23.03.2021 | Czytano: 3099

MPJ. Nokaut w drugiej tercji

W Sanoku rozpoczęły się finały mistrzostw Polski z udziałem MMKS Podhale. Młode „Szarotki” otworzyły czempionat z oświęcimską Unią.



 
Nowotarżanie już po pierwszych 20 minutach powinni zamknąć mecz. Niemal przez cały czas gościli w tercji rywala i zamykali go w klasycznym „zamku” niekoniecznie grając z przewagą jednego zawodnika. Wypracowali sobie tyle sytuacji, że aż dziw, iż wynik był bezbramkowy.  Chyba nie było zawodnika w góralskim zespole, który nie miałby okazji, by skierować krążek do siatki. Podhalanie nie potrafili umieścić go nawet w opuszczonej bramce. Nie wykorzystali też liczebnych przewag. O przewadze „Szarotek” niech świadczy fakt, iż Płonka musiał 14 razy interweniować, a jego vis a vis Klimowski 4 razy.
 
Unici nie mogąc powtrzymać górali uciekali się do faulów i często wędrowali na ławkę kar. Wreszcie udało się odczarować oświęcimską bramkę. Po wrzuctce Szlembarskiego w korytarz międzybulikowy Jarczyk zmienił lot krążka i Płonka skapitulował. Później sytuacji sam na sam nie wykorzystał Krzysztof Maciaś. Ale co się odwlecze… Za moment w zamieszaniu podbramkowym, po wrzutce spod niebieskiej linii, Krzysztof Maciaś skierował krążek do bramki.  Na 3:0 podwyższył F. Kapicy w sytuacji sam na sam, po ładnym zagraniu Sarniaka przez 2/3 lodowiska.  Idealne zagranie z własnej tercji na niebieską tercji ataku do Trzebuni, a ten nie dał szans bramkarzowi w sytuacji oko w oko. To był nokaut oświęcimian, którzy po raz pierwszy zmusili Klimowskiego do wysiłku  dopiero w 27 minucie, a po raz drugi siedem minut później (P. Kusak). A Podhale było bezlitosne dla przeciwnika. Na ławkę kar powędrował Dworzak i szybko Krzysztof Maciaś pięknym strzałem zza obrońcy pokonał Płonkę i zmusił tym trenera rywala do zmiany golkipera.  W Sanoku były ruchome bramki, przesuwały się po lodzie i trzeba było je co moment montować.
 
W 21 sekundzie trzeciej odsłony Krzysztof  Maciaś po raz kolejny wpisał się na listę strzelców.  Na tym nie koniec. Gdy była sygnalizowana kara na zawodnika z Unii, cudownym podanie przez 2/3 lodowiska popisał się F. Kapica, a Szlembarski wygrał pojedynek jeden na jeden.  W 50 minucie dwóch górali, po przepychankach zostało ukaranych (Michalski i F. Kapica). Oświęcimianie pełne 2 minuty grali z przewagą dwóch graczy, lecz przeciwnik  przetrwał ten okres. 2 sekundy przed zakończeniem meczu kropkę nad „i” pozostawił Żurawski.
 
Krzysztof Maciaś, ktory ustrzelił hat tricka  został wybrany najlepszym hokeistą meczu.

- Już w pierwszej tercji mieliśmy mnóstwo sytuacji, ale świetnie bronił bramkarz.  Powiedziałem chłopakom w przerwie, ze musza grać cierpliwie, ale krążki zaczną wpadać do bramki, bo posiadaliśmy ogromną przewagę.  No i udało się złamać rywala. Ani na moment nasze zwycięstwo nie było zagrożone, ale trzeba było być czujnym, bo cuda się zdarzają. Cierpliwość się opłaciła. Dobrze bronił Klimowski, bo też popełnialiśmy błędy, na szczęście nieliczne – podsumował trener Podhala, Jacek Szopiński, który jest ostatnim trenerem, który doprowadził juniorów do tytułu mistrzowskiego. 
 
MMKS Podhale Nowy Targ – Unia Oświęcim 8:0 (0:0, 5:0, 3:0)
1:0 Jarczyk – Szlembarski  - K. Malasiński  (23:19 w przewadze)
2:0 Krzysztof  Maciaś – Michalski – Bochnak   (25:08 w przewadze)
3:0 F. Kapica – Sarniak (26:44)
4:0 Trzebunia – Szlembarski – Kacper Maciaś (28:02)
5:0 Krzysztof Maciaś 35:07 w przewadze)
6:0 Krzysztof Maciaś – F. Kapica (40:21)
7:0 Szlembarski – F. Kapica (47:31  sygnalizowana kara)
8:0 Żurawski – Krzysztof Maciaś – Bochnak (59:58)
MMKS Podhale: Klimowski – Żurawski, Michalski, W. Bochnak, F. Kapica, Krzysztof Maciaś – Kacper Maciaś, Szlembarski, Jarczyk, K. Malasiński, Trzebunia – Nykaza, Sarniak,  J. Malasiński, Długopolski, Plewa – Słowakiewicz, Siuty, Danel, Pudzisz. Trener Jacek Szopiński.
Unia: Płonka (35:07 Kaczkowski) – Lichota, Wytrykus, Kurandy, Filipowicz, Noworyta – Kot, Ptaszkin, Guzik, Sosnowski, P. Kusak – Dworzak, Penecko, M. Kusak, Wilk, Kowalczuk – Klekot, Siemasz, Klimczyk, Nikolewicz, Niewiadomski. Trener Witold Magiera.
 
Stefan Leśniowski

Komentarze







reklama