13.05.2020 | Czytano: 10789

Niezapomniane mecze. Wierzymy w Was, uwierzcie w siebie (+zdjęcia)

Spotkania z Cracovią zawsze miały swoją dramaturgię. Te, półfinałowe z 2007 roku, doprowadziły „Szarotki” do finału. Nawet siedem spotkań i dogrywka nie wyłoniły finalisty, dopiero seria karnych.

 

 Wszystkie spotkania były niezwykle zacięte, a o sukcesie decydowały detale. Pierwsze półfinałowe spotkanie play off było triumfem nowotarskiej taktyki. Wiktor Pysz do pierwszej ofensywnej formacji przesunął B. Piotrowskiego, nominalnego obrońcę, a jego zadaniem było wyeliminowanie z gry najgroźniejszego strzelca „Pasów”, L. Laszkiewicza. Udało się, bo krakowianin nie zdobył gola. Tylko raz na początku drugiej tercji uśpił czujność swojego „plastra” oraz   Zamojskiego i  znalazł się oko w oko z Rajskim.  Ten niczym muchę złapał krążek do „raka”. Ta interwencja była przełomowa w meczu, bo za moment poszła kontra i „Szarotki” prowadziły 2:0. Piękne krosowe podanie  Jakesa otworzyło drogę do bramki Zapale.  Mocne uderzenie „Kazka” znalazło lukę pod pachą „Radzika” i wylądowało w siatce. 
 
Mecz ułożył się idealnie dla „Szarotek”, które w 5 minucie objęły prowadzenie.  Kapitan nowotarżan Różański, którego występ stał pod dużym znakiem zapytania, uderzył zza obrońcy i zasłonięty Radziszewski musiał wyjmować krążek z siatki. 
 
- Moje trafienie uspokoiło  naszą grę – powiedział kapitan Podhala. -  Lekarze odradzali mi wyjście na lód,  proponując dwutygodniowy rozbrat z lodem. Bardzo chciałem pomóc kolegom.  Niesamowita technika leczenia zastosowana przez terapeutę pozwoliła mi na występ.


 
Krakowianie przez 60 minut nie mogli znaleźć sposobu na świetnie dysponowanych w defensywie górali. Ci już w strefie środkowej  rozbijali chaotyczne ataki gospodarzy. Mieli zresztą ułatwione zadanie, gdyż „Pasy” „przewoziły” krążek. Szczególnie „Laszka” sfrustrowany   „plastrem” próbował indywidualnych rozwiązań.  Momentami podopieczni Rudolfa Rohaczka motali się jak ryba w sieci. Gdy już im się udało oszukać defensywę,  na posterunku stał niezawodny Rajski.
 
- Dobra taktyka, praktycznie bezbłędna gra w defensywie, umiejętność przejścia do szybkich kontrataków i skuteczność, to elementy, które przyniosły nam zwycięstwo  – twierdził najlepszy zawodnik na tafli, bramkarz Podhala. - W ubiegłym roku płaciłem frycowe. Teraz dysponuję większym doświadczeniem. Wiele dały mi treningi i uwagi, jakie przekazał mi David Lemanowicz.


 
Pracy najwięcej  miał wtedy, gdy jego zespół grał w osłabieniu. Dość często dochodziło do takich sytuacji.  Cracovia miała o dwóch graczy więcej na lodzie w 41 min.  (37 sekund) i w 48 min.  (57 sekund). Krakowianie mieli ogromne problemy z założeniem „zamka”. Ba, z wejściem z krążkiem do tercji nowotarżan. Jak wykorzystuje się przewagi pokazali górale  już przy pierwszej nadarzającej się okazji. Kacir  zza bramki   wystawił krążek jak na tacy nadjeżdżającemu  obrońcy Sroce. Ten idealnie trafił w sam „winkiel”.
 
