05.09.2010 | Czytano: 1450

Klasa A: Orawa liderem

Nie ma już drużyny niepokonanej w podhalańskiej klasie A. Tylmanowianie zerwali skalp Czarnym i tym samym zrzucili z fotela przodownika piłkarzy z Czarnego Dunajca. Wykorzystała to Orawa, pokonując Orkan. Odnotować wypada historyczną wygraną Chabówki w tej klasie rozgrywkowej. Bez zdobyczy punktowych pozostaje ZOR, który jak przed rokiem rozpoczął rozgrywki z niskiego pułapu. W meczu o tzw. sześć punktów uległ Sokolicy.

 

 

  

Sokolica Krościenko – ZOR Frydman 3:1 (3:0)
Bramki: Orkisz 3, 5, Jawor 20 – S. Janczy 49.

Sędziował Andrzej Opacian z Ratułowa.
Żółte kartki: Adamczyk, Jawor – Zygmond, J. Iglar, K. Milaniak.

Sokolica: Kacwin – Plewa, M. Bobak, Waksmundzki, Adamczyk, Zawalski, K. Topolski (46 Kudas), Czerwiec, Jawor (88 Wojtarowicz), Wojtyczka (75 Wybraniec), Orkisz.
ZOR: M. Janczy – J. Iglar, M. Błachut, Zygmond, S. Janczy, Dwornicki, K. Milaniak, B. Brynczka, H. Iglar, D. Milaniak, E. Brynczka.

Sokolica w pierwszych 20 minutach znokautowała przeciwnika. Zadała mu trzy ciężkie ciosy, po których już się nie pozbierał. W 3 minucie Jawor zagrał do Orkisza, a ten posłał piłkę wzdłuż bramki. Akcję zamknął Orkisz i podcinką nad bramkarzem ulokował futbolówkę w siatce. Nie upłynęły dwie minuty i ponownie Orkisz odbierał gratulacje od kolegów. Znowu akcję zapoczątkował Jawor, a Orkisz technicznym strzałem z 10 metrów nie dał najmniejszych szans M. Janczemu. W 20 minucie Czerwiec z pola karnego odegrał piłkę na 20 metr do nadbiegającego Jawora, a ten tuż przy słupku umieścił piłkę w bramce. Chwilę później Plewa idealnie obsłużył Jawora, a M. Janczy instynktownie obronił uderzenie piłkarza Sokolicy. Napór miejscowych trwał nadal. W 39 min. Wojtyczka znalazł się w sytuacji sam na sam i nie zdołał pokonać ostatnią instancję przyjezdnych. 4 minuty później Waksmundzki otrzymał prezent od S. Janczego i zaskoczony uprzejmością rywala z 10 metrów trafił wprost w bramkarza. Goście w pierwszych trzech kwadransach stworzyli jedną sytuację. W 13 minucie uderzenie z dystansu D. Milaniaka było minimalnie niecelne.

Wydawało się, że po przerwie kolejne gole będą kwestią czasu. Tymczasem po rzucie rożnym piłka ugrzęzła w błocie pod bramką Kacwina i S. Janczy posłał ją między nogami golkipera do siatki. Gol ten odmienił przyjezdnych, którzy nie mając nic do stracenia zaczęli śmielej atakować. W 66 minucie poprzeczka, po uderzeniu Błachuta z 25 metrów, uratowała gospodarzy od utraty gola. Z kolei w 80 min. po dośrodkowaniu z wolnego B. Brynczka trafił w słupek. Gospodarze również mieli sytuacje golowe. Orkisz w 53 min. nie trafił do pustej bramki, a 4 minuty później po koronkowej akcji Wojtyczka trafił w bramkarza.

Piłkarze Sokolicy dedykują zwycięstwo koledze z drużyny Tomkowi Zającowi, który wczoraj zmienił stan cywilny. Redakcja „Sportowe Podhale” życzy młodej parze wszystkiego najlepszego na nowej drodze życia.


Lubań Tylmanowa – Czarni Czarny Dunajec 2:0 (2:0)
Bramki: Kurnyta 21, J. Noworolnik 30.

Sędziował Jerzy Cetnarowski z Nowego Sącza.
Żółte kartki: M. Piszczek – Zmarzliński, Kantor.

Lubań: Fałowski – Kasprzak, Michalik, Tomczak (85 W. Noworolnik), P. Ciesielka, T. Udziela (70 Wiatr), J. Piszczek, M. Piszczek, K. Ciesielka, K. Kurnyta (78 Podgórski), J. Noworolnik (60 M. Konopka).
Czarni: Czyż (46 Kajmowicz) – Gacek, Tylecki, Zamrzliński, Kantor, Papież, Bandyk, A. Głowacz, Bulas (46 Tylka), Cikowski, M. Głowacz (80 J. Głowacz).

