02.04.2021 | Czytano: 5096

Produkcja ruszyła i są pierwsze efekty

- Mamy za zadanie, ogrywać i wyprodukować graczy dla pierwszego zespołu – powiedział po jednym z meczów trener MMKS Podhale, Jacek Szopiński.



 
Po ostatnim gwizdku w sezonie  może być zadowolonym.  Prowadził trzy zespoły, na trzech frontach, ale praktycznie w większości  byli to ci sami zawodnicy, z rocznika juniora młodszego.  Występowali nie tylko w swojej kategorii wiekowej, ale tworzyli też trzon drużyny juniora starszego i nabierali doświadczenia i ogrania w pierwszej lidze.  Tylko nieznacznie „młodym” pomagali ciut „starsi”, których nie było zbyt wielu. W MHL w kilku meczach wystąpili gracze z pierwszego zespołu „Szarotek”. Pocieszające jest, że pojawili się gracze, o których głośno było podczas finałów mistrzostw Polski juniorów młodszych i starszych.
 
Doskonała lekcja
 
- Liga MHL była open i stąd poziom był dobry – mówi trener Jacek Szopiński. – Dokooptowanie zespołów juniorskich było najlepszym rozwiązaniem, bo przy obecnym potencjale juniorskim w kraju, trudno byłoby stworzyć samodzielne i regularne rozgrywki dla tej grupy wiekowej. Podobnie jak dla juniora młodszego.  Bez tych zespołów pierwsza liga byłaby kadłubowa, a tak mogła zagrać szersza grupa zawodników.  Dla naszego klubu i zawodników była to świetna sprawa, doskonała lekcja.  Dysponowałem szeroką kadrą chłopaków,  głównie z roczników juniora młodszego  2003, 2004. Z rocznika 2002 miałem pięciu zawodników i jednego z 2001 Kubę Malasińskiego. Sporadycznie w pojedynczych meczach wspomogli nas seniorzy – Paweł Bizub, Błażej Kapica, Kacper Kamieniecki i Filip Wielkiewicz. Dobijając się do bram pierwszego zespołu mieli okazję być w rytmie meczowym. Z kolei dla młodych graczy liga była świetnym poligonem doświadczalnym. Realizujemy zadanie -  ogrywać i wyprodukować graczy dla pierwszego zespołu. 
 
Za rywali mieli zespoły zbudowane z graczy z  bogatym CV, z ekstraklasową  przeszłością oraz z armią obcokrajowców. Zresztą także w zespołach juniorskich aż roiło się od graczy nierodzimego chowu, co na pewno nie przynosi chluby polskiemu hokejowi. Centrala zezwoliła na grę pięciu obcokrajowców w roczniku juniora.    W kilku spotkaniach młode „Szarotki” postawiły się przeciwnikom, jak choćby w z mistrzem ligi bytomską Polonią czy w meczu u siebie z Opolem zbudowanym głównie z zawodników zaoceanicznych.  W wielu spotkaniach rywale przewyższali górali warunkami fizycznymi. Trudno się dziwić, że w niektórych spotkaniach  byli za słabi fizycznie, żeby uciągnąć mecze na swoich barkach. Stąd też porażki, minimalne, ale porażki, choć w wielu spotkaniach oddali więcej strzałów niż przeciwnik. Pokazali też góralski charakter, nigdy nie składali broni.
 
- Brakowało  im doświadczenia, zimnej krwi w sytuacjach podbramkowych i cwaniactwa, które nabywa się wraz z latami gry. Na tle starszych, doświadczonych graczy oceniam występ moich chłopaków  pozytywnie. Zdarzały się wahania formy, ale w tym wieku jest to normalne.  Niemniej  jest potencjał w tych graczach – twierdzi Jacek Szopiński.
 
