21.09.2020 | Czytano: 6894

O niej się mówi

Od kilku lat ściga się na najwyższym poziomie, rywalizując z wielkimi postaciami ze świata kobiecego kolarstwa. Chociaż zalicza się do światowej czołówki i ma na swoim koncie medale z dużych imprez, to dopiero w minioną sobotę odniosła jeden z największych sukcesów w karierze.



 
Katarzyna Niewiadoma, kolarka z Ochotnicy, zajęła drugie miejsce w prestiżowym wieloetapowym  wyścigu Giro Rosa.  Polka obecnie ściga się w barwach niemieckiej grupy Canyon-SRAM. Dotychczas jej najlepszym wynikiem w tym wyścigu było piąte miejsce, wywalczone w 2015 i 2019 roku. W piątek startowała nawet w koszulce liderki, po wycofaniu się kontuzjowanej Holenderki Annemiek va Vleuten, ale na mecie w San Marco la Catola prowadzenie objęła rodaczka tej drugiej, Anna van der Breggen. 25 – letnia kolarka z Ochotnicy zdołała już w tym sezonie brązowy medal mistrzostw Europy ze startu wspólnego.
 
- Ten wyścig mi nie pasuje – tak twierdziła, a jednak spasował.  - Jestem mile zaskoczona tym, jak jechałam. Chciałabym wygrać, ale drugie miejsce też jest świetne. Pierwszy raz podeszłam do startu z pełnym spokojem, bez żadnej presji.
 
Katarzyna Niewiadoma przyznaje, że miała w życiu taki moment, że nie wiedziała czego chce od siebie. - Stawiałam sobie wiele pytań, na które nie znałam odpowiedzi. Podczas lockdownu miałam jednak dużo czasu dla siebie. Przez dwa miesiące odpoczęłam od kolarstwa i treningu, odcięłam się od wszystkiego i to mi bardzo pomogło. Wcześniej nie miałam tak dużej przerwy w treningu czy startach.
 
Miała zaledwie 19 lat, a potrafiła nawiązać walkę z najlepszymi kolarkami w naszym kraju. Już w juniorkach zwróciła na siebie uwagę fachowców, którzy uznali, że jest to talent czystej wody. W górach radziła sobie znakomicie, ale trudno się dziwić, skoro wychowała się w górskim terenie. Po świetnych wynikach na krajowym podwórku, przyszły sukcesu międzynarodowe.
 
Podczas mistrzostw Europy U -23   ze startu wspólnego zajęła doskonałe piąte miejsce. Tak udany wynik sprawił, że Polka dostała się na staż do Rabobank-Liv, a więc do jednej z najlepszych ekip w kobiecym peletonie. Już w nowym otoczeniu Polka była dziesiąta w Boels Ladies Tour i zwyciężyła  w klasyfikacji młodzieżowej. Ambicje były coraz większe, ale też sukcesy zaczęły się pojawiać na jej koncie.
 
Młodzieżowa mistrzyni Europy w wyścigu ze startu wspólnego (2015). Rok później ponownie sięgnęła po złoto w tej imprezie ze startu wspólnego. Podczas Igrzysk Europejskich w Baku w wyścigu ze startu wspólnego zdobyła srebrny medal.  Brązowa medalistka mistrzostw świata w jeździe drużynowej na czas (2015).
 
W 2017 roku została wyróżniona przez Międzynarodową Unię Kolarską. Statuetkę otrzymała  za zajęcie trzeciego miejsca w rankingu World Tour. Gala podsumowująca sezon odbyła się w chińskim mieście Guilin. Zawodniczka, która ma niemal wszystko – wytrzymałość, świetną technikę, fenomenalna w górach i dobra w jeździe na czas.
 
Jak to w sporcie często bywa, do kolarstwa trafiła przez przypadek. Sport jednak od dziecka kochała, szczególnie grę w kosza i lubiła biegać przełaje. Mama jednak bała się puszczać na rower małą Kasię na ruchliwą drogę. - Tata jeździł na rowerze razem z mastersami po okolicy. Mama trochę obawiała się mojej jazdy na rowerze po ruchliwej drodze. Gdy wygrałam 7-kilometrową czasówkę z chłopakami, zainteresował się moim wyczynem jeden ze sponsorów WLKS Krakus BBC Czaja Swoszowice i zadzwonił do trenera Zbigniewa Klęka - wspomina.
 
Niebawem we włoskiej Imoli stanie przed szansą wywalczenia pierwszego medalu mistrzostw świata.  – Marzę, że tęczowej koszulce. Wiem w jakiej jestem formie i powalczę o podium. Zdaję sobie sprawę, że stać mnie na medal. Dam  z siebie wszystko.  Mocne będą Holenderki. Będzie ich osiem i każda z nich może wygrać. Będzie trudno z nimi walczyć – mówi.
 
 
Stefan Leśniowski
 

Komentarze







reklama