Tylmanowanie po falstarcie w lidze złapali już właściwy rytm i od pierwszego gwizdka sędziego narzucili swoje warunki gry. Lider był w szoku, w pierwszych trzech kwadransach nie tylko nie zagrażał bramce strzeżonej przez Fałowskiego, ale miał ogromne problemy z przedostaniem się na połowę gospodarzy. Ich akcje szybko były rozbijane w strefie środkowej i pod ich świątynią pachniało golem. Piłka tylko dwa razy zatrzepotała w siatce przyjezdnych, a powinna jeszcze trzy razy. Wynik spotkania otworzył Kurnyta, po dwójkowej akcji z J. Noworolnikiem. Strzelec gola w polu karnym „złamał” akcję do środka i uderzył nie do obrony po długim rogu. Czyża po raz drugi do kapitulacji zmusił J. Noworolnik. Okazał się najsprytniejszy w zamieszaniu podbramkowym.

Po przerwie nadal stroną dyktującą warunki gry byli gospodarze. Niemniej nie atakowali już z taką determinacją, bardziej koncentrowali się, by nic złego nie wydarzyło się pod ich świątynią. Rozbijali chaotyczne ataki lidera i sami wypracowali sobie cztery okazje, z których co najmniej dwie powinny zakończyć się golem. Czarni nie mieli sposobu na sforsowanie defensywy tylmanowian. Tylko raz byli bliscy szczęścia w zamieszaniu podbramkowym.


Poroniec Poronin – Wiatr Ludźmierz 0:1 (0:0)
Bramka: R. Słaboń 61.

Sędziował Marcin Niewiarowski z Rokicin Podhalańskich.
Żółte kartki: Borkowski, B. Słaboń, R. Słaboń.

Poroniec: M. Gutt – Wysocki, Galica (55 Tatar), Rzadkosz, Bobak, Papież, Matkowski, D. Grela, Stasik, Ustupski, Łukaszczyk.
Wiatr: M. Handzel – G. Handzel, Mrożek, Dobrzyński, Luberda (65 Cebulski), Rajczak, Borkowski (65 Tylka), Cholewa, R. Słaboń (83 Granat), J. Siuta, B. Słaboń.

Podstawowy bramkarz Wiatru podczas meczu juniorów ujrzał czerwoną kartkę i nie mógł wystąpić w Poroninie. Zastąpił go M. Handzel, który niedawno dopiero rozpoczął treningi. Trema go nie zjadła. Pewnie poruszał się między słupkami. Wyłapywał niedokładne dośrodkowania, a w 40 minucie popisał się fenomenalną obroną uderzenia Łukaszczyka. Ten piłkarz Porońca był najbardziej aktywny w pierwszej połowie. Strzelał z dystansu, próbował też zaskoczyć golkipera Wiatru głową, ale piłka pofrunęła nad poprzeczką. To była wyrównana odsłona, w której większość akcji toczyła się w środku pola. Żadnej z drużyn nie udało się zdominować tej strefy boiska. Wiatr wypracował sobie jedną świetną okazję, ale nie cieszył się ze zdobyczy bramkowej, gdyż B. Słaboń przegrał pojedynek sam na sam z ostatnią instancją miejscowych.

W 61 min. goście wykonywali rzut rożny. Piłka uderzona została na krótki słupek i przepięknym szczupakiem popisał się R. Słaboń. Futbolówka wylądowała pod poprzeczką. Goście – jak się później okazało - mieli stuprocentową skuteczność. Nie wypracowali już sobie golowej sytuacji. Gospodarze bowiem rzucili się do huraganowych ataków. Zamykali gości na ich połowie, ale świetnie spisywała się ich obrona, a w bramce nieprawdopodobnymi interwencjami popisywał się M. Handzel. Najbardziej koszmarne sny z jego powodu będzie miał Łukaszczyk, który zmarnował trzy „setki”.


Wierchy Rabka – Babia Góra Lipnica Wielka 1:0 (0:0)
Bramka: Tupta 55.

Sędziował Krzysztof Handzel z Raby Wyżnej.

Wierchy: Karnicki – B. Czyszczoń, Majerski, Zając (87 M. Zachara), Danek, Śmieszek, W. Zachara, Pędzimąż, Świder (84 Nawara), Jagosz, Tyrpa.
Babia Góra: Karkoszka – Lichosyt (80 G. Kucek), K. Kucek, Jazowski, Michalak, T. Mikłusiak, P. Kucek, Machajda (65 Węgrzyn), Kudzia, T. Lach, G. Skoczyk.

Gospodarze mieli więcej zgry, ale razili nieskutecznością. Próbowali różnych sztuczek, najczęściej z dystansu, ale ani Jagosz, ani Pędzimąż, ani też W. Zachara nie potrafili się wstrzelić. W 45 minucie po rzucie rożnym byli bliscy objęcia prowadzenia. Piłka jednak po uderzeniu Tupty ostemplowała poprzeczkę. Goście również próbowali szczęścia strzałami z dystansu. Po jednym z nich piłka trafiła w słupek ( K. Kucek).

