13.12.2019 | Czytano: 4620

PHL: Wszystko zdarzyć się może…

W takim dniu (13 i piątek) nie powinno pójść tak, jak trzeba. Śpiewali już o tym Kasia Sobczyk i Czerwone Gitary. „Trzynastego, wszystko zdarzyć się może… - tak brzmiały słowa piosenki. W razie kiepskiej postawy zawodnicy mieli więc pod ręką wytłumaczenie.

W zespole Podhala zabrakło Petterssona, ale w zamian zadebiutował 26-letni kanadyjski napastnik Kyle Campbell. Wystąpił w czwartej formacji. Pierwsza tercja nie była udana w wykonaniu górali. Grali ospale, bez znanej z ostatnich występów dynamiki w przeprowadzaniu akcji ofensywnych. Valentino dwukrotnie odwiedzał ławkę kar i podczas jego drugiego pobytu torunianie objęli prowadzenie. Kalinowski po wtargnięciu z krążkiem do tercji Podhalan, zagrał do tyłu do nadjeżdżającego Zielińskiego, a ten uderzył z pierwszego i Odrobny skapitulował. Po golu goście zaatakowali, ale nie wypracowali sobie klarownej sytuacji. Za to w obronie popełnili katastrofalny błąd. Obrońca spod bandy zagrał na środek tercji wprost na kij Fraszko.Po jego uderzeniu Odrobny niefortunnie interweniował. Krążek odbity od łapaczki znalazł się za jego plecami, a Wołżankin umieścił go w bramce nad leżącym golkiperem.

Druga odsłona lepsza w wykonaniu przyjezdnych. Już była namiastka gry takiej, do jakiej nas ostatnio przyzwyczaili. Torunianie też nie chcieli być gorsi i akcje zmieniały się jak w kalejdoskopie. Aż przyszła 28 minuta. Najpierw Naparło faulował, a chwilę później bezmyślnie zagrał Sadriedtinow, który w tercji środkowej zaatakował nieprzepisowo nowotarskiego gracza. Torunianie przez 66 sekund musieli się bronić w podwójnym osłabieniu. Gdy Naparło pojawił się na lodzie, crossowe podanie do Franka, a ten pokonał Spesznego. Z upływem czasu zarysowała się przewaga techniczna górali, którzy wygrywali większość pojedynków jeden na jeden i swobodnie operowali krążkiem. Tego nie da się powiedzieć o hokeistach z grodu Kopernika. Ci w końcówce odsłony grali z przewagą jednego zawodnika, ale tylko postraszyli przeciwnika. Nieporadność wzięła górę w ich poczynaniach.

W trzeciej tercji sporo było okazji z obu stron, ale największe emocje mieliśmy w końcówce. Najpierw Podhale grało w przewadze i Kalinowski przegrał pojedynek sam na sam z Odrobnym. 123 sekundy przed syreną trener Barski wycofał bramkarza i gospodarcze trafili w słupek pustej bramki. Chwilę później górale wygrali wznowienie w tercji torunian i Franek doprowadził do dogrywki. A w niej zwycięską bramkę zdobyli gospodarze.

Energa Toruń - KH Podhale Nowy Targ 3:2 D (2:0, 0:1,0:1; 1:0)
1:0 Zieliński – Kalinowski – Fraszko (10:36 w przewadze)
2:0 Wołżankin – Fraszko (14:46)
2:1 Franek – Valentino – Suominen (28:24 w przewadze)
2:2 Franek – Suominen – Dziubiński (58:48 sześciu na pięciu)
3:2 Sierguszkin - Sadriedtinow (62:46)
Energa: Speszny; A. Jaworski – Kozłow, Jerjomienko – Zieliński, Amirnow – Griebienjuk, Gazda - Skólmowski; Kalinowski – Fraszko – Wołżankin, Sierguszkin – Fieofanow – Sadriedtinow, Szkodenko – J. Jaworski – Minge, Olszewski – Mazurkiewicz – Naparło. Trener Jurij Czuch.
Podhale: Odrobny; Suominen – Seed, Wsół – Chalupka, Mrugała – Sulka; Jenczik – Willick – Szvec, Franek – Neupeuer - Dziubiński, Naettinen- Valentino – Różański, Guzik – Siuty – Campbell, Słowakiewicz. Trener Phillip Barski.

Stefan Leśniowski
 

Komentarze







reklama