Cracovia ComArch – Wojas Podhale Nowy Targ 0:4 (0:1, 0:2, 0:1)
1:0  Rożański ( 4:07)
2:0  Zapała – Jakes (23:06) 
3:0  Sroka – Kacir - Różański (27:30 w przewadze) 
4:0  Baranyk – Jakes  (55:38).
Cracovia: Radziszewski; Piekarski (2) -  Csorich (2),  Galant, - Gil (2),  Marcińczak -  Dulęba (2) oraz Kozendra;  L. Laszkiewicz -  Słaboń -  Hartmann,  Podlipni (4) -  Prokop -  Pinc,  M. Piotrowski -  Pasiut -  D. Laszkiewicz oraz Safarik. Trener Rudolf Rohacek.
Podhale: Rajski;  Zamojski -  Łabuz,  Sroka (6) -  Wilczek (2),  Buril (4) -  Jakes; Malasiński -  Bakrlik (4) -  B. Piotrowski,  Różański -  Zapała (2) -  Kacir,  Baranyk (2) -  Voznik -  Łyszczarczyk. Trener Wiktor Pysz.
 
„Laszka” katem
 
- Nie byliśmy tak zdeterminowani jak w Krakowie. Odpuszczaliśmy indywidualne pojedynki, nie walczyliśmy do końca o każdy krążek – to zdaniem trenera Podhala, Wiktora Pysza było przyczyną porażki jego zespołu.
Podhalanie przegrywali wiele pojedynków jeden na jeden pod bandą. Za mało agresywnie grali. Z kolei krakowianie walczyli o każdy  krążek,  o każdy skrawek lodu jakby to był mecz o życie. Nie było dla nich straconych krążków.


 
Tak było w 55 minucie – jak się później okazało – decydującej minucie meczu. Pasiut wyłuskał krążek przy bandzie, mimo iż „naciskało” go dwóch rywali. Jeszcze Voznik próbował go zatrzymać, ale bez przekonania. Aż w końcu Rajski skapitulował po jego precyzyjnym, ale niezbyt mocnym  uderzeniu. „Pasy” grały z ogromnym poświeceniem, obrońcy wyręczali bramkarza przyjmując na ciało  potężne bomby  nowotarżan.  Do tego krakowianie  wytrzymali wyśmienicie mecz kondycyjnie.
 
Wojas Podhale Nowy Targ – ComArch Cracovia 2:4 (2:1, 0:1, 0:2)
0:1  Pasiut – M. Piotrowski (4:02)
1:1 Jakes – Łyszczarczyk – Voznik (13:53 w przewadze)
2:1  Sroka – Zapała (19:55 w przewadze)
2:2  L. Laszkiewicz (25:02 w osłabieniu)
2:3  Pasiut – Hartmann (54:02)
2:4  L. Laszkiewicz (59:40 w osłabieniu do pustej bramki).
Podhale: Rajski; Zamojski – Łabuz, Sroka (4) – Wilczek, Buril (2) – Jakes (4); Malasiński – Bakrlik (12) – B. Piotrowski, Rożański (2) – Zapała – Kacir, Baranyk (2) – Voznik – Lyszczarczyk oraz Dutka, Piekarz (2), Iskrzycki, Malinowski, Sulka. Trener Wiktor Pysz.
Cracovia: Radziszewski; Piekarski (6) – Csorich (2), Galant – Gil, Marcińczak – Dulęba (2), Wajda – Kozendra (4); L. Laszkiewicz – Słaboń – Hartmann (2), Podlipni – Prokop – Pinc, M. Piotrowski – Pasiut (2) – D. Laszkiewicz, S. Urban – Cieślak – Witowski. Trener Rudolf Rohacek.
 
Wojna nerwów
 
- Wyciągnęliśmy wnioski z porażki. Przystąpiliśmy do meczu bardziej zdeterminowani, maksymalnie skoncentrowani z emanującą wolą zwycięstwa. Już na rozjeździe wiedziałem, że wygramy – nie krył zadowolenia po ostatniej syrenie trener „Szarotek”, Wiktor Pysz.
 