Po zmianie stron gra się zaostrzyła. Piłkarze co rusz padali na murawę i zwijali się z bólu. Arbiter uznał, że faule wynikały nie ze złośliwości, ale z mokrego i błotnistego boiska. Nie zdecydował się więc na pokazanie żółtego kartonika. Gospodarze mieli też do niego pretensje, że nie podyktował „jedenastki” za podcięcie Pędzimęża.

O losach spotkania zdecydowała akcja z 55 minuty. Tupta zdecydował się na strzał z ok. 25 metrów, do tego lewą nogą, którą w takich przypadkach bardzo rzadko używa. Piłka zatoczyła łuk i wpadła pod poprzeczkę w przeciwległy róg bramki. Gol place lizać! Czyszczoń i Jagosz próbowali skopiować jego wyczyn, ale piłka fruwała obok bramki. Rabczanie w końcówce opadli z sił, ale lipniczanie nie potrafili tego wykorzystać.

W zespole gospodarzy zadebiutował pozyskany z Sandecji Nowy Sącz Rafał Danek.


Zapora Kluszkowce – Jarmuta Kolex Szczawnica 1:3 (0:2)
Bramki: samobójcza 66 - Hyła 8, Pietrzak 30, Borucki 77.

Sędziował Konrad Kolak z Nowego Sącza.
Żółte kartki: K. Potoczak, Plewa – Ł. Wiercioch, Dawid Wiercioch.

Zapora: M. Ślęzak - R. Ślęzak (88 Bibro), M. Jandura, Firek, R. Jandura, Kobylarczyk, M. Jędrol, K. Potoczak, Hołyst, Zatłokiewicz (46 Majdański), Plewa (65 Skupień).
Jarmuta Kolex: Bobak – Dawid Wiercioch, Dominik Wiercioch, Pape Diop Abdoviaye (65 Ł. Wiercioch), Borucki, Pietrzak, Darlewski, W. Wiercioch, Lichoń, Michalik (70 Kaliciecki), Hyła (88 Waruś).

Zziębnięta publiczność zawiedzona była postawą obydwu drużyn. Ciężkie boisko nie sprzyjało finezyjnej grze. Liczono, że zimno zmusi piłkarzy do żwawszego poruszania się po murawie. Nic z tego. Sporo w ich grze było przypadku.

Gospodarze posiadali optyczną przewagę, długo rozgrywali piłkę i chyba takim sposobem sami się uśpili. Cwany rywal tylko na to czekał. Pierwszy raz ukąsił w 8 minucie. Długa piłka z własnej połowy zaskoczyła miejscowych. Słabą komunikację między obrońcą i bramkarzem wykorzystał Hyła, który z 10 metrów trafił w dolny róg bramki. Drugie ukąszenie nastąpiło po dwóch kwadransach. Bramkarz obronił strzał piłkarza Jarmuty i zrobiło się potworne zamieszanie. W nim najsprytniejszy okazał się Pietrzak, który wyłuskał futbolówkę z gąszczu nóg i z 2 metrów trafił pod poprzeczkę. Gospodarze też mieli swoje szanse, lecz Michalik nie wykorzystał sytuacji sam na sam. W 27 minucie, po rzucie wolny K. Potoczaka, golkiper gości „wypluł” piłkę, ale żaden piłkarz Zapory nie zdążył z dobitką i Bobak szybko zdołał nakryć futbolówkę.

W 66 minucie W. Wiercioch tak niefortunnie interweniował przy rzucie rożnym, że zaskoczył własnego bramkarza. Gospodarze mimo kontaktowej bramki nie zdołali dogonić Jarmuty. Więcej, w 77 minucie Borucki kapitalnym strzałem z 18 metrów z wolnego trafił pod poprzeczkę.


Orawa Jabłonka – Orkan Raba Wyżna 4:2 (3:1)
Bramki: Zahora 25, 36, Owsiak 37, 70 – samobójcza 30, Możdzeń 54.

Sędziował Jerzy Drabik z Nowego Targu.
Żółte kartki: Kita – Marcin Szklarz.

Orawa: Guzik – Marcin Nowak, Mateusz Nowak, Kita (65 Cieluch), Zahora, D. Kucek, Stokłosa (60 Zembol), Matonóg, Janiczak, Owsiak, M. Czapp.
Orkan: Marcin Szklarz – Michał Czyszczoń, Radoła, Możdżeń, Klasa, Bala, Urbaniak, K. Bochnak, Pustułka, Cieślak (81 Bogdał), H. Bochnak (46 Brynkus).

