09.01.2011 | Czytano: 1080

Łapie, bo gra inaczej

Oświęcimianie zwrócili się do nowotarżan o przełożenie spotkania. 24 godziny przed rozpoczęciem meczu dziewięciu zawodników gorączkowało, w tym dwóch bramkarzy. Chociaż byli tacy, którzy węszyli ( węszą – niepotrzebne skreślić) spisek przeciwko trenerowi. Ostatecznie w oświęcimskiej „kamadzie” zabrakło Jarosa, Klisiaka, Radwana, Piekarskiego, Valušiaka oraz Adriana i Sebastiana Kowalówków.

Wydawało się, że Podhale wykorzysta ten fakt i postara się o niespodziankę. Tymczasem unici nie mieli najmniejszych problemów, by wykazać wyższość nad góralami. – Oświęcimianie mają na tyle mocny skład, że nawet bez tych zawodników są mocni – twierdzi trener Podhala, Jacek Szopiński.

Od początku narzucili własny styl gry, spychający „Szarotki” do głębokiej defensywy. Podhale w pierwszej tercji sporadycznie zagrażało bramce gospodarzy. Tymczasem gospodarze w wielu okazji wykorzystali dwie, wtedy, gdy przeciwnik grał w osłabieniu. W obu przypadkach Zatko wpisał się na listę strzelców. Drugi gol był kuriozalny, krążek nim zatrzepotał w siatce odbił się od jednego z graczy, myląc Rajskiego. Golkiper Podhala ma jednak na sumieniu trzecie trafienie unitów, ale był najlepszym graczem zespołu w przekroju meczu. Przy trzecim golu opuścił swoje stanowisko pracy i Piotrowicz nie miał problemów z ulokowaniem ”gumy” w pustej bramce. Górale po tym golu próbowali atakować, ale kary wybijały ich z rytmu. Najczęściej na ławkę kar wędrował Czuy.

- Sędziowie w naszej lidze przyzwyczajeni do gry w szachy i są zdziwieni, że można grać ciałem. Każde wejście Kanadyjczyka jest traktowane jako nieczyste zagranie. Połowa z tych kar mu się nie należała. Łapie je bo gra inaczej. Natomiast puszcza się grę wysokim kijem, hakowanie, rzucenie na bandę... – złościł się szkoleniowiec Podhala.

„Szarotki” w drugiej tercji raz ulokowały krążek w bramce Unii. Jednak po analizie wideo arbiter nie rozpoczął gry ze środka lodowiska. Za to gol Flašar po zagraniu Jakubika został prawidłowo zdobyty.

- Pierwsza tercja z obu stron była niemrawa – przekonuje Jacek Szopiński. – Szkoda, że nie udało się wykorzystać chociaż jednej z kontr. Po przerwie mieliśmy pokazać inne oblicze, bardziej agresywne, zagrać z determinacją. Tymczasem już na początku strata gola podcięła nam skrzydła. Minęło troszkę czasu, gdy się otrząsnęliśmy, ale wtedy kary nas rozbiły. W ostatnich 20 minutach lepiej się prezentowaliśmy. Zdobyliśmy gola na 4:1 ( Różański trafił pod poprzeczkę z podania Czuya) i byliśmy bliscy kolejnych trafień. Szczęście jednak było przy Unii. W końcówce podarowaliśmy gospodarzom dwa gole. Nie potrafiliśmy wystrzelić krążka mając go na łopatce kija, podając go przeciwnikowi. Zagraliśmy źle, ale wynik jest za wysoki.

Unia Oświęcim – MMKS Podhale Nowy Targ 6:1 (2:0, 2:0, 2:1)
1:0 Zatko (Řiha, Wojtarowicz) 8:43 w przewadze,
2:0 Zatko (Wojtarowicz, Połącarz) 18:11 w przewadze,
3:0 Piotrowicz (Dronia, Bibrzycki) 21:20,
4:0 Flašar (Jakubik) 32:34 w podwójnej przewadze,
4:1 Różański (Czuy) 43:42,
5:1 Řiha 55:20,
6:1 Sękowski (Řiha, Modrzejewski) 57:50.

Sędziowali: Dzięciołowski (Bydgoszcz) – Kubiszewski (Katowice), Madeksza (Sosnowiec).

Unia: Witek – Gabryś, Flašar, Modrzejewski, Tabaček, Krajči – Dronia, Cinalski, Piotrowski, Jakubik, Bibrzycki – Zatko, Połącarz, Řiha, Stachura, Wojtarowicz oraz Sękowski. Trener Ladislav Špišiak.
MMKS Podhale: Rajski – K. Kapica, Łabuz, Czuy, K. Bryniczka, Różański – Dutka, Cecuła, Bakrlik, Jastrzębski, Baranyk – Sulka, Gaj, Bomba, Neupauer, Kmiecik oraz W. Bryniczka i Tylka.  Trener Jacek Szopiński.

Stefan Leśniowski

Komentarze







reklama