optymizmu i sprzedajemy go innym. Nakręcamy się wzajemnie. Dziennikarzy również prosimy o optymizm. On jest nam potrzebny jak woda rybie.
AM: - Nie były to pomysły z kosmosu. Wszystkie do zrealizowania, ale w odpowiednim czasie.

- Co z Klubem 100?
AM: - Chcemy go reaktywować. To był świetny pomysł. Chcemy do niego zaprosić wszystkich tych, którym na sercu leży nowotarski hokej. Kolejna nowinka, to karty członkowskie. Dzisiaj członków mamy raptem 77. Gdy się o tym dowiedziałam, to byłam w szoku. Chcemy, aby każda grupa, sekcja miała swoich członków i swój budżet. Jeśli zbierze ich 100, to te pieniądze będą do dyspozycji grupy. To trenerzy będą podejmowali decyzję, na jakie cele je spożytkować.
RZ: - Sam trener nie będzie podejmował decyzji. Będzie musiał stworzyć projekt zaakceptowany przez radę rodziców. My stwierdzimy, czy wydatki są uzasadnione na wybrany cel. Każda grupa będzie pracować na siebie, gromadzic środki na swoje konto.

Rozmawiał Stefan Leśniowski

Komentarze







reklama