20.01.2021 | Czytano: 4787

Jacek Szopiński. Ogrywać i wyprodukować

Dwadzieścia trzy punkty, osiem wygranych spotkań (w tym dwa po dogrywce) oraz 14 porażek ( jedna w dodatkowym czasie gry) – to dorobek MMKS Podhale w zakończonych w miniony weekend rozgrywkach pierwszej ligi.



 
To dobry wynik, zważywszy na fakt, iż w lidze open  nowotarżanie grali w większości juniorami młodszymi. Za rywali mieli zespoły zbudowane z graczy z  bogatym CV, z ekstraklasową  przeszłością oraz z armią obcokrajowców. Zresztą także w zespołach juniorskich aż roiło się od graczy nierodzimego chowu.  Najwięcej graczy zaciężnych miał zespół z Opola, który zbudowany został z młodych graczy zza Oceanu. Grało w nim 11 Kanadyjczyków, trzech Amerykanów, a także Szwajcar i Szkot. Klub założony został   przez korporację Hockey Holding Groups, a plan szkolenia oparty był  na programie rozwoju reprezentacji Stanów Zjednoczonych. Trenerami byli Kanadyjczycy.  
 
Zwycięzca ligi – bytomska Polonia – nie miał w składzie obcokrajowców, ale miał cenną pomoc kilku zawodników z Jastrzębia, z kadry ekstraklasowego zespołu. Było to możliwe dzięki porozumieniu między klubami.  Należy odnotować odbudowywanie się hokeja w Łodzi, w mieście, w którym kiedyś była mocna drużyna sięgająca po medale. Wychowała też wielu reprezentantów kraju.   Odbudowuje się, chociaż rękami hokeistów  zza wschodniej granicy.
 
W kilku spotkaniach młode „Szarotki” postawiły się przeciwnikom, jak choćby w ostatnim spotkaniu z mistrzem ligi bytomską Polonią czy w meczu u siebie z Opolem.  
 
- Liga open i stąd poziom był dobry – mówi trener Jacek Szopiński. – Dokooptowanie zespołów juniorskich było najlepszym rozwiązaniem, bo przy obecnym potencjale juniorskim w kraju, trudno byłoby stworzyć samodzielne i regularne rozgrywki dla tej grupy wiekowej. Podobnie jak dla juniora młodszego.  Bez tych zespołów pierwsza liga byłaby kadłubowa, a tak mogła zagrać szersza grupa zawodników.  Dla naszego klubu i zawodników była to świetna sprawa, doskonała lekcja.  Dysponowałem szeroką kadrą chłopaków,  głównie z roczników juniora młodszego  2003, 2004. Z rocznika 2002 miałem pięciu zawodników i jednego z 2001 Kubę Malasińskiego. Sporadycznie w pojedynczych meczach wspomogli nas seniorzy – Paweł Bizub, Błażej Kapica, Kacper Kamieniecki i Filip Wielkiewicz. Dobijając się do bram pierwszego zespołu mieli okazję być w rytmie meczowym. Z kolei dla młodych graczy liga była świetnym poligonem doświadczalnym. Mieliśmy za  zadanie, ogrywać i wyprodukować graczy dla pierwszego zespołu.  
 
W wielu spotkaniach rywale przewyższali górali warunkami fizycznymi. Trudno się dziwić, że w niektórych spotkaniach  byli za słabi fizycznie, żeby uciągnąć mecze na swoich barach. Stąd też porażki, minimalne, ale porażki, choć w wielu spotkaniach oddali więcej strzałów niż przeciwnik. Pokazali też góralski charakter, nigdy nie składali broni.
 
- Brakowało  im doświadczenia, zimnej krwi w sytuacjach podbramkowych i cwaniactwa, które nabywa się wraz z latami gry. To był  proces nauki dla tych chłopców, plus dla nich, bo dostali możliwość rozwijania się, podnoszenia  swoich umiejętności. Liga świetna pod względem szkoleniowym.  Na tle starszych, doświadczonych graczy oceniam występ moich chłopaków  pozytywnie. Zdarzały się wahania formy, ale w tym wieku jest to normalne.  Niemniej  jest potencjał w tych graczach. – twierdzi Jacek Szopiński.
 
Teraz większość zespołów będzie przygotowywała się do mistrzostw Polski juniorów młodszych i starszych. Mamy nadzieję, że lekcje nabyte w pierwszej lidze,  pozwolą młodzieży Podhala  nawiązać do osiągnięć swoich poprzedników.
 
Stefan Leśniowski
 

Komentarze







reklama