03.12.2019 | Czytano: 6225

PHL: Gonili jak „Żyd po pustym sklepie”

Katowiczanie już bez Risto Dufvy. Rejterada Fina z funkcji trenera katowiczan sprawiła sporo zamieszania w klubie. Teraz uaktywnili się prawnicy, którzy uważają, że Fin powinien ponieść poważne konsekwencje finansowe za zerwanie kontraktu. Nowym szkoleniowcem, już oficjalnie, ogłoszono Piotra Sarnika.

Dyrektor sportowy katowickiego klubu, Wojciech Tkacz, przyznał, że obecny GKS to dzieło w głównej mierze Dufvy i wymaga korekt. Mówi się, że nadchodzi czas pożegnań dla kilku fińskich hokeistów, którzy nie spełnili oczekiwań. Szefostwo już rozgląda się za wartościowymi zawodnikami.

Nim jednak do tego dojdzie, gospodarze, do meczu z Podhalem, przystąpili w niezmienionym składzie. Finowie jednak coś zwęszyli, bo od pierwszej minuty z wielkim animuszem atakowali bramkę Odrobnego. Jakby chcieli zaprzeczyć słowom Wojciecha Tkacza. „Wiedźmin” jednak był niewzruszony, łapał lub odbijał krążki po uderzeniach Da Costy, Starzyńskiego i Franssili. Nic z tej przewagi katowiczan nie wynikało. Gdy na ławkę kar powędrował Kolusz, Podhale potrzebowało 29 sekund, by otworzyć wynik spotkania. Obrona gospodarzy otworzyła autostradę do swojej bramki i trudno było tego nie wykorzystać. Tym bardziej, iż Rahm też nie zachwycił przy interwencji.

„Szarotki” zwietrzyły szansę i próbowały szybko zdobyć drugiego gola. Kotłowało się pod bramką Rahna, ale ten tym razem już nie chciał być pomocny rywalowi. Gdy wydawało się, że drugi gol dla Podhala to kwestia czasu, akcję wyprowadzili gospodarze. W tercji szybko obrońcy wymienili krążek, zagrany został na drugi słupek, Odrobny nie zdążył się przemieścić i wylądował w bramce. Chwilę później Lahde stanął oko w oko z nowotarskim golkiperem, ale nie zdołał go pokonać. Akcja katowiczan mogła się podobać. W tej odsłonie mieliśmy momenty dobrej gry, szybkich i składnych akcji, ale też były okresy chaosu.

Goście drugą odsłonę rozpoczęli w przewadze ( 89 sekund) i jej nie wykorzystali, ale cały czas górale trzymali w „zamku” przeciwnika. Ten gonił we własnej tercji jak przysłowiowy „Żyd po pustym sklepie”. Kręcił się w kółko, poirytowany, że nie wącha krążka. 10 sekund po tym jak Krawczyk opuścił ławkę kar, Pettersson trafił w okienko krótkiego rogu.

Gdyby nie refleks Rahma, Neupauer ( 28 min.) cieszyłby się z gola po błędzie obrony. Potem Szvec trafił w poprzeczkę, ale też przyjezdni dwukrotnie nie wykorzystali liczebnej przewagi. Gospodarze mieli sporo szczęścia i dobrze w tym momencie dysponowanego Rahma. W katowickim zespole bardzo aktywny był Frassila, inicjował akcje zaczepne, dużo strzelał. Po jednym z jego uderzeń Odrobny odbił krążek, a dobitka Jaśkiewicza ostemplowała słupek.

Katowiczanie musieli zaryzykować, by odwrócić losy spotkania. Atakowali z ogromną determinacją, ale też chwilami bezładu i składu. Jak przy stracie drugiej bramki gonili po tercji, tyle, że Podhala. W samej końcówce rzucili wszystko na jedną szalę i pod bramką Podhala momentami dochodziło do dantejskich scen. Odrobny bronił jak w transie. Przyprawił o zawrót głowy napastników gospodarzy. „Szarotki” umiejętnie się broniły i jak nadarzyła się okazja, to wyprowadzały kontrataki.

GKS Katowice - KH Podhale Nowy Targ 1:2 (1:1, 0:1, 0:0)
0:1 Naettinen – Seed (5:15 w przewadze)
1:1 Krężołek – Jaśkiewicz – Salmi (13:57)
1:2 Pettersson – Jenczik – Neupauer (21:39)
Katowice: Rahm; Krawczyk – Frassila, Jaśkiewicz – Salmi, Tomasik – Kolusz; Da Costa – Makkonen – Rajamaki, Turtianen - Lahde – Cimżar, Mularczyk – Uski – Michalski, Krężołek – Starzyński – Paszek. Trener Piotr Sarnik.
Podhale: Odrobny; Suominen – Seed, Kamieniew – Chalupka, Mrugała – Sulka, Wsół; Jenczik – Willick – Szvec, Pettersson – Neupauer – Różański, Naettinen – Valentino –Dziubiński, Guzik – Siuty – Słowakiewicz. Trener Phillip Barski.

Stefan Leśniowski

 

Komentarze







reklama