Po latach posuchy
 
Ten potencjał miał się ujawnić w  swojej kategorii wiekowej.  I ujawnił się. Po latach posuchy dwie grupy juniorów  z szarotką  na piersi znowu włączyły się do walki o medale. W obu finałach w większości grali ci sami zawodnicy i  dlatego   w następnych latach powinniśmy liczyć na medale. Kto wie, czy nie z najszlachetniejszego kruszcu.  Już w tym roku juniorzy młodsi minimalnie przegrali brązowy medal. Zajęli najgorsze miejsce jakie może przypaść sportowcowi. Tuż za podium.  Były więc łzy w szatni podobnie jak po meczu o finał juniorów starszych z bytomską Polonią. Ta ekipa zapewne cieszyć się będzie z brązowych krążków. Finały zostały po półfinałach przerwane z powodu obostrzeń covidowych. To pierwszy medal  w tej kategorii wiekowej od 2014 roku. Wtedy ekipa dowodzona przez Ryszarda Kaczmarczyka  zdobyła wicemistrzostwo kraju.  
 
Liczyli na więcej
 
- W grupie juniora młodszego po cichu liczyliśmy na więcej – nie ukrywa Jacek Szopiński. -  Nie byliśmy faworytem. Była nią ekipa z Bytomia, która miała w swoim składzie 12 reprezentantów kraju U18 oraz Toruń z siedmioma. U nas w porywach trzech powoływano do kadry. Niektórym się wydawało, że musimy wygrać w cuglach, bo chłopcy dobrze  zaprezentowali się w MHL, ale mecze pod presją są trudniejsze. Łatwiej byłoby nam, gdyby był to play off, a nie turniej, bo w nim margines błędu jest płytki. Czasem przegra się jeden mecz i marzenia pękają jak bańka mydlana.  Z układu sił przyznawano nam trzecie miejsce. Po cichu liczyliśmy na zwycięstwo i było to w zasięgu drużyny. Największą porażką okazała się  przegrana z Sanokiem w półfinale, z zespołem,  z którym nie mieliśmy najmniejszych problemów w sezonie regularnym. Łatwo i spokojnie sobie radziliśmy. Byliśmy zespołem o większym potencjale.  Do finału powinniśmy awansować, a tam wszystko mogło się zdarzyć. Nie udało się i nie udźwignęliśmy meczu o trzecie miejsce, mając go pod kontrolą. Moment dekoncentracji i w kilka minut straciliśmy trzy bramki, po prostych, niezrozumiałych błędach. Ale tak to jest z młodzieżą. Większa połowa tych zawodników za rok będzie miała okazję do rewanżu.
 
Odbudowa rozbitej ekipy
 
Trener żałował, że nie udało mu się ściągnąć wychowanka klubu Krzysztofa Maciasia z Czech. Z tym graczem miałby większe szanse na medal, co udowodnił w juniorach starszych, gdzie wspólnie w Fabianem Kapicą i Wiktorem Bochnakiem byli siłą napędową drużyny. A on sam został najlepszym strzelcem i najlepiej punktującym graczem fazy finałowej.
 
