22.03.2023 | Czytano: 1691

PHL. Tyszanie uciszyli fanów Unii

Odporność psychiczna i odpowiedzialność – to klucz do zwycięstwa w siódmym spotkaniu tych drużyn. Tak mówili eksperci.



 
I trudno im nie przyznać racji, tym bardziej, iż w tej parze mieliśmy już momenty braku odpowiedzialności, które zaważyły na wyniku spotkania, a nawet odwróciły losy serii. Najbardziej oświęcimianie mogą pluć sobie w brodę, bo już zmarnowali dwie szanse na awans do finału. Prowadząc 2:0 w serii, a także 2:0 po 40 minutach trzeciego starcia, Bezuszka podał rękę rywalowi. Jego faul w środkowej tercji był bardzo kosztowny. Wsadził tyszan na konia, na którym zaczęli galopować. Kolejny brak odpowiedzialności unitów można było zauważyć w szóstej konfrontacji w Tychach. Unia z wielkim mozołem odrobiła straty i w końcówce po golu Dziubińskiego wyszła na prowadzenie. Wtedy  goście złapali karę za nadmierna ilość graczy na tafli i przeciwnik doprowadził do wyrównania. Mało tego, podobne przewinienie przytrafiło im się 16 sekund przed regulaminowym czasie gry. Dogrywkę grali w osłabieniu, a potem… Smutni wracali do domów. 
 
Gospodarze nie wyciągnęli wniosków z poprzednich wpadek. Znowu trzymali gościa na dystans, ale… do czasu. Znowu błędy w defensywie i nieskuteczność sprawiła, iż finał będzie śląski.
 
Zacięta pierwsza tercja, która zakończyła się zdobyczą bramkową gospodarzy. Laakso z koła bulikowego uderzył w stronę bramki, a Want trącił krążek i zatrzepotał w siatce. Tyszanie rzucili się do ataków, a miejscowi nastawili się na kontry. Goście mieli optyczną przewagę, ale groźniejsze były udziałem gospodarzy.
 
Oświęcimianie aż do 32 minuty kontrolowali wydarzenia na tafli. Mieli dwie wyśmienite okazje na podwyższenie rezultaty (Cichy, Szczechura).  Niewykorzystane sytuacje lubią się zemścić. Tyszanie nie zagrażali ich bramce, ale… W tejże minucie błąd popełnił Jerofejevs  przy wyprowadzaniu krążka. Stracił go i goście zdołali doprowadzić  do wyrównania. Boivin dołożył łopatkę kija do crossowego podania na drugim słupku. Miejscowi coraz więcej popełniali błędów w defensywie, a tyszanie poszli za ciosem. Po kolejnym „wielbłądzie”  tyszanie w trójkę atakowali bramkę Lindskouga. Szturc znalazł lukę między parkanami bramkarza. Unia miała okazje na wyrównanie, ale zawodziła pod bramka Fuczika.
 
Trzecia tercja to bicie głową w mur oświęcimian, którzy atakowali, długimi minutami przebywali w tercji rywala. Nie potrafili jednak skruszyć defensywę i Fuczika. Nawet gry w przewadze nie potrafili zamienić na gole.  
 
Tauron Re-Plast Unia Oświęcim - GKS Tychy1:2 (1:0, 0:2, 0:0)
1:0 Wanat – Laakso (6:52)
1:1 Boivin – Ciura – Dupuy (31:42)
1:2 Szturc – Komorski – Bizacki (36:45)
Stan rywalizacja do czterech wygranych 3:4. Awans GKS Tychy.
Unia: Lindskoug – Djukow, Jerofejevs, Laako, Wanat, Prusak - Pangełow Jułdaszow, Jakobsons, Da Costa, Cichy, Szczechura – Bezuszka, P. Noworyta, Ahopelto, Dziubiński, Padakin – M. Noworyta, Denyskin, S. Kowalówka, Krzemień, Sołtys.  Trener Nik Zupancic.
Tychy: Fuczik – Pociecha, Kaskinen, Szedivy, Komorski, Szturc - Bagin, Bizacki, Gościński, Starzyński, Jeziorski –  Younan, Nilsson, Mroczkowski, Boivin, Dupuy – Ubowski, Ciura, Juhola, Galant, Marzec. Trener Andriej Sidorenko.
 
Stefan Leśniowski
 

Komentarze









reklama