15.11.2019 | Czytano: 5356

PHL: Pomylili się, bagatela, o ponad 800 trafień! (+zdjęcia)

- Taki hokej chce się oglądać – powiedział kibic siedzący obok mnie. Rzeczywiście, było w nim wszystko co prawdziwy entuzjasta tej gry uwielbia. Szybkie tempo, sporo spięć podbramkowych, interwencji bramkarzy i emocje do ostatniej sekundy.

Torunianie pokazali się z bardzo dobrej strony. Nie grali zachowawczo, grali otwarty hokej. Mieli swoje szanse i świetnie dysponowanego Bojanowskiego. Bronił w nieprawdopodobnych sytuacjach, ale dwie jego nieudane interwencje miały wpływ na końcowy rezultat.

Pierwsza tercja bardzo ciekawa, szybka, z wymianą akcji. Składne ataki sunęły to na jedną, to na drugą stronę. Defensywy obu zespołów grały jednak bezbłędnie, a jeśli już popełniły błąd to naprawiali je golkiperzy. Klarownych sytuacji nie było zbyt wiele. Były –jak to w hokeju – zamieszania podbramkowe, strzały z dystansu. Najbardziej klarowną sytuację miał Fieofanow (5 min.), któremu górale zostawili cały korytarz międzybulikowy. Kapitalną sztuczką popisał się Sadreitdinow. Z drugiej strony groźnie strzelali: Pettersson, Chalupka, Różański. „Szarotki” nie wykorzystały dwóch okresów gry w przewadze.

Po pierwszej bezbramkowej tercji, w drugiej padło ich pięć . Festiwal bramkowy rozpoczęli torunianie, którzy wykorzystali liczebną przewagę. Trzeba przyznać, że rozegrali kapitalnie krążek i po zagraniu na drugi słupek, Dołęga tylko dołożył łopatkę kija i krążek wylądował w bramce. Bojanowski bronił nieprawdopodobnych sytuacjach, ale przepuścił łatwy strzał Dziubińskiego (krążek znalazł lukę między parkanami). Chwilę później nie zamroził krążka i gdy wszyscy czekali na gwizdek sędziego, Franek wykazał się czujnością i wpakował krążek do bramki, który leżał za jego plecami. Hokeiści z grodu Kopernika jednak się nie poddali i po błędzie defensywy Podhala doprowadzili do wyrównania. Cieszyli się nim zaledwie12 sekund, bo Jenczik z bliska pokonał Bojanowskiego.

W 44 minucie Sadreitdinow przeprowadził indywidualną akcję, w której ośmieszył obrońców i doprowadził do wyrównania. Ostatnie słowo należało do górali. W 55 minucie lot krążka zmienił Jenczik i uszczęśliwił tym fanów nowotarskiego zespołu.

Przed spotkaniem działacza Podhale dali wielką plamę. Uznali, iż Franek w czwartkowym meczu był zdobywcą 10 – tysięcznej bramki. Niestety, ale to nie jest prawdą. Chyba źle przeanalizowali tabele wczech czasów, albo nie tą co trzeba. Szkoda, że są tak zamknięci. Wystarczyło tylko zadzwonić, zapytać się. Dostaliby dane z dokładnością do jednej bramki. Dla ich wiadomości i wszystkich kibiców, bagatela, pomylili się o ponad 800 trafień. Można byłoby przemilczeć ten fakt, ale historią nie można manipulować. Jestem ciekaw, czy będą mieli na tyle odwagi, by przyznać się do pomyłki.

KH Podhale Nowy Targ – KH Energa Toruń 4:3 (0:0, 3:2, 1:1)
0:1 Dołęga – Kalinowski (25:06 w przewadze)
1:1 Dziubiński – Franek –Neupauer (28:34)
2:1 Franek – Dziubiński – Neupauer (30:50)
2:2 Fraszko – Kalinowski – Zieliński (34:37)
3:2 Jenczik – Szvec – Chalupka (34:49)
3:3 Sadreitdinow - Griebenjuk (43:58)
4:3 Jenczik – Szvec - – Chalupka (54:23)
Podhale: Odrobny; Suominen – Seed, Chalupka (2) – Kamieniew, Mrugała – Sulka, Wsół; Jenczik – Willick – Szvec, Dziubiński (2) – Neupauer – Franek, Naettinen – Valentino – Pettersson (2), Różański– Siuty – Słowakiewicz. Trener Phillip Barski.
Energa: Bojanowski; A. Jaworski (4) – Zieliński, Szkodenko – Kozłow, Skólmowski –Griebienjuk, Gazda - Jeromenko; Kalinowski – Fraszko – Dołęga, Serguszkin (2) – Fieofanow – Sadreitdinow, J. Jaworski –Wołżankin – Naparło, Olszewski, Mazurkiewicz. Trener Jurij Czuch.

Stefan Leśniowski
Zdjęcia Andrzej Pabian
 

Stefan Leśniowski

Komentarze







reklama