Mało tego w pierwszym finałowym spotkaniu to Górale okazali się lepsi. Szarotka musi dwukrotnie ich pokonać, pierwszy raz w sobotę, by przedłużyć nadzieję na kolejną mistrzowską koronę.
Pomóc w tym ma im trener reprezentacji naszego kraju, Szwed Patric Johansson. Dzisiaj przyjeżdża do Nowego Targu, poprowadzi ostatnie treningi przed bitwą o „życie” i opracuje strategię na sobotnie spotkanie. Unihokeiści Szarotki mają też nadzieję, że nazajutrz dojdzie do kolejnej potyczki. Czy Szwed okaże się zbawieniem?
Manewr z szwedzkim szkoleniowcem to nie nowość w nowotarskim unihokeju. Pierwsi szkoleniowca z kraju wielokrotnych mistrzów świata sprowadzili Górale (Mikaela Sjöqvista), również na finałowe potyczki (2009 rok) z odwiecznym rywalem. Za punkt honoru postawili sobie, że muszą utrzeć nosa Szarotce.
– Zdajemy sobie sprawę, że technicznie jesteśmy słabsi od Szarotki, dlatego główny nacisk trener kładzie na taktykę – mówił ówczesny prezes Górali, Dominik Siaśkiewicz.
Pierwszy manewr nie powiódł się. Górale się wykosztowali, ale nie zaprzestali spozierać w skandynawskie strony. W ubiegłym roku Piotr Kostela ustalał taktykę z drugim szkoleniowcem drużyny narodowej Olivierem Wrońskim, który mieszka i grał w Szwecji. Taktyka Olivera zdała egzamin. Górale wysadzili z „siodła” lokalnego konkurenta.
- Współpraca z Olivierem polegała na długich rozmowach przez Internet i telefon. Oliver wysyłał sporo materiałów, wskazówek, które później przekazywałem chłopakom na treningach. Mieliśmy seanse wideo, które miały na celu zobaczenie taktyki w akcji. Sposobu poruszania się, reagowania na sytuacje na boisku. Analizowaliśmy treningi i pierwszy mecz finałowy. To w połączeniu z bezgraniczną wiarą, że możemy przełamać 11-letnią hegemonię lokalnego rywala oraz zaangażowaniem przyniosły nam historyczny sukces – mówił wtedy Piotr Kostela.
Johansson, podobnie jak Wroński, wyśmienicie zna zawodników obu zespołów. Czy jego taktyka okaże się równie skuteczna, co Wrońskiego?
Stefan Leśniowski