- Z turnieju juniora młodszego drużyna wróciła totalnie rozbita – twierdzi trener. -  Trzeba było ją odbudować psychicznie, przywrócić do życia,   bo tworzyła drużynę juniora starszego z dodatkiem pięciu starszych kolegów. Wpajałem zawodnikom, że skoro nie udało się w juniorze młodszym, to w starszym będzie można się odkuć. Ważne było, by dotrzeć do chłopaków,  żeby uwierzyli w  siebie, że  dadzą radę. Daliśmy chłopakom do zrozumienia, że liczymy na nich, że mają szansę.  Tymczasem czekał nas ostatni turniej eliminacyjnym, w którym ważyły się losy awansu do turnieju finałowego. Musieliśmy wygrać dwa ostatnie spotkania, by zająć pierwsze miejsce, bo w przeciwnym przypadku czekałby nas baraż. Wygraliśmy grupę. W tej kategorii wiekowej nikt na nas nie stawiał. W Tychach zrodziła  się drużyna charakterna z liderami. Starsi próbowali wziąć na swoje barki ciężar gry i prowadzenia drużyny. Udało im się pociągnąć młodszych. A powrót Krzysztofa Maciasia -  młodego chłopaka, olbrzymie utalentowanego i  ambitnego, będący  materiałem na świetnego zawodnika -  pomógł nam w grze ofensywnej. Po sprawdzeniu wszystkich regulaminowych zawiłości okazało się, że może wrócić do macierzystego klubu, ale muszą się zgodzić Czesi. Tak się stało i mógł zagrać. Wywiązał się ze swojej roli, bo był najlepszym strzelcem. Drużyna zaimponowała mi w tym turnieju. Była prawdziwym kolektywem, a trzeba nadmienić, że byliśmy nie jednym z najmłodszych, ale najmłodszym  zespołem turnieju.  Mieliśmy tylko jednego zawodnika z podstawowego rocznika 2001 i  jednego, który zaliczył mecze w ekstralidze. Pozostałe zespoły były starsze i miały więcej doświadczonych i ogranych zawodników, ale na lodzie tego nie było widać. Założyliśmy sobie, że w każdym meczu będziemy grali o zwycięstwo, bez kalkulowania. Jak się ułoży tak będzie. W meczu o pierwsze miejsce w grupie z Toruniem zabrakło skuteczności, bo mieliśmy w multum sytuacji. Toruń grał chamsko, a  sędziowie tego nie wyłapywali.  Musiałem tonować chłopaków, bo przed nami były mecze najważniejsze. Złapać kary czy kontuzje, które wyeliminowałyby zawodnika z ważnych spotkań  mijałoby się z celem. Przegraliśmy z Toruniem w dogrywce, ale zewsząd przyjmowaliśmy gratulacje.  Trenerzy związkowi potwierdzili, że sprawialiśmy lepsze wrażenie, że posiadaliśmy optyczną przewagę, oddaliśmy więcej strzałów.  W związku z obostrzeniami zamiast dnia przerwy trzeba było rozegrać mecz półfinałowy. Polonia  zagrała tak jak się spodziewaliśmy – bronić się, bronić się i kontrować. To dało im zwycięstwo. Myśmy przegrali, a nie Bytom wygrał.  Tyle sytuacji co mieliśmy w tym spotkaniu,  to głowa mogła rozboleć. Nie potrafiliśmy swojej przewagi udokumentować golami. To był nasz największy mankament.  Trzeba poprawić skuteczność i odporność psychiczną.
 
Pierwszy tytuł po latach
 
Bez wazeliny można powiedzieć, że  był to udany sezon dla MMKS Podhale. Dawno taki nie był. Żacy starsi zdobyli mistrzostwo kraju, a o takim sukcesie dawno w tym klubie zapomniano. 
 
- W  żakach rocznik 2007 i 2008,  jest paru utalentowanych chłopaków, z przyszłością. Wygrali kadłubowy turniej, bo złożony tylko z trzech ekip, ale wygrali z faworyzowaną drużyną z Jastrzębia i pokonali bardzo groźną Łódź. To się cenni. Ten sukces powinien ich zmotywować do dalszej wytężonej pracy. W młodziku jest dziura. Brakowało zawodników i nie weszli do  turnieju finałowego, ale zabrakło jednego punktu.  Ryszard Kaczmarczyk musiał posiłkować się żakami, żeby stworzyć trzypiątkową drużynę. Wyniki są potrzebne, ale ważne ilu z tych graczy w przyszłości uda się wprowadzić do ekstraklasy, reprezentacji. Na pewno jest postęp. Ustawiona jest praca w naborze. Dzieci jest dużo, trening jest bardziej zindywidualizowany. Jest podział na pierwsze kroki i grupę  bardziej zaawansowanych. Wydaje mi się, że wszystko idzie w dobrym kierunku – zakończył Jacek Szopiński.  
 
