04.07.2019 | Czytano: 3417

Maria Hajnos-Małecka w blasku złota (+zdjęcia)

Trzydniowe święto triathlonu - Super League Triathlon Poznań nad Jeziorem Maltańskim -zgromadziło najlepszych zawodników z całego świata i… zagorzałych kibiców.

Nie mogło na starcie zabraknąć Marii Hajnos-Małeckiej – naszej czołowej triathlonistki. Na Podhale przywiozła złoty medal Mistrzostw Polski AG 35-39! Nie było łatwo zabłysnąć w złocie. Nasza triathlonistka miała do pokonania dystans 1/2 Ironmana, czyli 1,9 km km pływania, 90 km jazdy na rowerze i 21 km biegu, a to wszystko w niewyobrażalnym upale.

- Jak wrażenia po zawodach? – pytam mistrzynię.

- Zawody rozgrywane były w systemie rolling start, tzn. zawodnicy startowali kolejno co cztery osoby w 5- sekundowych odstępach. Po przekroczeniu mety nie miałam pojęcia, na jakiej byłam pozycji Dopiero, gdy spotkałam trenera, który na zawodach mnie dopingował, usłyszałam od niego: „Jest moja mistrzyni”. Byłam zaskoczona i przez chwilę nie mogłam w to uwierzyć.

- Niezapomniane wrażenia, ale i ekstremalny wysiłek. Było ciężko?

- Trudno powiedzieć, ponieważ mój organizm przygotowany jest na takie dystanse, dzięki rzetelnie wykonanemu planowi treningowemu.

- Ile godzin w tygodniu trzeba poświęcić na solidny trening? Ile trzeba przebiec, przepłynąć i przejechać, żeby mieć dobre wyniki?

- Średnio w tygodniu trenuję 15 godzin. Akurat w dniu, kiedy były rozgrywane zawody, temperatura osiągnęła 38 °C i to było najbardziej uciążliwe. Poradziłam sobie jednak z upałem dzięki systematycznemu nawadnianiu i polewaniu wodą na każdym punkcie żywieniowym.

- Celem przed zawodami było podium?

- Mistrzostwa Polski w triathlonie na średnim dystansie były zawodami o priorytet A, czyli najważniejsze zawody w całym sezonie startowym. Po ciuchu liczyłam na „pudło”, ale wcale nie myślałam, że będzie to najwyższy stopień. Jestem zaskoczona z wyniku, ale – jak widomo – sukces ma wielu ojców i nie sposób tu nie wspomnieć o tych, którzy się do niego przyczynili. Trening i zaangażowanie to jedno, ale bez wsparcia trenera Jakuba Czaja i moich sponsorów Salming Polska i marki 111 by Kegel Błażusiak ten start nie zabłysnąłby złotem.

- Jakie plany na  przyszłość?

- Obecny sezon chciałabym zakończyć mocnym akcentem na najbardziej wymagających polskich zawodach na dystansie średnim (pływanie 1,9 km, jazda na rowerze 90 km, bieg 21 km). Będą to górskie triathlony Triminator Radków oraz lokalne zmagania, organizowane przez niezłomnego Lucjana Habiedę, TATRAMAN z finishem na Kasprowym Wierchu. Plany startowe na przyszły sezon pozostawiam na okres roztrenowania, gdy emocje już opadną. Na koniec chciałabym podziękować moim najbliższym, którzy wspierają mnie w codziennych zmaganiach, jak i podczas zawodów. Bez nich nie poradziłabym sobie z całą otoczką triathlonową. Mamusia zawsze dobrze nakarmi, mąż to nieoceniony serwis rowerowy, a siostra wesprze dobrym słowem.

Sportowe Podhale mocno trzyma kciuki za dalsze sukcesy i wiernie kibicuje naszej dumie.

Aneta Opyd
Zdjęcia z archiwum zawodniczki

 

Komentarze







reklama