20.03.2020 | Czytano: 4576

Nie pierwszy raz

Sezon hokejowy za nami. Zakończył się nie tak jak powinien, a więc trwają dyskusje, w których głos zabierają trenerzy, eksperci i dziennikarze zajmujący się dyscypliną.



 
Nie wszyscy są zgodni co do tego jak zakończono czempionat, a szczególnie  nie mogą się pogodzić z kuriozalną decyzją o rozdziale medali. Przydzielono je przy zielonym stoliku i nie był to pierwszy przypadek w „walce” (cudzysłów uzasadniony, o czym w dalszej części) o mistrzostwo kraju. Przypomnijmy, iż mistrzem minionego sezonu zostali hokeiści z Tychów, srebrne medale przydzielono Unii Oświęcim, a brązowe dwóm drużynom – JKH GKS Jastrzębie i GKS Katowice. Nawet wśród medalistów panują rozbieżne oceny, czy sprawiedliwości stało się zadość.  
 
Czy sezon musiał się tak zakończyć?
 
Nie podziela tej opinii m.in. dziennikarz katowickiego Sportu Bogdan Nather, który  twierdzi, że obecny sezon można było dograć we wrześniu, a miesiąc później rozpocząć zmagania nowej edycji. „Byłoby bardziej fair wobec drużyn, którym przyznano srebrne i brązowe medale” – pisze.  Niżej podpisany nie powinien być zainteresowany komu przyznano medale, bo Podhale i tak o nie nie walczyło, ale pod propozycją dziennikarza Sportu podpisałbym się dwoma rękami.
 
Jeszcze bardziej kuriozalna decyzja
 
Jak się wyżej rzekło, nie pierwszy to przypadek, gdy mistrzostwo Polski przydzielono przy zielonym stoliku.  Decyzje z tego sezonu mogą się bronić, bo w końcu rozegrano sezon zasadniczy i ćwierćfinały play off.   Nie broni się natomiast decyzja z 1948 roku, która przyznała tytuł Cracovii, mimo iż nie rozegrała żadnego spotkania w ramach mistrzostw Polski. Czempionat nie doszedł do skutku ze względu na udział drużyny narodowej w igrzyskach olimpijskich w St. Moritz (biało –czerwoni zajęli szóste miejsce).  Potem z  powodu nagłej odwilży zabrakło czasu na rozegranie mistrzostw.
 
Hokeiści spod Wawelu rozgrywali tylko mecze towarzyskie, mierząc się z warszawską Legią;  trzy zwycięstwa 7:2, 13:2 i 8:2 oraz remis 5:5. Cracovia pokonała też  ŁKS Łódź 5:1, a z Siłą Giszowiec wygrała 7:2 i zremisowała 2:2.  Te spotkania zdecydowały o przyznaniu prymatu „Pasom”  Nie  wszyscy statystycy to akceptują.  W końcu bez gier przyznać tytuł, to jeszcze bardziej kuriozalna sytuacja od tej, która spotkała nas obecnie.
 
Zawieszone rozgrywki
 
13 grudnia 1981 roku na terenie całej Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej, niezgodnie z Konstytucją PRL, został wprowadzony stan wojenny na terenie całego kraju.  Zawieszono go  31 grudnia 1982 roku, a zniesiono 22 lipca 1983 roku. Czołgi na ulicach, wszechobecne patrole milicji i puste sklepy – to obraz tych czasów, który zapamiętaliśmy.   Wszystko musiało się zatrzymać, także świat sportu przystanął jakby w miejscu. Ale tylko na chwilę. Bywało tak, że to polscy sportowcy dawali radość rodakom w trudnych chwilach (mistrzostwa świata w futbolu w Hiszpanii).
 
Zaraz po ogłoszeniu stanu wojennego Główny Komitet Kultury Fizycznej i Sportu zawiesił wszystkie rozgrywki sportowe w kraju. Wydawało się, że hokeja już nie zobaczymy w tym sezonie. Tymczasem  liga została  zawieszona na miesiąc i potem okresie można było grać. W trakcie przerwy nie wolno było się przemieszczać. Później, gdy już rozgrywki odwieszono, zawodnicy musieli  jeździć z przepustkami. Kontrole milicji  były ciągle i kilka razy na trasie,  zwłaszcza jak pokonywało się drogę z jednego do drugiego bardziej oddalonego miasta.
 
Sezon jednak dokończono. Nie przydzielono mistrzostwa przy zielonym stoliku.  Podhale ostanie spotkanie rozegrało  przed własną publicznością z BKS Bydgoszcz, wygrywając 7:2.   Sezon zakończył się 30 kwietnia, a „Szarotki” zdobyły wicemistrzostwo kraju.   Nie było to jednak najpóźniejsze zakończenie sezonu. To przypadło na sezon 1996/97. Ostatni mecz finału play off Podhale rozegrało 21 maja 1997 roku w Oświęcimiu. Wygrało szóste spotkanie 1:0 i zdobyło mistrzowską koronę.
 
Stefan Leśniowski
 

Komentarze







reklama