Kolejność po nazwisku: mecze, punkty, gole, asysty, kary;   I liga/ juniorzy młodsi/ juniorzy starsi. b - bramkarze
 
Bizub Paweł  (b) 2/-/- 0/-/- 0/-/- 0/-/- 0/-/-
Bochnak Wiktor 4/-/8 5/-/20 4/-/9 1/-/11 0/-/2
Bury Piotr -/15/- -/3/- -/1/- -/2/- -/8/-
Danel Patryk 20/-/10 0/-/1 0/-/1 0/-/0 14/-/4
Długopolski Łukasz 20/17/10 2/6/0 1/2/0 1/4/0 2/12/2
Jarczyk Krzysztof 22/17/10 9/5/4 8/3/3 1/2/1 10/4/12
Jodłowski Mikołaj -/2/- -/0/- -/0/- -/0/- -/0/-
Jordan Michał  (b) -/2/- -/0/- -/0/- -/0/- -/0/-
Kamieniecki Kacper 11/-/- 8/-/- 2/-/- 6/-/- 2/-/-
Kapica Błażej (b) 2/-/- 0/-/- 0/-/- 0/-/- 0/-/-
Kapica Fabian 8/17/10 8/5/27 3/3/10 5/2/17 28/18/24
Klimowski Szymon (b) 12/13/7 0/0/0 0/0/0 0/0/0 0/0/0
Leja Filip 13/14/- 0/5/- 0/3/- 0/2/- 2/6/-
Luberda Kacper 14/14/2 0/1/0 0/1/0 0/0/0 0/29/0
Łojas Dawid -/14/- -/2/- -/1/- -/1/- -/0/-
Maciaszek Maciej 7/-/- 2/-/- 1/-/- 1/-/- 0/-/-
Maciaś Kacper -/8/6 -/11/4 -/7/1 -/4/3 -/26/4
Maciaś Krzysztof -/-/4 -/-/11 -/-/6 -/-/5 -/-/2
Malasiński Jakub 14/-/6 11/-/2 8/-/0 3/-/2 16/-/4
Malasiński Kacper 20/17/9 13/30/6 6/12/2 7/18/4 14/24/8
Michalski Jakub 10/8/8 13/12/12 5/2/4 8/10/8 18/16/4
           
Nykaza Daniel 22/17/10 4/7/1 1/4/0 3/3/1 14/8/16
Plewa Błażej 19/-/10 8/-/10 5/-/4 3/-/6 34/-/2
Polak Oskar (b) 4/-/5 0/0/0 0/0/0 0/0/0 2/0/0
Pudzisz Marcin 20/17/8 0/2/0 0/2/0 0/0/0 8/12/2
Rączka Damian -/14/- -/4/- -/1/- -/3/- -/2/-
Sarniak Karol 21/17/10 0/13/3 0/8/0 0/5/3 18/4/0
Siuty Szymon 22/-/10 2/-/0 1/-/0 1/-/0 2/-/4
Słowakiewicz Tadeusz 7/11/6 0/1/0 0/1/0 0/0/0 4/59/2
Sokół Jan 10/17/1 1/3/0 0/1/0 1/2/0 2/2/0
Sulka Patryk 21/17/4 1/6/1 1/4/0 0/2/1 14/10/14
Szlembarski Dominik 20/17/7 12/19/9 2/3/3 10/16/6 14/16/14
Trzebunia Jakub 22/17/10 17/33/7 6/11/4 11/22/3 20/8/8
Valtonen Oliver 6/8/3 0/9/1 0/4/1 0/5/0 0/0/0
Wielkiewicz Filip 7/-/- 11/-/- 7/-/- 4/-/- 45/-/-
Wikar Krystian 18/-/2 6/-/0 4/-/0 2/-/0 24/-/4
Worwa Kacper 20/14/5 3/6/1 1/3/0 2/3/1 18/10/0
Zając Kacper (b) 2/5/- 0/0/- 0/0/- 0/0/- 0/0/-
Żurawski Jakub 14/-/10 12/-/12 2/-/2 10/-/10 67/-/8
 
Stefan Leśniowski
 

Komentarze







reklama