30.03.2020 | Czytano: 12546

Przesądy (rytuały) piłkarskiej i hokejowej szatni

Nie golić się. Nie obcinać paznokci u nóg. Bez seksu. Sikać do odpowiednich pisuarów. Koniecznie brudne spodenki i korki. Pocałować oba słupki. Spojrzeć w niebo. Kobieta w szatni i w autokarze, to jakby Babę Jagę wpuścić. Oto tylko niektóre recepty na sukces piłkarzy i hokeistów. Prześledźmy je.



 
Każdy ma swoje przesady i rytuały, z których istnienia nie zdaje sobie czasem nawet sprawy. Jeden łapie się za guzik widząc kominiarza, drugi wierzy w to, że przenoszenie świeżo poślubionej małżonki na rękach przez próg zapewni mu długi związek. Swoje przesądy, czy zwyczaje mają też hokeiści i piłkarze. Chociaż…
 
- Co takiego? No, nie, bez jaj, to nie ja – to częsta odpowiedź na pytanie o przesądy sportowców. I klasyczne kłamstwo. Ludzie piłki i hokeja to bowiem ludzie wielkiej wiary w małe tajemne moce.  Jeżeli sportowiec wykonuje pewne określone zachowania przed rozpoczęciem meczu, może mu to pomagać w wyciszeniu i skupieniu. Z drugiej strony odbicie piłki dokładnie tyle samo razy z przekonaniem, że pomoże to wygrać mecz, jest już przesądem. Nawet największe gwiazdy i największe kluby maja swoje rytuały przedmeczowe, w które wierzą, że przyniosą im szczęście.
 
Przesądni do sześcianu
 
Największy  repertuar zwyczajów mają bramkarze. Są wyjątkowi; przesadni do sześcianu.
 
 - Niektórzy mają  maskoty, które trzymają na bramce lub ubierają rivano, które przynosi im szczęście w bronieniu. Przed rozpoczęciem meczu czy tercji obijają kijem słupki i poprzeczki. Ma to uchronić od wpadania  krążka do bramki. Niektórzy przed wykonywaniem karnego odwracają się od strzelca. Bramkarze przeważanie wyprowadzają drużynę na lód – mówi Gabriel Samolej, wielokrotny reprezentant kraju, olimpijczyk.  
 
Jeden z piłkarskich bramkarzy wywija getry na lewą stronę i zakłada bramkarską bluzę, koniecznie z krótkimi rękawami. Kiedyś jak  były długie, to je obcinał. Dzisiaj dostaje bluzę dokładnie skrojoną według życzenia.
 
Józef Młynarczyk przyznał, że przez wiele lat miał szkolny, czerwony worek  na zapasowe rękawice. Ten amulet zawsze układał w bramce. Tomasz Loska ustawiał butelkę z wodą obok lewego słupka. Butelka zawsze musiała stać, jak się przewróciła, to ją poprawiał. Jarosław Bako zawsze wkładał dwie bluzki jedna na drugą, a ta pod spodem była włożona na lewą stronę. Nieistotne czy był upadł czy też nie.
 
- Ryjąc butem w wapnie na linii pola karnego  bramkarz zaznacza środek bramki. Na koniec ręką dotyka poprzeczki – tłumaczy Rafał Jędrszczyk, były gracz „Białej Gwiazdy”, trener.  - Bramkarz  podczas treningu pozwoli koledze przymierzyć rękawice, ale w dniu meczu, w których miał bronić, strzegł jak najciemniejszej rzeczy. Nikomu nie wolno było ich dotknąć.  Znałem gościa, który nie obcinał paznokci u nóg dzień przed meczem. Gdyby to zrobił miałby pecha i złapał kontuzję.  Pamiętam kolegę, który jeśli mecz był o 15, a rozgrzewka 20 minut po drugiej, to  zaczynał się ubierać 5 minut po 14, ani sekundy wcześniej, ani dłużej. Całowanie  obu słupków to kolejny przesąd, mający sprawić, iż futbolówka nie wpadnie do bramki.
 
 
Kobietom stop
 
- Jest tych historii bardzo dużo. Myślę, że polega na wierze,  może złudnej, że łatwiej osiągnie się cel – uważa Gabriel Samolej, człowiek, który w Calgary zatrzymał Kanadę. – Ciągnie się  ten temat „kobietom stop”, to znaczy,   że kobiety nie mają wstępu do szatni ani do autokaru. Chociaż, podczas mojej kariery zawsze wstęp miała Halina Góralczyk, tyle, że  z racji pełnienia obowiązku. Była lekarzem drużyny.
 
