22.09.2019 | Czytano: 1891

MHL: Gramy tym co mamy (+zdjęcia)

Polski hokej wariuje. Już nie tylko w zespołach seniorskich grają obcokrajowcy, również w grupach młodzieżowych sięga się po zawodników, którzy korzenie mają poza naszym krajem.

Wczoraj Sokoły miały w swoim składzie takich zawodników, dzisiaj Stoczniowiec. To właśnie przybysz ze wschodu dał prowadzenie drużynie z nad morza.

- We wszystkich klubach jest bardzo dużo obcokrajowców – wyjawia Ryszard Kaczmarczyk. - Tylko u nas nie ma, bo nie stać nas na nich. W Sosnowcu mają ośmiu obcokrajowców, wszyscy młodzieżowcy. Trener specjalnie ściąga zawodników i to naprawdę takich grajków, którzy za 2-3 lata mogą grać w ekstraklasie. W Łodzi również będą za tydzień stranieri. My nie mamy co zaproponować. Taka jest rzeczywistość. Był u nas fajny pomysł z akademicką drużyną, ale nikt tego nie kontynuował. Gramy tym co mamy i nie możemy narzekać. Będziemy zbierać bęcki, ale chłopacy starają się. Zobaczymy czy to da efekt w juniorach młodszych, bo niemal z całości będzie mogła wystąpić w tym roczniku.

„Szarotki w połowie meczu zdołały wyrównać i to w najmniej spodziewanym momencie. Wtedy, gdy grały w osłabieniu. Podobnie jak wczoraj z Toruniem trzecia tercja należała do przyjezdnych. Przybysze z nad morza zaaplikowali przeciwnikowi trzy gole. Mieli znaczną przewagę, a o tym niech świadczy ilość oddanych strzałów. Bizub musiał 36 razy interweniować podczas, gdy jego vis a vis – 25.

- Nie jesteśmy drużyną, która może narzucać swoje warunki. Musimy grać zdyscyplinowanie z tyłu i próbować atakować z kontry. Przesz dwie tercja ta taktyka zdawała egzamin. W drugiej tercji gdańszczanie mieli ogromną przewagę, bo w strzałach naliczyłem 20:5 dla nich. Bardzo dobrze bronił Bizub. Z kontrataku zdobyliśmy bramkę. Obiektywnie, to po 40 minutach mogliśmy równie dobrze przegrywać 3-4 bramkami. Potem zabrakło sił. Rywal przewyższał nas warunkami fizycznymi i nawet bałem się czy moi się nie wystraszą, ale podjęli walkę. Chwała chłopakom za to, ale nie jesteśmy w stanie wytrzymać kondycyjnie cały mecz przy takiej dysproporcji. Chcieliśmy też na siłę zaatakować, zdobyć bramkę i nadziewaliśmy się na kontry. Tak straciliśmy 2,3 i 4 bramkę. Atakujemy oni wyrzucali krążek, a byli szybsi od nas więc zdobywali bramki. Na 2:1 nieszczęśliwie krążek wpadł pod łokciem ł do siatki. Przy czwartej Bizub obronił, krążek się odbił i przy dobitce nie miał nic do powiedzenia. Nam szczęścia zabrakło, bo też mieliśmy swoje sytuacje – podsumował trener Podhala, Ryszard Kaczmarczyk.

MMKS Podhale Nowy Targ – Stoczniowiec Gdańsk 1:4 (0:1, 1:0, 0:3)
0:1 Bondarenka – Niedźwiecki (10:02)
1:1 Kamieniecki (32:10 w osłabieniu)
1:2 Niedźwiecki – Leśnika (41:26)
1:3 Wołoszyk – Mocarski, Wala (51:17)
1:4 Mocarski (58:45)
Podhale: Bizub – Wikar, Żurawski, Jarczyk, T. Kapica, Malasiński – Pierzchała, Nykaza, Sokół, Worwa, Plewa – Figas, Kamieniecki, Maciaszek, Siuty, Danel. Trener Ryszard Kaczmarczyk.
Stoczniowiec: Soliński – Wenz, Wala, Wołoszyk, Mocarski, Łabinowicz – Krasakiewicz, Żurawski, Niedźwiecki, Ananiew, Bondarenka – Samsonowicz, Leśniak, Pluciński, Fruczek, Hadowski – Trzebiatowski. Trener Krzysztof Lehmann.

Stefan Leśniowski
Zdjęcia Krzysztof Grabacz
 

Komentarze







reklama