21.09.2019 | Czytano: 1860

Ekstraklasa kobiet: Górale na plus, Podhale na minus

Konfrontacja mistrza z wicemistrzem kraju elektryzowała sympatyków kobiecego unihokeja. Liczono na wielkie emocje i takie też były, ale…

…nie w całym meczu. To początek sezonu i nie wszystko jeszcze wychodziło tak, jakby sobie szkoleniowcy wymarzyli.

Również z Trzebini trwała zażarta walka, o każdy skrawek boiska. Szczególnie trzecia tercja dostarczyła widzom mnóstwo emocji. Gospodynie ciągle były w pościgu za góralkami, które prowadziły i bardzo szybko pozwalały się dogonić przeciwniczkom. Ostatnie jednak słowo należało do podopiecznych Jacka Michalskiego.

PUKS Trzebinia – Górale Nowy Targ 4:5 (1:2, 1:0, 2:3)
0:1 Białoń – Fuła (0:25)
0:2 Sarna Pohrebny – Fuła (14:49 w przewadze)
1:2 Rozmus (15:45 karny)
2:2 Zadrożna (21:30)
2:3 Panek (41:49)
3:3 Zadrożna – K. Pabis (51:34)
3:4 Fuła – Sarna Pohrebny (53:06)
4:4 Zadrożna – Rozmus (53:23)
4:5 Krzystyniak – Fuła (57:19)
PUKS: Michaliszyn - Rozmus, K. Pabis, Gurgul, Zadrożna, Szmyd, W. Pabis, Janik, Pilszek, Braś, Horst, Ludwiczak. Trener Paweł Raj.
Górale: Jachymiak – Sarna Pohrebny, Fuła, Dunaj, Krzystyniak, Rokicka, Panek, Białoń, Leśnicka. Trener Jacek Michalski.

Nowotarżanki świetnie rozpoczęły spotkanie. Już w 25 sekundzie objęły prowadzenie. Pierwszą bramkę dla góralek w nowym sezonie zdobyła Białoń. Potem przyjezdne wykorzystały liczebną przewagę i prowadziły 2:0. 56 sekund później straciły gola z karnego, a na początku drugiej odsłony trzebinianki doprowadziły do wyrównania. Mecz rozpoczął się od nowa, a trzecia tercja to prawdziwa wymiana ciosów. Na gol odpowiadano golem. Nowotarżanki obejmowały prowadzenie i bardzo szybko je traciły. Kto, kogo przełamie? Kto popełni błąd brzemienny w skutkach ? Popełniły go gospodynie, a zwycięską bramkę zdobyła Krzystyniak

- Wywieźliśmy bardzo ważne punkty z gorącego terenu - powiedział szkoleniowiec Górali, Jacek Michalski. – Oba zespoły były osłabione. Nie wiem czy my, czy też rywalki miały więcej absencji. Ich trener twierdził, iż zabrakło w jego zespole pięciu podstawowych zawodniczek. Trzeba będzie się liczyć z trzebinianki w końcowym rozrachunku ligi. Mecz był bardzo wyrównany pod względem bramkowym. Na cios odpowiadano ciosem. Fajnie zagraliśmy, mądrze, mając lekką przewagę. Zadowolony jestem z gry i wyniku. Nie wykorzystaliśmy kilka wyśmienitych golowych sytuacji, ale też popełniliśmy błędy w obronie.

Olimpia Osowa Gdańsk – MMKS Podhale Nowy Targ 7:5 (4:2, 2:1, 1:2)
0: Timek Dziadkowiec (0:22)
1:1 Raczkowska - Grądzka ( 6:36)
2:1 Chudyszewicz – Zagórska (9:28)
3:1 Zagórska – Łącka (10:39)
3:2 Timek Dziadkowiec – Fryźlewicz (11:01)
4:2 Samson – Grądzka (17:48)
4:3 Osmala – Timek Dziadkowiec (22:28)
5:3 Ryszewska (33:58 karny)
6:3 Grądzka – Samson (35:26)
7:3 Targońska – Grądzka (44:28)
7:4 Kowalczyk – Pysz (47:13)
7:5 Kowalczyk – Timek Dziadkowiec (59:02)
Olimpia: Szarmach, Chomnicka. Wieczorek, Samson, Raczkowska, Damps, Łącka, Chudyszewicz, Nowaczyk, Grączka, Sumisławska, Zagórska, Ryszewska, Targońska, Szpilman Małecka, Kupczak. Trener Bogdan Zajdziński.
Podhale: Młynarczyk – Timek Dziadkowiec, Fryźlewicz, Kowalczyk, Pysz, Mamak, Gajewska, Handzel, Osmala. Trener Arkadiusz Pysz.

Wicemistrzynie kraju w okrojonym składzie wybrały się nad morze. Zabrakło MVP Sportowego Podhala z ubiegłego sezonu Justyny Florczak. Za to umiejętności snajperskie potwierdziła zeszłoroczna królowa strzelców - Agnieszka Timek Dziadkowiec. To ona w 22 sekundzie dała prowadzenie zespołowi, ale mistrzynie szybko odpowiedziały trzema trafieniami. Od czego jest w drużynie Agnieszka. Jeszcze raz pokonała bramkarkę gospodyni, a przy kolejnym trafieniu asystowała.

Toteż na początku drugiej tercji Podhalanki ciągle były w grze. W połowie meczu gospodynie zdobyły dwa gole, jeden z karnego. Kiedy na początku trzeciej odsłony gdańszczanki zapewniły sobie czterobramkową przewagę, mogły spokojnie kontrolować wydarzenia na boisku. Pozwoliły jednak przyjezdnym zbliżyć się na dwa gole, ale to było wszystko na co pozwoliły.

Stefan Leśniowski
 

Komentarze







reklama