Pierwsze trzy kwadranse zdecydowanie dla gospodarzy. Goście, którzy przyjechali w bardzo eksperymentalnym składzie, bez sześciu podstawowych zawodników ograniczali się jedynie do destrukcji. Nie mieli siły ognia w ataku. Dwukrotnie sprawdzili refleks Guzika, ale ten nie dał się zaskoczyć. Rywal go nie pokonał, ale kolega z drużyny. W 30 minucie trafił głową w samo okienko. Golkiper gospodarzy nie miał najmniejszych szans na skuteczną interwencję. Natomiast Orawa od razu ruszyła z kopyta i już w pierwszym kwadransie miała trzy „setki”, ale... nie siadło. W 25 minucie objęła prowadzenie po stałym fragmencie gry. Dośrodkowanie z rzutu rożnego wylądowało na główce Zahory, a chwilę później piłka trzepotała w siatce. Minuty 36 i 37 okazały się zabójcze dla gości. Najpierw Zahora lobikiem przerzucił bramkarza, a chwilę później D. Kucek idealnie obsłużył Owsiaka, który zmieścił piłkę w krótkim rogu bramki Orkana.

Po zmianie stron Możdżeń zdobył kontaktową bramkę strzałem z 20 metrów. Ostatnie słowo należało do gospodarzy. Błąd bramkarza gości wykorzystał Owsiak, który nie miał problemów z ulokowaniem futbolówki w pustej bramce.


KS Chabówka – Huragan Waksmund 2:1 (1:1)
Bramki: M. Zając 27, B. Mrożek 82 – A. Mroszczak 32.

Sędziował Mateusz Pietruch z Zakopanego.
Żółte kartki: Warciak – A. Mroszczak.
Czerwona kartka: A. Mroszczak 87 min. druga żółta.

Chabówka: Kaliński – Krzysztof Rapacz, Chojecki, Filipek, T. Czyszczoń, Książek, M. Zając, Warciak, J. Zając (88 Repelowicz), Kamil Rapacz (46 Czyszczoń), Nawara (75 Kołodziej).
Huragan: Rejczak – Cyrwus, Budz, Waksmundzki, P. Bryja, Handzel, Oraczko (85 B. Mroszczak), B. Drożdż, Garcarz (71 Prędki), Sz. Drożdż, A. Mroszczak.

- takich meczów nie wolne przegrywać. Stworzyliśmy więcej sytuacji, nawet z tych z gatunku 200% i zeszliśmy z boiska pokonani – mówi kierownik Huraganu, Józef Mroszczak. – Rywal z zimną krwią wykorzystał dwa nasze błędy. Już w 12 minucie powinniśmy objąć prowadzenie, lecz uderzenie Oraczko z 25 metrów obronił Kaliński. Potem Sz. Drożdż w dogodnej sytuacji trafił wprost w bramkarza. W naszym przypadku sprawdziło się powiedzenie do trzech razy sztuka. A. Mroszczak, który nie dokończył meczu, gdyż w 87 minucie ujrzał drugi żółty kartonik, trafił z 20 metrów. Tuż przed przerwą idealną sytuację miał Sz. Drożdż, lecz trafił w bramkarza, a dobitka B. Drożdża również nie znalazła drogi do siatki. W 59 minucie A. Mroszczak z wolnego ostemplował słupek, a dobitka z 3 metrów Sz. Drożdża znowu padła łupem golkipera. Jeszcze w doliczonym czasie gry „setkę” zmarnował B. Drożdż. Z siedmiu metrów nie zdołał pokonać bramkarza.

LP
DRUŻYNA
MECZE
PUNKTY
BRAMKI
1
Orawa
5
13
20-8
2
Czarni
5
12
13-4
3
Jarmuta
5
12
9-6
4
Babia Góra
5
9
10-7
5
Wiatr
5
9
10-10
6
Lubań
5
9
9-9
7
Orkan
5
7
14-16
8
Wierchy
4
7
6-9
9
Poroniec
4
6
13-6
10
Chabówka
4
4
7-16
11
Huragan
5
3
6-9
12
Zapora
5
3
12-16
13
Sokolica
5
3
9-14
14
ZOR
4
0
4-14

 

Stefan Leśniowski

Komentarze







Tabela - Klasa B gr. 1

Lp Drużyna Mecze Punkty
1. Skałka Rogoźnik/Stare Bystre 6 10
2. Unia Naprawa 5 13
3. KS Luboń Skomielna Biała 6 12
4. Szarotka Rokiciny Podhalańskie 5 10
5. Skawianin Skawa 6 8
6. KS Lawina Spytkowice 6 8
7. Delta Pieniążkowice 6 7
8. Janosik Sieniawa 5 4
9. Podgórki Krauszów 6 3
10. Krokus Pyzówka 5 0
zobacz wszystkie tabele

Terminarz

zobacz więcej
reklama