29.08.2010 | Czytano: 1222

Strzelecka anemia

Gdańszczanie nie zbojkotowali spotkania o Puchar Polski z MMKS Podhale, chociaż uczynili to dwa dni wcześniej, nie przyjeżdżając do Jastrzębia. Powodem były zaległości finansowe wobec zawodników, a więc nic nowego w polskim hokeju. Mecz w Nowym Targu uratowała obietnica sterników Stoczniowca, że do 10 września wypłacą zaległe pieniądze. Nie przyjechał z drużyną trener Tadeusz Obłój.

- Obchodzi 60 urodziny i wyjechał do Niemiec – informuje Marek Kostecki, który go zastępował. – Młodzież Podhala zrobiła na mnie duże wrażenie, ale brakowało jej wykończenie. Taktyka gry z kontry zdała egzamin. Dla nas ten mecz był kolejnym etapem przygotowań do ligi. Brakuje nam sił, gdyż nie trenowaliśmy od maja do lipca.

Pochwały uzasadnione, bo górale 75% czasu gry przesiadywali w tercji rywala. Kręciły kręciołki, ale mało oddawali strzałów. Ostatnie podanie nie dochodziło do adresata. Jeśli już doszło, to Odrobny pokazał, że zna swój fach. Byle jaki strzał nie go nie zaskoczył, w przeciwieństwie do vis a vis Mrugały. Ostatnia instancja znad morza skapitulowała tylko raz po dobitce. „Wypluł” przed siebie strzał, a Michalski z uprzejmości skorzystał. Mrugałę, który strzegł bramki w pierwszej tercji obciążają wszystkie trzy gole. Pierwszy wpadł mu nad ramieniem w długi róg, drugi w krótki po jego kiju z ostrego kąta pod poprzeczkę, a przy trzecim nie zamknął parkanów. Dlatego sympatyków Podhala cieszy fakt, iż Tomasz Rajski został zawodnikiem „Szarotek”, podobnie jak Jarek Różański. Obaj zerwali kontrakty z Zagłębiem z powodu zaległości finansowych. Nie mogli jeszcze zagrać z gdańszczanami, gdyż nie zostali zgłoszeni do PZHL.

Po przerwie do bramki wszedł Furca. Po sześciu minutach musiał jednak wyjmować krążek z siatki. Ból był tym większy, że gol stracony został w liczebnej przewadze. Sędzia też w pewnym momencie pogubił się na tafli. Gwizdnął to co nie powinien i zaostrzył sytuację. By ja utemperować zaczął odsyłać zawodników na ławkę kar. Bombę w drugiej tercji odesłał pod prysznic. Prezes MMKS, Mirosław Mrugała nie podpisał protokołu, twierdząc, iż ma nagranie wideo, które nie potwierdza, iż to nie jego zawodnik zaatakował z główki, lecz Odrobny.

- Bramkarze puszczają, ale gdzie są napastnicy? – pytał Jacek Kubowicz. – Co z tego, że ładnie gramy, większość czasu spędzamy w tercji rywala, skoro nic z tego nie wynika? W hokeju liczą się gole, a nie wrażenia artystyczne. Za te ostanie punkty przyznaje się w jeździe figurowej. .

- Dużo jeździmy, robimy szumu w tercji rywala, ale nie strzelamy goli – przyznaje Marcin Kolusz, który przed południem chrzcił córeczkę. – Musimy solidnie popracować nad wykańczaniem akcji i koncentracją. Musimy się też skoncentrować na grze taktycznej. Każdy mecz dostarcza nam jakieś lekcji, teraz od nas zależy, czy wyciągniemy z niej wnioski.

MMKS Podhale Nowy Targ – Stoczniowiec Gdańsk 1:5 (1:3, 0:1, 0:1)
1:0 Michalski (D. Kapica) 7:42 w przewadze,
1:1 Janečka 9:16,
1:2 Marzec 13:41,
1:3 Jankowski (Marzec, Ziółkowski) 18:42,
1:4 Ziółkowski (Jankowski) 25:24 w osłabieniu,
1:5 Jankowski (Ziółkowski) 54:14.

Sędziowali: Dzięciołowski – Kasprzyk, Młynarski (Bydgoszcz).
Kary: 33- 26 min.
Widzów 500.

MMKS Podhale: Mrugała (20:00 Furca) – Łabuz, K. Kapica, Kmiecik, K. Bryniczka, D. Kapica – Dutka, W. Bryniczka, Malasiński, Kolusz, Michalski – Gaj, Sulka, Ziętara, Neupauer, Bomba – Cecuła, Marek, Szumal, Puławski, Tylka.
Stoczniowiec: Odrobny – Kostecki, Kwieciński, Skutchan, Janečka, Steber – Smeja, Maciejewski, Marzec, Ziółkowskim Jankowski – Rompkowski, Kabat, M. Wróbel, B. Wróbel, Wróblewski.

Tekst Stefan Leśniowski
Zdjęcia Mateusz Leśniowski

Komentarze







reklama