Szkoleniowiec Podhala musiał nieźle główkować, by zmontować skład. Do kontuzjowanego Bieli i Słowakiewicza, dołączył Łabuz. W dodatku w 8 minucie stracił kolejnego obrońcą. Za faul na Słaboniu pod prysznic wysłany został Wilczek. B. Piotrowski  po raz kolejny musiał wrócić do obrony, a jego miejsce w ataku najpierw zajął Iskrzycki, a potem Malinowski.
 
– Takie momenty hartują drużynę – twierdził Wiktor Pysz. – Kosztowało nas to dużo czasu, by wrócić „do gry”, ale nastąpiło przełamanie drużyny, które zaowocowało zwycięstwem.
 
W pierwszej  tercji gospodarze aż 9 minut przesiedzieli na ławce kar, co wzburzyło kapitana „Szarotek”. - Nie może być tak, że w trzecim meczu z rzędu sędziowie gwiżdżą pod Cracovię. 
 
W zespole gospodarzy doskonalą partię rozegrała para obrońców Buril i Jakes. Spokój, opanowanie, doskonałe krycie pod bramką, częste włączanie się do akcji ofensywnych, bezpardonowa walka pod bandą. 


 
 – Po meczu możemy być kolegami, ale w trakcie każdy pracuje na siebie. Nie ma więc żadnej taryfy ulgowej – zapewniał Zbigniew Podlipni.    Z Różańskim po meczu dość długo wymieniali poglądy na temat meczu, nie chciał jednak ujawniać o czym dyskutowali. Bardziej był skory do analizy meczu.   – Przegraliśmy po głupim błędzie – dodawał. – Trzecia bramka podcięła nam skrzydła. W meczach na styku ten wygrywa, kto mniej  popełni błędów.
 
Losy spotkania rozstrzygnęły się  po kiksie Csoricha. Jak na patelni wystawił krążek Łyszczarczykowi. Ten co prawda nie pokonał „Radzika”, ale golkiper Cracovii nie zdołał zamrozić krążka, bo uprzedził go Zamojski. Trener „Pasów”, Rudolf Rohacek był zdania,  że była to kluczowa minuta meczu. – Za takie błędy się płaci – powiedział. – Niemniej o naszej przegranej zdecydowały głupie faule.
 
- Byliśmy lepsi – twierdził trener Wojasa. – Oni nie mieli żadnych klarownych sytuacji. Lepiej też graliśmy przewagi. Zastopowaliśmy rywala w strefie neutralnej.
 
Wojas Podhale Nowy Targ – ComArch Cracovia 4:2 (1:1, 1:1, 2:0)
1:0  Buril – Voznik (13:08)
1:1  Pasiut – M. Piotrowski – D. Laszkiewicz (19:33)
2:1  Kacir – B. Piotrowski (20:55 w przewadze)
2:2  Słaboń – Gil (28:27 w przewadze)
3:2  Zamojski – Łyszczarczyk (43:51 w przewadze)
4:2  Zapala – Sroka (47:07).
Podhale: Rajski; Zamojski (4) – Dutka (2), Sroka – Wilczek (25), Buril – Jakes; Malasiński – Barklik (4) – B. Piotrowski, Rożański – Zapała (2) – Kacir,. Baranyk – Voznik – Łyszczarczyk, Iskrzycki – Sulka – Malinowski (2). Trener Wiktor Pysz.
Cracovia: Radziszewski; Piekarski (4) – Csorich, Galant – Gil (2), Kozendra – Dulęba; L. Laszkiewicz – Słaboń – Hartmann (4), Podlipni – Prokop – Pinc, M. Piotrowski (2) – Pasiut (2) – D. Laszkiewicz, Urban (2) – Cieślak – Witowski. Trener Rudolf Rahacek.
 
Na własne życzenie
 
Czwarty mecz zakończył się szczęśliwą wygraną Cracovii. Nowotarżanie stracili z powodu kontuzji kilku graczy. Dość nieoczekiwanie szybko uzupełnili luki, bowiem sezon zakończyło Krynickie Towarzystwo Hokejowe i zgodnie z regulaminem do macierzystego klubu mogli wrócili wypożyczeni gracze - Sebastian Smreczyński, Łukasz Batkiewicz i Tomasz Koszarek.
 
