Rzut karny znany jest i stosowany w futbolu od ponad 130 lat. To Irlandczyk William McCrum zaproponował, aby za każde przewinienie popełnione w odległości 12 jardów (czyli 11 metrów) od bramki karać rzutem karnym; bezpośrednim strzałem na bramkę z tej właśnie odległości.
Prawa fizyki są niepodważalne. Piłka leci z prędkością 100 kilometrów na godzinę, jedenastometrowy odcinek pokona w 0,4 sekundy. Żaden bramkarz nie ma prawa do niej zdążyć, chyba że decyzję o interwencji podejmie wcześniej. A jednak futbolówka nie zawsze wpada do bramki, choć z punktu widzenia strzelającego powinno to być łatwizną. Kibic identycznie rozumuje. Bo co za sztuka trafić z 11 metrów w prostokąt o powierzchni prawie 18 metrów kwadratowych? Poza tym to tak naprawdę może jedyny element piłkarskiego rzemiosła, który zwyczajny i niezbyt wysportowany facet potrafiłby wykonać czasem nie gorzej od zawodowca. Tymczasem są tacy, którym z każdym krokiem rozbiegu bramka malała, a golkiper rósł niczym Kilimandżaro. Poza tym on musi, bramkarz tylko może. I nawet jeśli ma około 400 milisekund na podjęcie decyzji, poziom stresu po obu stronach barykady jest nieporównywalny.
W klasie A 17 razy bramkarze byli górą ze strzelającym, w czwartej lidze żaden gracz podhalańskich drużyn nie spudłował, a w piątej dwóch. Najwięcej „pudeł” zaliczyli: Marcin Pająk (Czarni), Grzegorz Skoczyk (Babia Góra) i Tomasz Lichacz (Granit) – po dwa oraz Dawid Dynarek (NKP), Rafał Kościelniak IWierchy) i Szymon Kolasa (Huragan) – po jednym.
Bramkarze mają sposoby na zdekoncentrowanie egzekutora. Podchodzą, patrzą w oczy, przesuwają piłkę, coś mówią. Potem szukają kontaktu wzrokowego. Jedni twierdzą, że gdy zawodnik nie patrzy w oczy bramkarzowi, brakuje mu pewności siebie. Inni przeciwnie - że jest skoncentrowany wyłącznie na białej kuli.
Największymi specami od obrony jedenastek byli: Paweł Wcisło (Zawrat) – 4 razy, Mateusz Szukała (NKP ), Wasyl Żuk (Szaflary), Wiesław Olchawa (Jarmuta) – 3 razy oraz Mateusz Jaróg (Lepietnica), Krystian Kobroń (Babia Góra), Kamil Arendarczyk (GKS), Grzegorz Antolak (Wiatr), Artur Świerad (Lubań), Grzegorz Byrnas (Huragan) – po 2 razy.
Jeżeli już jesteśmy przy golkiperach, to najwięcej spotkań na „zero” rozegrali: Mateusz Szukała (NKP) – 17 razy, Piotr Gogola (Wierchy) – 14, Wiesław Olchawa (Jarmuta) – 9, Artur Świerad (Lubań), Grzegorz Byrnas (Huragan), Damian Dziedzic (KSZ) – 7, Wasyl Żuk (Szaflary), Tomasz Szklarz (Orkan) – 6, Dawid Możdżeń (Watra), Maksymilian Teper (Jordan), Krystian Kobroń (Babia Góra), Henryk Gołdyn (Lubań) - po 4.
Mateusz Szukała (NKP) poszczycić się może nie lada osiągnięciem. Przez 573 minuty nie przepuścił piłki do siatki. Rozpoczął znakomitą serię bez straconej bramki 22 września z Podlasiem, a zakończył 28 października ze Stalą Kraśnik. Drugie miejsce na tej liście zajmuje Piotr Gogola (Wierchy) – 466 min., a kolejne zajmują - Wasyl Żuk (Szaflary) – 460 min., Grzegorz Byrnas (Huragan) – 325 min., Maksymilian Teper (Jordan) - 311 min. i Grzegorz Antolak (Wiatr) – 270 min.
Niezależnie od wyliczeń statystyków, nie ma prostej recepty, przepisu ani wzoru matematycznego na to, jak należy strzelać rzuty karne. Czasami zwyczajnie i po prostu w łeb biorą najznakomitsze strategie wymyślane przez trenerów. Jak się zachowuje bramkarz, jak zachowuje się strzelający.
Wykonywanie karnych wiąże się z większą adrenaliną. W sytuacji sam na sam nie ma czasu na zastanawianie się, tam jest błysk i uderzasz. Karne strzela się inaczej, przygotowanie trwa dłużej. Ustawia się piłkę, czasem są kłótnie z sędzią, bramkarze też swoje dorzucą... Zabiorą piłkę, gdzieś odrzucą. Mija kolejnych dziesięć sekund, a to wywołuje dodatkowe emocje. Nie pomaga, bo strzelający chciałoby jak najszybciej tego karnego wykonać i wykorzystać.
Najlepiej strzelający z „wapna”: Dawid Dynarek (NKP) - 7 goli, Józef Milon (Granit) – 5, Kamil Kuziel (Jarmuta), Grzegorz Byrnas (Huragan), Bolesław Wesołowski (Czarni) i Karol Pietrzak (Jordan) – po 4, Rafał Kościelniak (Wierchy), Robson Quintanilha (KSZ), Marcin Pająk (Czarni), Przemysław Sulir (GKS), Dariusz Michałczak (Lubań) – po 3.
Stefan Leśniowski