Niezależnie jednak od wszystkiego kobieta jest bardzo częstym przedmiotem… męskich przesądów. Większość trenerów i hokeistów się nie przyznaje do tego, ale raczej nie toleruje płci pięknej w pewnych konkretnych sytuacjach – w szatni albo w autokarze.
 
Ewald Grabowski, do przesadnych nie należał, ale prawo o kobiecie przynoszącej pecha znał doskonale i pilnował jego przestrzegania jak oka w głowie. Pracownica, która roznosiła kawę i herbatę, miała przed meczem zakaz wejścia do szatni. Dlatego napojami zajmował się Jasiu Joniak.  Znany z dowcipów Łotysz mawiał: „ Zabobony nie mają żadnego znaczenia. Wierzę w swój zespół, a nie w bajki, ale… Kobiety w szatni i autokarze… No na to nie można pozwolić. To jakby Babę Jagę wpuścić”.   Dlatego nawet  żony nie zabierał na wyjazdowe spotkania. Niżej podpisany mógł jechać z zespołem, ale żona z kibicami. Za to pozwalał jej wrócić z drużyną. To się sprawdzało, bo za jego kadencji Podhale było najlepsze w kraju i dotąd dzierży rekord największej ilości spotkań bez porażki.  Łotysz uważał, ż kobieta w autokarze zdekoncentruje zawodników. Baba z wozu, chłopom lżej.
 
- Słyszałem, że kobieta w szatni czy w autobusie przynosi pecha, ale mnie to nie dotyczy. One nigdy mi nie przeszkadzają – śmieje się Krystian Dziubiński. – W poprzednim sezonie jeździła z nami Tatiana Tichonowa i … Graliśmy. Natomiast żony na mecz  nigdy nie wziąłbym do autokaru.
 
Potężny zarost
 
Nie golenie się nie jest czymś bardzo oryginalnym. I nie jest spotykane jedynie w piłce nożnej czy hokeju.  Przesąd ten jest bardzo popularny wśród graczy amerykańskiej hokejowej ligi. To stamtąd dotarł do Europy.
 
-  Cały zespół się nie goli. Ten zwyczaj dotarł do nas wtedy, gdy zaczęła się rywalizacja w play off, na początku lat 80-tych.  Moda z NHL i lig zachodnich. Nie golenie się  było nagminne,  gdy Ewald Grabowski był trenerem – wspomina Gabriel Samolej.
 
Przodem czy tyłem?
 
Jeśli już jesteśmy przy autokarze, to  wiążą się z nim ciekawe  przesądy.
 
- Jeden z golkiperów  zawsze wypatrywał zamkniętych przejazdów kolejowych. Każdy napotkany zamknięty przejazd oznaczał jedną wpuszczoną bramkę. Trenerzy zaś uważają, żeby autokar nie cofał pod żadnym pozorem. Cofanie to najgorszy omen. Jeżeli to bezwładnie cała drużyna wysiadała, zanim kierowca wykona manewr. Dopiero potem się załadowała – mówi Rafał Jędrszczyk. 
 
Dariusz Dziekanowski przyznał kiedyś, że gdy w drodze na mecz mijał z zespołem pogrzeb, traktował to jako dobry znak, kiedy wesele, wiedział, że będzie kiepsko.
 
Szczęśliwe buty,  spodenki i dziurawe getry
 
Godzina do meczu. Szatnia. Piłkarze wkładają buty, spodenki, getry i koszulkę. Szczęśliwe obuwie to osobna historia w piłkarskich przesądach.
 
- Ubieranie buta najpierw na prawą nogę miało przynieść zawodnikowi szczęście – kontynuuje opowieść Rafał Jędrszczyk. -  Kolejne dziewictwo to ubieranie spodenek pod spodenki, których po wygranym meczu się  nie prało. Byli zawodnicy, którzy wierzyli, że jeśli nie umyją butów po treningu, to wygrana jest pewna. Na mecz wychodzili w zabłoconych korkach. Ktoś z kolei wierzył, że szczęście przynoszą mu czarne buty. Na jednolite trudno było trafić, więc wszystkie wstawki w innych kolorach zamalowywał markerem.
 
A getry? Można je obciąć na wysokości ścięgna Achillesa. – To ze względu na bezpieczeństwo – wyjaśnił Piotr Reiss. Dziura w getrach musiała być, bez względu jak powstała.
 
Którą nogą na murawę?
 
Piłkarz ubrany wbiega na boisko.  Tu zaczynają się prawdziwe dylematy. Którą nogą na murawę?  Podobno jest to przesąd o niebagatelnym znaczeniu. Maciej Żurawski twierdzi, że robił to prawą nogą. Jan Urban z kolei lewą. Dlaczego wyjście na murawę prawą nogą ma być lepsze od wyjścia lewą? Albo na odwrót? 
 