Początek dramatycznego meczu należał do „Pasów”, ale to goście objęli prowadzenie.  Zamojski obsłużył Ł. Batkiewicza, a ten przedarł się lewą stroną i po minięciu dwóch rywali pokonał Radziszewskiego. Szybko krakowianie doprowadzili do wyrównania, ale… po analizie wideo, która trwała 17 minut (!).   


 
„Szarotki” grały szybciej, składniej i tak na dobrą sprawę już w drugiej  odsłonie powinny były prowadzić. Zwłaszcza, że w końcówce przez 106 sekund miały na lodzie o dwóch graczy więcej. Trwało oblężenie świątyni Radziszewskiego, ale ten bronił jak w transie. Podhale atakowało, strzelało i zaprzepaszczało kolejne stuprocentowe okazje. Nie wykorzystanie całej serii doskonałych sytuacji musiało się zemścić. W 57 min padła bramka dla Cracovii grającej w podwójnej przewadze (na dodatek B. Piotrowski złamał kij i górale bronili się przez moment w dwójkę). Słaboń zagrał do D. Laszkiewicza, a ten z najbliższej odległości wpakował krążek do siatki. To był nokaut! Na drużynę nowotarską posypały się kolejne kary i już do końca spotkania grała ona w trójkę. Na 34 sekundy przed końcową syreną wynik ustalił, będący ostatnim w posiadaniu krążka, Witowski, chociaż  było to samobójcze trafienie  B. Piotrowskiego.
 
Cracovia ComArch – Wojas Podhale  Nowy Targ 3:1 (1:1, 0:0, 2:0)
0:1   Ł. Batkiewicz - Zamojski (10:03)
1:1  Słaboń – L. Laszkiewicz – D. Laszkiewicz (12:06)
2:1 D. Laszkiewicz – Słaboń - Csorich (56:36 w podwójnej przewadze)
3:1 Witowski (59:26 w podwójnej przewadze)
Cracovia: Radziszewski – Piekarski (2), Csorich; Cerny (2), Gil (2); Wajda, Dulęba (4); Kozendra, Galant – L. Laszkiewicz (2 + 10), Słaboń, D. Laszkiewicz (6); Podlipni (2), Hartmann, Safarik (2); M. Piotrowski (2), Pasiut, Witowski; S. Urban, Cieślak, Jastrzębski (2). Trener Rudolf Rohacek,
Podhale: Rajski – Zamojski (2), B. Piotrowski (2); Sroka (4), Wilczek; Buril, Jakes (2 + 10) oraz Dutka, Smreczyński – Malasiński, Koszarek (6), Bakrlik (4 + 10); Różański, Zapała (6), Kacir (4); Baranyk, Voznik, Łyszczarczyk (2); Malinowski, Sulka, Ł. Batkiewicz (2). Trener Wiktor Pysz.
 
Ekonomia „Pasów”
 
- Cracovia była już poza burtą, a teraz.... Obawiam się, by po szczęśliwym zwycięstwie nie wróciła do gry. Może odbudować się psychicznie – miał obawy Wiktor Pysz.


 
Niepokój trenera szybko znalazł potwierdzenie. Już po 9 minutach jego podopieczni byli po silnym nokdaunie i nie potrafili się z niego podźwignąć. Kluczowa dla meczu była czwarta minuta. „Pasy” otrzymały karę techniczną, za zbyt dużą liczbę graczy na tafli. Wydawało się, że jest to wymarzona sytuacja dla górali. Nie upłynęło 15 sekund i....gospodarze cieszyli się z prowadzenia. Ta bramka sprawiła, iż krakowianie dosiedli „galopującego konia”. Był tak rozpędzony, że w pierwszej odsłonie załatwił sprawę piątej konfrontacji.
 
