Oczywiście można huknąć na siłę, licząc że piłka przedrze się przez nieszczelny mur i zaskoczy zasłoniętego bramkarza, no ale w tym zakładana jest przypadkowość, co niektórym przypomina majsterkowanie przy zegarku kluczem francuskim. Wybitni specjaliści ograniczają przypadek do minimum, skupiając się na technice i precyzji. Trzeba mieć przy tym talent, a nawet odpowiednie uwarunkowania anatomiczne, gdyż większymi specami są piłkarze o krótkiej stopie, którą potrafią idealnie przyłożyć do futbolówki.
Nasz jedynak w trzeciej lidze nie miał takich specjalistów. Tylko dwa gola nowotarżanie zdobyli z wolnego bezpośredniego (Dawid Dynarek i Artur Pląskowski).
W IV lidze w tym elemencie nie było wybijającego się piłkarza, tylko pięciu trafiało po razie – czterech z Watry (Tomasz Kołbon, Łukasz Pazurkiewicz, Andrzej Rabiański, Mateusz Zając) i jeden z Lubania (Dawid Sidorczuk).
W V lidze najlepszy w tym elemencie był Artur Jędrzejowski – dwa razy, w Jarmucie trzem zawodnikom po jednym trafieniu odnotowano (Marcin Bobak, Krysztof Czubiak, Kamil Kuziel).
W klasie A częściej trafiano do siatki bezpośrednio z ustawionej piłki. 31 razy futbolówka po takich uderzeniach trafiała do siatki. Kto był w tym elemencie najlepszy? Siedmiu zawodników - Rafał Hagowski (Zapora), Robson Quintanilha (KSZ), Jan Stopka (KSZ), Dos Santos (KSZ), Jacek Tomasz (GKS), Janusz Modła (Granit), Szymon Wróbel (Jordan) – dwukrotnie pokonywali bramkarzy.
Ogłaszamy też sukces! Wreszcie po kilku latach podhalańskiej drużynie udało się trafić do bramki bezpośrednio z rzutu rożnego. „Jak długo trzeba było czekać na tego gola” – można powtórzyć upiornie oklepane słowa znanego komentatora sportowego z telewizyjnej reklamy. Tego wyczynu dokonał Rafał Hagowski z Zapory Kluszkowce. Młody, obiecujący gracz, który był wykonawcą stałych fragmentów gry w swoim zespole. Dwukrotnie jeszcze pokonywał bramkarzy bezpośrednio z wolnego, a raz z jedenastu metrów. Z kolei w piątej lidze takim uderzeniem spod chorągiewki popisał się Kamil Kuziel (Jarmuta).
Stefan Leśniowski