- Nie można się doszukiwać w tym żadnej ideologii. Człowiek zrobił to raz i potem czynność powielał – twierdzi Rafał Jędrszczyk. – Ilu jest takich, którzy przeskakują nad linią po znaku krzyża, wychodząc z szatni na boisko albo po zmianie, nawet na jednej nodze. Żeby na nią nie nadepnąć. Nadepnięcie przynosi pecha.
 
Nie wracać, nie pożyczać
 
- Jeżeli zapominało się z szatni jakieś części sprzętu, to już po nią się nie wracało – przekonuje Gabriel Samolej. -  Wysyłało się kierownika drużyny lub obsługę techniczną i ci ludzie dostarczali zapominaną rzecz. Dawniej, gdy coś się zepsuło w sprzęcie, to się go nie szyło w dniu meczu, bo przynosiło pecha. Można było nabawić się kontuzji.  Teraz nikt nie reperuje sprzętu.  Gdy  na wyjeździe zawodnik zorientował się, że ma braki w sprzęcie, że zapomniał zabrać koszulki czy  getrów, to  obcy zespół bał się pożyczyć, bo to przynosiło pecha.
 
Śląskie smakołyki
 
Ciekawym spostrzeżeniem podzielił się Krystian Dziubiński. -    Pamiętam z pobytu w Cracovii, że podczas batalii z Tychami, zawsze tuż przed meczem jedliśmy roladę śląską i kluski śląskie. Muszę powiedzieć, że było to skuteczne, bo wygraliśmy dwa finały.
Zauważył też, że… -  Niektórzy zawodnicy bardzo pilnują, by w odpowiedniej kolejności wychodzić na lód, ale ja  na to nie zwracam uwagi. Idę, jak wstanę. U nas Przemek Odrobny każdemu przed wyjściem na tercję przybija piątkę w szatni. Nie jestem przesądny. Robię swoje rzeczy systematycznie.
 
Trzynastka na koszulce
 
Dla wielu trzynastka przynosi pecha. Zawodnicy nie chcą w niej grać. Wielu wybiera numery po wielkich graczach.  Ale są wyjątki od reguły.
 
- Z trzynastką na koszulce gra Kacper Bryniczka. On chciał mieć ten numer. Czasami jest pechowy, ale jakoś sobie z tym radzi – zauważa Krystian Dziubiński.
 
Wielu świetnych graczy grało z tym numerem w barwach Podhala. Choćby wspomnieć Tadeusza „Elka” Kilanowicza. Świetnego napastnika i strzelca. Jego zagrań i strzałów jak ognia bali się bramkarze.  Z „13” grał Leszek Kokoszka, wirtuoz. Dziennikarze mówi na niego baletmistrz, bo tak pięknie poruszał się po lodzie.  „13” nie przeszkodziła „Kokosowi” i „Elkowi” w zrobieniu reprezentacyjnej kariery.
 
Bez seksu
 
Jednym z najpopularniejszych przesądów wśród piłkarzy jest nieuprawianie seksu przed meczem. Niektórzy wstrzymują się dobę, inni nawet tydzień. Nie  ma to uzasadnienia z medycznego punktu widzenia, a są tacy jak Radosław Majdan, który twierdzi, że „coś więcej nie zaszkodzi”. Oczywiście wyczerpujący seksualny maraton nie jest wskazany.
 
Karma
 
 Jeśli zrobisz coś złego, to za jakiś czas ten zły uczynek do ciebie wróci. Są tacy, którzy określają to stwierdzeniem „wszechświat oddaje”, popularne jest powiedzenie „karma”. Może coś w tym jest. często w piłce podyktowany niesprawiedliwie karny, kiedyś tam się zwróci. Skoro wszechświat miał coś oddać, to nic dziwnego – wielokrotnie to doświadczały drużyny – że  postanawia   załatwić to za jednym razem.
 
Stefan Leśniowski
Zdjęcie Andrzej Pabian

Komentarze







Tabela - Klasa B gr. 2

Lp Drużyna Mecze Punkty
1. KS Zakopane II 5 11
2. Gronik Gronków 6 11
3. Sokolica Krościenko 4 10
4. Gorc Ochotnica 5 10
5. Spływ Sromowce Wyżne 6 7
6. Watra Białka Tatrzańska II 4 6
7. Spisz Krempachy 5 3
8. Łęgi Nowa Biała 5 3
9. Biali Biały Dunajec 4 1
zobacz wszystkie tabele

Terminarz

zobacz więcej
reklama