Cracovia ComArch – Wojas Podhale SSA Nowy Targ 6:1 (5:0, 1:1, 0:0)
1:0  Hartmann – Podlipni  (3:16 w osłabieniu)
2:0 Słaboń – L. Laszkiewicz (6:05) 
3:0  Słaboń – L. Laszkiewicz (8:54) 
4:0  D. Laszkiewicz – L. Laszkiewicz – Słaboń (14:38) 
5:0  L. Laszkiewicz – D. Laszkiewicz – Słaboń (16:36) 
5:1  Barklik – Koszarek – Ł. Batkiewicz (28:58)
6:1  Pasiut – M. Piotrowski – Dulęba (37:15). 
Cracovia: Radziszewski; Piekarski (2) -  Csorich,  Cerny (2) -  Gil (2),  Wajda -  Dulęba, Kozendra (2) -  Galant (2); L. Laszkiewicz -  Słaboń (2) -  D. Laszkiewicz,  Podlipni (2) -  Hartmann -  Prokop (2),  M. Piotrowski -  Pasiut (2) -  Witowski,  S. Urban -  Cieślak -  Jastrzębski. Trener Rudolf Rohacek.
Podhale: Rajski (od 8:54 do 20:00 M. Batkiewicz); Sroka -  Wilczek,  Buril -  Jakes (2),  Zamojski (4) -  B. Piotrowski,  Smreczyński – Dutka; Różański -  Zapała -  Kacir,  Baranyk (4) -  Voznik (2) -  Łyszczarczyk,  Ł. Batkiewicz -  Koszarek -  Bakrlik (4),  Malasiński -  Sulka -  Malinowski. Trener Wiktor Pysz.
 
 
Wierzymy w Was
 
Wierzymy w Was, Wy uwierzcie w siebie” – tej treści transparent wywiesili już podczas porannego rozjazdu „Władcy Podhala”. Wisiał on przez cały mecz, przypominając hokeistom z szarotką na piersiach, że jest to dla nich mecz z gatunku „być albo nie być”. Takie mecze nie są łatwe, tym bardziej, gdy w głowie dźwięczał głos właściciela drużyny Wiesława Wojasa, który zapowiadał, że w przypadku nie zdobycia przez Podhale tytułu mistrza kraju, wycofuje się ze sponsorowania. „Szarotki” wytrzymały ogromną presję i odpowiedzialność jaka na nich ciążyła i doprowadziły do siódmego decydującego spotkania.



Po krakowskiej klęsce trzeba było wstrząsnąć zespołem, zmienić taktykę. Trener „Szarotek” uznał, iż najlepszym wyjściem będzie przestawienie zawodników w poszczególnych formacjach. I tak, do pierwszego ataku przeszedł Barklik. Zastąpił Różańskiego, który wylądował w drugim ataku, a trzeciego przeszedł Łyszczarczyk.


 
Nerwy od początku towarzyszyły obu zespołom. Wydawało się, że gol zdobyty już w 3 minucie przez Zapałę ostudzi nieco głowy góralom. Zaczną grać spokojniej, a wtedy krążek bardziej  będzie im posłuszny. Nic z tego. To rywal miał szansę, ale świetnie dysponowany między słupkami był Rajski.


 
Nie tylko Rajski rozegrał kapitalne spotkanie. Bohaterem spotkania został Zapała. Nie tylko dlatego, że zdobył zwycięskiego gola, ale także dlatego, że był nieuchwytny dla rywala. Jak miał krążek przy łopatce kija, to nie jechał z nim, lecz płynął. Na metrze odjeżdżał przeciwnikowi. Doskonale rozdawał krążki partnerom. .
 
To  był majstersztyk co zrobił w 3 minucie. W narożniku lodowiska, za bramką „Pasów” uśpił czujność defensywy. Ta się rozjechała, a .. – Słaboń go odpuścił – twierdził szkoleniowiec Cracovii. Wyjechał przed bramkę i widząc klęczącego Radziszewskiego obok niego posłał krążek  „do siatki. 
 
