20.03.2023 | Czytano: 2911

PHL. Byli w ogródku i witali się z gąską…

Tyszanie byli pod ścianą po porażce w Oświęcimiu. Dzisiaj musieli wygrać, by pozostać w grze. Czy własne lodowisko będzie handicapem?


 
Tyszanie objęli prowadzenie po błędzie Lindskoug, który nie złapał krążka uderzonego z koła bulikowego blisko bandy. Krążek przedarł się do siatki pod jego pachą. Goście byli oszołomieni po tym ciosie. Zbyt łatwo gospodarze ogrywają ich obronę.  W dodatku ich ostatnia instancja niepewnie interweniowała. Zresztą za moment przy drugim golu też nie zachował się jak klasowy golkiper. „Wypluł” krążek po strzale Mroczkowskiego, a Jeziorski wykorzystał to z zimna krwią. Oświęcimianie nic nie zrobili, by wynik był bardziej korzystny dla nich. Hokeiści z piwnego miasta grali z większą determinacją.
 
Goście w przewadze rozpoczęli drugą odsłonę, ale nie potrafili zagrozić bramce Fuczika. Wydawało się, że unici grają od niechcenia, ale chyba tym uśpili przeciwnika. Wyprowadzili zabójczą kontrę. Długie podanie do Wanata, a ten mógł już strzelać, ale zauważył Laakso, który trafił w przeciwny róg bramki. Unia wróciła do żywych, bo zaczęła lepiej się prezentować,  przede wszystkim stwarzali sytuację. Ich impet został zatrzymany przez karę Krzemienia, niegroźny strzał Nilssona, krążek odbił się od Dziubińskiego i zaskoczył bramkarza.  Unia faulując nie pomagała sobie.
 
Unia przez 98 sekund grała w piątce przeciwko trójce rywali. Bardzo szybko została wykorzystała przez Da Costa i goście jeszcze przez 74 sekundy grali w pojedynczej przewadze. Gospodarze nie pomagali sobie, bo za chwile Starzyński powędrował na ławkę kar. Unia stanęła ogromną szansą na wyrównanie, ale… Dziubiński faulował i udał się do miejsca odosobnienia. Karę za chwilę otrzymał Dupuy i przyjezdni doprowadzili do wyrównania. 84 sekundy później oświęcimianie za sprawą Dziubińskiego objęli prowadzenia.  Unia była blisko finału, ale kara (nadmierna liczebna graczy na lodzie) i Komorski doprowadził do dogrywki.  
 
Dogrywkę Unia rozpoczęła w osłabieniu, bo kolejny raz oświęcimianie mieli nadmierną liczbę graczy na tafli. Dwie takie kary w półfinale, w tak ważnym meczu,  to masakra. No i zemściło. W środę siódme spotkanie w Oświęcimiu.
 
GKS Tychy - Tauron Re-Plast Unia Oświęcim 5:4 D (2:0, 1:1, 1:3;1:0)
1:0 Gościński – Nilsson – Younan (6:19)
2:0 Jeziorski – Kaskinen – Mroczkowski  (11:24)
2:1 Laakso – Wanat – Jerofejevs (26:27)
3:1 Nilsson – Szturc (30:04 w przewadze)
3:2 Da Costa – Padakin – Cichy (47:19 w podwójnej przewadze)
3:3 Pangiełow Jułdaszew – Da Costa  (49:55 w przewadze)
3:4 Dziubiński – Laakso  -Padakin  (51:19 w przewadze)
4:4 Komorski – Dupuy – Jeziorski  (55:35 w przewadze)
5:4 Komorski – Mroczkowski (62:13)
Stan rywalizacja do czterech wygranych 3:3
Tychy: Fuczik – Pociecha, Kaskinen, Szedivy, Komorski, Szturc - Bagin, Bizacki, Gościński, Starzyński, Jeziorski –  Younan, Nilsson, Mroczkowski, Boivin, Dupuy – Ubowski, Ciura, Juhola, Galant, Marzec. Trener Andriej Sidorenko.
Unia: Lindskoug – Djukow, Jerofejevs, Da Costa, Dziubiński, Padakin – Pangełow Jułdaszow, Jakobsons, Ahopelto, Cichy, Szczechura - Bezuszka, P. Noworyta, Sołtys, Krzemień, S. Kowalówka – M. Noworyta, Paszek, Laakso, Wanat, Prusak. Trener Nik Zupancic.
 
Stefan Leśniowski
 

Komentarze







reklama