Kolejnym  bohaterem był B. Piotrowski. Świetnie sobie radził w defensywie, często też inicjował akcje zaczepne swojej formacji. Chociaż gra do przodu denerwowała Wiktora Pysza. – Czasem za bardzo pchał się do przodu i wtedy ze strachu włosy stawały mi dęba – mówił. 
 
„Szarotki” w drugiej tercji przeżywały gorące chwile. Szczególnie po tym jak strzał Prokopa... No właśnie trafił w poprzeczkę, czy wylądował w siatce? Odpowiedź na to pytanie miała dać analiza wideo. Ona okazała się   korzystna dla górali. Chwilę później M. Piotrowski umieścił krążek w nowotarskiej bramce, ale...sędzia gola nie uznał. Wcześniej liniowy odgwizdał spalonego.
 
- To był mecz o życie. Cieszymy się bardzo, że wygraliśmy. Pojedziemy do Krakowa po zwycięstwo – cieszył się kapitan „Szarotek.  - Odbudowaliśmy się psychicznie – dorzucał Wiktor Pysz. – Na pewno w Krakowie będziemy inną drużyną, chociaż oceniam szanse 55:45 dla Cracovii.
 
Wojas Podhale Nowy Targ – Cracovia ComArch 1:0 (1:0, 0:0, 0:0)
1:0 Zapała – Sroka (2:58).
Podhale: Rajski; Sroka (2) – Wilczek, Buril – Jakes (4), Zamojski – B. Piotrowski; Bakrlik (2) – Zapała – Kacir, Różański (2) – Voznik – Baranyk, Malasiński – Koszarek – Łyszczarczyk, Ł. Batkiewicz. Trener Wiktor Pysz.
Cracovia: Radziszewski; Piekarski – Csorich, Cerny (4) – Gil (2), Wajda (2) – Dulęba (2), Kozendra – Galant; L. Laszkiewicz – Słaboń – D. Laszkiewicz, Podlipni – Hartmann (2) – Prokop, M. Piotrowski (2) – Pasiut (2) – Witowski, S. Urban – Cieślak – Jastrzębski. Trener Rudolf Rohacek.
 
W Hitchcockowej scenerii  
 
Nie wystarczyło sześć spotkań, nie wystarczyło  także 65 minut siódmego meczu, by wyłonić finalistę. Sprawa awansu rozstrzygnęła się dopiero w karnych.
 
Nader ostrożnie rozpoczęły oba zespoły. Toteż przez dłuższy okres niewiele ciekawego się działo.  Aż do 16 min, kiedy to na ławce kar znalazło się dwóch zawodników Podhala, co skrzętnie wykorzystali bracia Laszkiewiczowie. Młodszy Leszek podawał do starszego Daniela. Spotkanie stało się ciekawsze, a po niecałych 3 min. znowu w głównej roli wystąpił braterski duet i znów młodszy podawał starszemu. Znacznie ciekawie zrobiło się w drugiej tercji, ale nie tyle za sprawą dobrej gry, ile na skutek beztroskich poczynań, albo nawet nieodpowiedzialności niektórych zawodników z obu stron.


 
Dulęba tak wyprowadzał krążek, że na środku lodowiska odebrał mu go Bakrlik, który błyskawicznie przedostał się pod bramkę Cracovii zdobywając gola. Za chwilę gospodarze aż przez 101 sek. grali z przewagą dwóch zawodników i nie potrafili tego wykorzystać. To odbiło się na ich grze w tej tercji. Świetny Rajski obronił niejeden strzał, a krążek wpadł do bramki po przeciwnej stronie. Umieścił go tam kapitan Podhala. W ostatniej części spotkania prawie wszyscy hokeiści grali zbyt nerwowo. Doszło do dogrywki, w której było widać desperacje uczestników, ale żaden z nich nie potrafił zadać decydującego trafienia. W serii  karnych lepsi okazali się hokeiści Podhala, dla których trafienia uzyskali Sroka i Różański, a dla Cracovii strzelił tylko Hartmann.
 
- Decydujący był gol na 2:1 – twierdził Rudolf Rohacek -  bo prowadząc dwoma bramkami powinniśmy wygrać, a tutaj zadecydowało jedno głupie podanie i szczęście się odwróciło. Pozwoliliśmy Podhalu złapać rytm i postawiliśmy na nogi. A później już nie szło.
 
- Trudno sobie było wyobrazić wcześniej taką dramaturgią. Był moment, że już w drugiej tercji mogliśmy przesądzić sprawę na swoją korzyść. Do końca wierzyłem w swoich zawodników. Bardzo dobrze wytrzymali fizycznie spotkania. Te drużyny powinny grać w finale – podsumowywał Wiktor Pysz.  
 
Comarch Cracovia Kraków – Wojas Podhale Nowy Targ 2:3 (2:0, 0:2, 0:0, 0:0, 0:1) po karnych
1:0  D. Laszkiewicz – L. Laszkiewicz (15:41 w podwójnej przewadze)
2:0  D. Laszkiewicz – L. Laszkiewicz (18:36)
2:1  Bakrlik (27:11)
2:2  Różański – Buril (38:33 w przewadze).
2:3 Różański (65:00 karny)
Cracovia: Radziszewski; Csorich (4) – Piekarski, Gil – Czerny (2), Dulęba – Wajda, Galant – Kolendra; D. Laszkiewicz (4) – Słaboń – L. Laszkiewicz, Prokop (2) – Hartman (2) – Podlipni, Witowski – Pasiut – M. Piotrowski (2), Pinc (2+10) – Cieślak (2) – Urban. Trener Rudolf Rohacek.
Podhale: Rajski; Wilczek (2) – Sroka, Jakes – Buril (4), B. Piotrowski – Zamojski; Kacir – Zapała (2) – Bakrlik (2), Baranyk (4) – Voznik (2) – Różański, Łyszczarczyk – Koszarek (2) – Malasiński (2), Słowakiewicz, Ł. Batkiewicz. Trener Wiktor Pysz.

Szampańskie przywitanie
 
W Nowym Targu, po wyrzuceniu za burtę mistrzów Polski, zapanowała euforia. Tłumy ludzi zebrały się przed halą, by przywitać bohaterów.  Były śpiewy, skandowanie nazwisk zawodników. Burzą oklasków przywitany został właściciel drużyny Wiesław Wojas. – Tak długo czekałem na taką chwilę  - powiedział wzruszony.  - Nie zwątpiłem ani na moment, gdy  przegrywaliśmy 0:2.  Wierzyłem w chłopaków, przecież kiedyś już z takiego stanu wyciągnęli na 4:2. Co prawda było to w innych okolicznościach, w meczu o ciut mniejszą stawkę, ale historia lubi się powtarzać.  Pokazali chłopacy prawdziwy góralski charakter – cieszył się Wiesław Wojas, który tańczył i śpiewał  z kibicami.  Był także Aleksander Bukański wiceprezes ds. marketingowych, promieniujący ze szczęścia oraz  paradujący w koszulce „Szarotek”, Rafał Topolski.   Nie zabrakło  też byłego prezes Podhala, Andrzeja Podgórskiego.


 
Była 1:25, gdy podjechał autokar z hokeistami. Wtedy się zaczęło. Kibice odpalili race i sztuczne ognie. Otoczyli autokar.  Wznosili okrzyki „Mistrz. Mistrz – Podhale”  i skandowali nazwiska bohaterów.  Strzeliły korki od szampana.  Do autokaru wszedł Wiesław Wojas, który pogratulował zawodnikom fantastycznej walki i zapowiedział, iż jego hotel w Zakopanem jest do dyspozycji 20 marca, bo później wyjeżdża. Dał zawodnikom do zrozumienia, że  przed tym terminem trzeba zakończyć rywalizację finałową i .... zwycięsko,  by można było świętować.  

Za tydzień przypomnienie  finałowych spotkań z Tychami.

 
Stefan Leśniowski
Zdjęcia Jarosław Haber
 
 

Komentarze









reklama